good morning!
mały rozdzialik na odstresowanie;
[Tage talks na końcu rozdziału, ale polecam przeczytać, trochę wyjaśnień, trochę pytań; ja odpowiadam, ale i ja zadaję pytania.]
miejsce na piosenkę, którą chcielibyście mi polecić, bo wiem, że każdy ma chociaż jedną taką (nie krępujcie się): --->
- Skipper -
Uśmiechnęłaś się, chwytając mężczyznę pod ramię. Ten szybko więc zrównał z tobą kroku. Słońce piekło cię nieznacznie w ramiona, jednak orzeźwiająca bryza skutecznie łagodziła ewentualny dyskomfort.
— Jedno z zabawniejszych wspólnych wyjść, jakie mieliśmy! — Stwierdziłaś, w głowie dopowiadając mimowolnie, że przede wszystkim nie mieliście ich ogólnie zbyt wielu. Zignorowałaś jednak te złośliwie myśli, chcąc skupić się na chwilowym szczęściu. — Chociaż naprawdę, te zbiegi okoliczności nie dają mi spokoju.
Skręciliście w stronę wybiegu z małpami. Skipper porzucił dzisiaj garnitur, zostając jedynie w ciemnych spodniach i białej koszuli; również i ty założyłaś lekkie ubrania w swoim ulubionym kolorze.
Zerknęłaś na kolorową broszurę ZOO z mapką przybytku, którą obecnie zawzięcie analizował czarnowłosy. Zaraz jednak postanowiłaś przeczytać opis zwierzęcia umieszczony przy samym wybiegu. Już dłuższą chwilę temu rozdzieliliście się z resztą rozdziału, która pociągnięta przez Szeregowego zniknęła na horyzoncie. Nie narzekałaś, bardzo podobała ci się taka niespodziewana randka.
— Patrz, ta małpa ma na imię Mason — mruknęłaś, unosząc wzrok znad tabliczki, wskazując na jedno ze zwierząt, które charakteryzowało się ciemniejszym futerkiem.
— Hm, zauważam pewne podobieństwo w tym człekokształtnym — odrzekł twój partner, w końcu chowając ulotkę do tylnej kieszeni spodni. Kiwnęłaś głową na znak zgody z jego słowami, czując przechodzący cię dreszcz, gdy szympans spojrzał na ciebie. Zdecydowanie znałaś te oczy.
— Co ty na to, by przejść w stronę pingwinów? Są w samym sercu zoo... — nawet nie zauważyłaś, że puściłaś ramię Skippera i wyprzedziłaś go w drodze. On jednak wiernie podążył za tobą, przyspieszając, dla pewności, że nie zgubi cię w tym delikatnym tłumie. Nie czekałaś na jego odpowiedź, a on ci żadnej nie udzielił; naturalnie podążyliście w planowanym przez ciebie kierunku. Gdzieś w tle mogłaś przysiąc, że słyszałaś bełkotanie Rico, ale szybko zanikło ono w gwarze rozmów.
W końcu znaleźliście się w centrum przybytku. Oparłaś się rękoma o barierkę wybiegu, stając na palcach, by móc wychylić się ponad metalowe pręty.
— Nareszcie ktoś znajomy — zachichotałaś, spoglądając znacząco na swojego partnera. On natomiast wyprostował się z nonszalancją. Odwróciłaś się, wywracając oczy i w końcu spoglądając na, jak już zdążyłaś policzyć, cztery stworzonka.
Z zaskoczeniem spostrzegłaś, jak nagle jeden z pingwinów uderza drugiego, wyższego od siebie w dziób. Ten jednak zamiast oddać, potrząsnął tylko głową i godząc się ze swoim losem, odszedł spokojnie. Nie mogłaś zignorować cichego głosiku w głowie, który podpowiadał ci, że już to w życiu widziałaś.
Nagle zwierzak, który stosował przemoc odwrócił się do ciebie i wymieniliście spojrzenia. Nie mogłaś uwierzyć, znajdując w nich znajomą nutę. Nie zdałaś sobie nawet sprawy, że twoje dłonie mocniej zaciskają się na barierce, powodując zbielenie knykci. Twój zacięty wyraz twarzy natomiast przykuł uwagę do tej pory raczej niezbyt pochłoniętego całą sytuacją Skippera.
CZYTASZ
suszymy ząbki, panowie || ¡Human!AU scenarios, penguins of madagascar
Fanfic❝kowalski, opcje❞ scenariusze z pingwinów z madagaskaru w Human Version, bo jestem świrnięta bo tak. | skipper | kowalski | rico | szeregowy (private) ✎okładka by: me