good morning!
rozdziały niespodzianki zawsze będą w jakimś au! dlaczego? bo uważam, że nie pasowało0by by to bardzo często do przypasowania, a co najważniejsze - nazwania...
oh, no i nie ma tutaj zawsze konkretnej postaci - raz go gonisz, raz z nim jesteś, raz pierwsze spotkanie, a może nawet będzie coś innego, czym sama jeszcze nie wiem.
but well, miłego czytania i guess!
- Skipper -
Zacisnęłaś zęby, patrząc ze zirytowaniem na golącego się mężczyznę. Brzytwa delikatnie, precyzyjnie sunęła po jego policzku, a zastanawiałaś się, czy nie mogłaby się gdzieś przypadkiem osunąć.
— Skipper — powiedziałaś ostrzegawczo, gdy czarnowłosy ewidentnie zwolnił ruchy, by ta czynność trwała dłużej. — I tak nikomu więcej nie pokazujesz się niezadbany! — Wywróciłaś oczami w geście irytacji. Nie na to przyszłaś tutaj.
Kto by się spodziewał, że miła, choć wygadana pani księgowa z dużą ilością kontaktów skończy u boku przestępcy. Pewnego dnia spotkanie w sprawie interesów, potem kawa by dogadać szczegóły, a potem musiałaś wrzucić swój telefon do rzeki by cię nie znaleźli i uciec od wszystkiego co znałaś. Dla Skippera. Nawet, jeśli był to człowiek w garniturze, z dużą ilością pieniędzy na koncie, manierami i charakterem to wciąż - poza prawem i jakimikolwiek zasadami. Poszukiwany, wciąż goniony i tropiony.
I czasami aż żałowałaś, że był aż tak dobry w uciekaniu. A właściwie walce. Sporadycznie miałaś wrażenie, że jak jeszcze trochę nadmucha swoje ego to odleci.
Stukając obcasem stałaś i patrzyłaś jak twój ukochany kończy obrządek. Gdy wyprostował się znad umywalki, podeszłaś do niego, a gdy wytarł twarz do sucha ręcznikiem, złapałaś ją mocno w dłonie.
— To ma być ostatni taki napad. Nie przeżyję, jak cię złapią.
— [Imię], litości! Mnie by mieli złapać? To przecież grupa otyłych, obżartych pączkami policjantów! Oni staruszki by nie złapali! — Słuchałaś jego pewnego tonu głosu. Zawsze tak mówił, jakby miał być bohaterem, a nie złoczyńcą. Może powinien zmienić profesję?
— Ale nie napadasz na stację benzynową za miastem, tylko bazę wojskową.
— Tym lepiej! Trochę technologii i żółtodziobów-żołnierzyków mnie nie powstrzyma. Wojskowe siusiumajtki!
Westchnęłaś, wiedząc, że rozmowa nic nie da, bo jeszcze obsypałby cię porównaniami lub historiami z życia. Pocałowałaś więc go szybko, uciszając jego pobłażliwy śmiech. W końcu, nieważne jak dobry był, stać się może wszystko...
- Kowalski -
Nielegalne laboratorium, nielegalne eksperymenty i nielegalna działalność to jedno wielkie przestępstwo. A czarnowłosy był jednym wielkim przestępcą. I to przecież dosłownie, bo miał dwa metry wzrostu...
Często zaglądałaś do jego pracowni, nawet jeśli czasami się bałaś. W końcu nie wiadomo, co naukowiec może tym razem opracowywać. Raz to promień zamrażający do kostek lodu, a następnego dnia coś, co może zniszczyć cały znany nam wszechświat.
Koniec końców, był szalonym naukowcem, żyjącym z aukcji na czarnym rynku i z nieustanną goryczą niezrozumienia przez społeczeństwo.
Z całkowitego i nienaukowego i cywilnego zewnątrz, zrozumiałaś go dopiero ty. I nie wiesz, czy aby na pewno sobie gratulujesz, jakkolwiek byś go nie kochała.
CZYTASZ
suszymy ząbki, panowie || ¡Human!AU scenarios, penguins of madagascar
Fanfic❝kowalski, opcje❞ scenariusze z pingwinów z madagaskaru w Human Version, bo jestem świrnięta bo tak. | skipper | kowalski | rico | szeregowy (private) ✎okładka by: me