Siedząc w fotelu wpatruję się w zegar z wahadłem,
I uświadamiam sobie, że dawno nic nie jadłem,
Lecz jak długo, to w sumie nie potrafię określić,
Gdyż czas zatrzymał się na dziesiątej trzydzieści.
Straciłem poczucie czasu, nie znam pory dnia,
Gdyż siedzę w piwnicy przy akompaniamencie ognia,
Przykrywszy się kocem, chwytam za pióro ze stalówką,
I piszę wiersze z nieodłączną obok mnie aktówką.
Czuję nieopisaną suchość w całym przełyku,
Wpatrując się w zegar przy świecy promyku,
I dziwie się, dlaczego wpadam w stan agonalny,
Skoro czas wciąż jest ten sam, niczym sługa lojalny.
Przypominam już bardziej mumie, niż ciało człowieka,
Proszę tylko o to, by ziemia byłaby mi lekka,
Wstaję, by w końcu wypełznąć z nory,
Po drodze mijam talerze, obrazy i wazony.
Lecz drzwi są zbyt pordzewiałe, bym mógł je otworzyć,
Padam przed nimi, by spróbować się ukorzyć,
Naruszone zębem czasu, stalowe wrota na powierzchnię,
Czuję się lekki i zastanawiam się, czy czasem nie śnię.
Po kilkudziesięciu latach ktoś w końcu je otwiera,
Na mój widok zniesmaczoną minę przybiera,
Nie żyję już długi czas i uwierzcie mi, aliści,
Mimo, że zegar wciąż tkwi na dziesiątej trzydzieści.
YOU ARE READING
Wszystko jest ułudą
ПоэзияHej! Niniejszym publikuję zbiór wierszy, których jestem autorem. Co jakiś czas będą pojawiać się nowe, także zachęcam cię do obserwowania, jeżeli coś przykuło twoją uwagę.