good morning!
UwU LECIMY
- Skipper -
Westchnęłaś, starając się uspokoić swoje przyspieszone bicie serca. Stałaś w korytarzu swojego mieszkania, od jakiś 15 minut sprawdzając, czy na pewno wszystko jest idealnie.
Miałaś na sobie bordową, przylegającą do ciała sukienkę. Do tego czarne szpilki i wieczorowy makijaż. W końcu, Skipper zapowiedział coś bynajmniej nie normalnego. W końcu, jak często idzie się do eleganckiej restauracji? W twoim przypadku praktycznie nigdy.
Gdy setny już raz poprawiałaś [kolor] kosmyk w pobliżu prawego ucha, po twoim apartamencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wiedziałaś, co to oznacza, dlatego ostatni raz spoglądając w taflę lustra, spryskałaś się perfumami. Szybko jednak odłożyłaś buteleczkę i otworzyłaś drzwi.
Po upływie kilku sekund mogłaś więc ujrzeć Skippera.
Nosił dzisiaj delikatnie inny garnitur, zdecydowanie bardziej dopasowany, z satynową wstawką przy kołnierzu. Włosy były również idealnie ułożone, a żołnierska postura, której dzisiaj trzymał się nawet bardziej niż zwykle potęgowała wrażenie surowej elegancji, jaką pałał.
Gdy spojrzałaś w oczy mężczyzny, dostrzegłaś wiele emocji. Radość, zadowolenie, ciekawość. Była też jedna nuta, jedna iskra w jego oczach, której jednak nie byłaś w stanie zdefiniować. Uśmiechnęłaś się więc delikatnie.
- Witaj, Skipper - powiedziałaś, zaraz jednak przeklinając się w myślach. Z przyzwyczajenia użyłaś profesjonalnego tonu głosu z biura. Niestety, zakorzenił się on w tobie na dobre.
- Niebezpiecznie wręcz olśniewająca - odpowiedział tajemniczo czarnowłosy, ujmując twoją dłoń i nie przestając spoglądać ci w oczy, ucałował ją.
***
- Oj, Skipper - zachichotałaś w reakcji na żart agenta. W dłoni trzymałaś kieliszek słodkiego wina w kolorze twojej szminki, a twoja druga dłoń dyskretnie ścierała się na stole z odpowiedniczką granatowookiego.
Mimo, iż już jakiś czas łączyła was pewna więź, dopiero teraz miałaś szansę posmakować jego prawdziwej natury, w warunkach innych niż zamknięte nocą, obskurne biuro czy baza pełna innych agentów. Teraz było zupełnie inaczej - w pełni skupialiście się na sobie.
Oczywiście, ta rozmowa nie była zwyczajna. U Skippera wszystko opiera się na tej charakterystycznej narracji, jaką on prowadzi. Flirt, uwaga, komentarz. Pewność siebie mężczyzny, ale zarazem zręczna gra słowem stanowiły naprawdę satysfakcjonującą mieszankę.
Oboje mieliście swoje małe historie, swoją przeszłość (nawet, jeśli twoja była różna w drastycznie innym sensie) i swój charakter. Ty odkryłaś w trakcie rozmowy, że twój profesjonalny ton jest całkiem nie najgorszy, gdy w grę wchodzi flirt, a Skipper uśmiechał się do ciebie niejednokrotnie, chociaż wszyscy wiedzieli, że nienawidził tego robić.
Duże miejsce miało również znaczenie. Gdzieś w głębi serca mieliście świadomość, że na ten moment takie ekskluzywne miejsca nie należą do waszego świata. Wspólnie jednak wpasowywaliście się idealnie - twój firmowy uśmiech i jego ostre spojrzenie oraz obycie znajdowały ujście w takim momencie.
***
Nawet nie zauważyłaś, gdy znaleźliście się pod drzwiami twojego mieszkania. Był już środek nocy; spędziliście ze sobą kilka godzin, czułaś się jednak, jakby nie minęła nawet jedna. Wasze spojrzenia wymieniały te niewysłowione uczucia, a charyzma Skippera i twoje opanowanie zazębiały się idealnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/172545972-288-k973856.jpg)
CZYTASZ
suszymy ząbki, panowie || ¡Human!AU scenarios, penguins of madagascar
Fanfic❝kowalski, opcje❞ scenariusze z pingwinów z madagaskaru w Human Version, bo jestem świrnięta bo tak. | skipper | kowalski | rico | szeregowy (private) ✎okładka by: me