Paranoik

9 4 1
                                    


Siedząc w kącie ciężko dyszę,

Od godziny pukanie do drzwi słyszę,

Przed nimi stoi człowiek w kapeluszu,

Z czerwienią w oku nie brak mu animuszu,

Dzierży beżową aktówkę w dłoni,

Ze zdenerwowania pulsuje mu żyła na skroni.


Wstaję, jednak szybko upadam,

Sąsiad uderza o sufit robiąc raban,

Czołgam się do kuchni bezradnie,

Dźwigając ciało trzymam dłonią talię,

Łapie za nóż najostrzejszy jaki widzę,

Zamykam oczy, sekundy liczę.


Wpadam w wir myśli, niczym tornado,

Wilki, a ja jak jednoosobowe owcze stado,

Warczą i patrzą, są gotowe do ataku,

Jestem jak marynarz na opustoszałym wraku,

Chcą mnie oszukać, zaszczuć i omamić,

Jednak takim jak oni nie dam się zabić.


Telefon mi podpowiada, abym otworzył drzwi,

Pewnie mam założony podsłuch, nie ufam im,

Chcą mnie kontrolować jak marionetkę,

Przechodzę w ciszy przez tę mękę,

Jednak dziś to zmienię, biegnę do drzwi,

Nóż w ciele domokrążcy po rękojeść tkwi.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 25, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wszystko jest ułudąWhere stories live. Discover now