Niezręcznych odwiedzin ciąg dalszy...

818 46 12
                                    

Niestety, wbrew modłom Magnusa przyjaciółka dalej żyła, a co gorsza siedziała we własnej osobie na kanapie u niego w salonie, popijając wino w najlepsze, jakby wcale nie przyłapała wcześniej przyjaciela na grze wstępnej z uczniem.

— Poprosiła bym o wyjaśnienia, ale chyba nie chce wiedzieć jak to się stało, że molestowałeś tego biednego chłopca w swoim aucie.

Magnus w duchu cieszył się, że nie będzie musiał się tłumaczyć przed przyjaciółką. Widząc twarz Aleca, domyślił się, że chłopak cieszył się tak samo jak on. Śmiał stwierdzić, że nawet bardziej.

— Jestem Catarina. — powiedziała ciemnoskóra, uśmiechając się w stronę studenta. Chłopak dość nieśmiało odwzajemnił gest.

— Alec Lightwood. — przedstawił się.

Magnus zauważył uśmieszek na twarzy pielęgniarki i westchnął z rezygnacją. Może i szatynowi odpuściła, ale za to on doskonale wiedział, że czeka go przesłuchanie. A on już dobrze wiedział, jak Catarina wyciąga z ludzi potrzebne informacje.

Alec usiadł niepewnie na skórzanej kanapie, dyskretnie spoglądając na swojego profesora. Magnus przez chwilę nie wiedział o co chodzi nastolatkowi. Po chwili jednak użył mózgu i domyślił się, o co chodziło szatynowi. Dwoma długimi krokami pokonał dzielącą ich odległość i usiadł obok niego, stykając się ramionami.

Najchętniej przytuliłby się do chłopaka, ale z bólem serca musiał stwierdzić, że mogłoby to być dla niego za dużo. Alec dał się poznać jako osobę, która uczucia chowa do kieszeni, gdy tylko w pobliżu są jakieś żywe dusze.

Również teraz było widać po Alecu, że czuł się nieswojo, lecz Bane nie wiedział czy to dlatego, że jest u niego w mieszkaniu po raz pierwszy, czy dlatego, że Catarina widziała ich całujących i obmacujących się w aucie. Nie wykluczone, że to z obydwu czynników.

— Po co przyjechałaś? — zapytał z uśmiechem Magnus, unosząc brwi w górę. — Nie wyganiam cię, ale jakbyś mogła się streszczać, bo widzisz, że mam... ciekawsze rzeczy do roboty. — spojrzał sugestywnie na Aleca i puścił do niego oczko.

Alec zarumienił się niczym burak, spuszczając głowę. Miał ogromną ochotę palnąć profesora w głowę, ale wiedział, że na niego jest już najzwyczajniej w świecie za późno i takie uderzenie nic dobrego by nie wniosło.

Catarina przewróciła tylko oczami rozbawiona. Przyzwyczaiła się do flirciarskiego charakteru Bane'a jak i do samego stylu bycia. Dlatego właśnie się z nim przyjaźniła. Owszem, czasem zdarzało się, że ktoś miał jakiś problem z tym, że w ogóle się z nim zadaje, ale ona nie zwracała na to uwagi.

No bo, która kobieta nie chciała by się przyjaźnić z zabawnym przystojniakiem, który rozpoznaje więcej kolorów niż podstawowe?

A poza tym Magnus był naprawdę dobrym przyjacielem. Specyficznym, flirciarskim, ekstrawaganckim, pewnym siebie dupkiem, który podrywał wszystko – łącznie z wieszakami – ale miał też sporo zalet.

— Chciałam z tobą porozmawiać na osobności, bo mam dla ciebie wieści, które na pewno ci się nie spodobają. Ale masz gościa, a ja nie chcę przeszkadzać. — powiedziała, po czym mozolnie wstała z fotela, mamrocząc pod nosem coś o starych kościach. (Było to dość dziwne, bo ma ona przecież tylko dwadzieścia sześć lat i Magnus poczuł się urażony, gdyż jest starszy.) – Mieliście coś konkretnego w planach? – zapytała, sprawnie zmieniając temat.

Magnus ugryzł się w język i dopiero po dłuższej chwili odpowiedział, wiedząc, że Alec jest niedysponowany do udzielenia jej odpowiedzi.

– Miałem pomóc Alexandrowi w prezentacji. To trudny temat i pewnie długo nam to zajmie, więc jakbyś mogła sobie dobrowolnie pójść i pomęczyć, no nie wiem, chociażby Ragnora, byłbym wdzięczny. – powiedział Magnus powoli, uśmiechając się lekko.

Alec skrzywił się na wzmiankę o profesorze od muzyki. Przypomniała mu się rozmowa z rana i aż poczuł na plecach ciarki. Lightwood był pewien, że już jest spłukany w oczach profesora.

– Jesteś pewien, że mam iść do Ragnora? Bo jeśli tak, to szykuj się na trzy godzinny wykład o moralności i prawach nieletnich. Pewnie już wiesz, jaki był zły, gdy dowiedział się, że wykorzystujesz ucznia. Zadzwonił do mnie i powiedział mi, że napastujesz studenta i zaciągasz do auta!

– Ragnor to nerwus. A ja nikogo nie zaciągałem do auta.

– To pani powiedziała profesorowi Fell'owi o tym, że spotykam się z Magnusem? – zapytał Alec, marszcząc brwi. W jego głosie było słychać nutę wyrzutu, choć nie zamierzał tego pokazywać.

Natomiast Bane zmrużył oczy, przyglądając się chłopakowi, który był bardziej pochłonięty rozmową z ciemnoskórą pielęgniarką.  Był ciekawy jak duża jest wiedza jego przyjaciela na temat związku Magnusa z Alexandrem.

Nawet nie domyślał się, że nie tylko jemu Ragnor dał się we znaki.

– Nie musiałam mówić zbyt wiele. Ragnor nie jest tak głupi, na jakiego wygląda. – powiedziała z uśmiechem, wzruszając lekko ramionami. Po chwili westchnęła. – Miło się gada, ale nie chcę wam przeszkadzać. – wstała z fotela i podeszła do drzwi, z szerokim uśmiechem. – Do zobaczenia chłopcy.

Alec odprowadził ją radosnym wzrokiem, a Magnus westchnął z ulgą, gdy tylko ciemnoskóra opuściła jego loft.

Uśmiechnął się flirciarsko do Aleca i przysunął się do niego.

– Powtórzymy to co działo się w aucie? – wyszeptał mu do ucha, a jego dłoń spoczęła na udzie studenta, gładząc je. Alec poczuł gule w gardle i przeszywający jego ciało dreszcz.

– Miał pan mi pomóc w prezentacji... – wyszeptał cichutko Alec, po czym spojrzał na nauczyciela.

Był tak blisko, że ich nosy stykały się ze sobą. Złoto zielone oczy wpatrywały się wzrokiem nieprzyjmującym sprzeciwu. Alec przygryzł dolną wargę i zamknął oczy. Rozwarł lekko usta i usłyszał śpiewny śmiech Magnusa, który wykorzystał okazję, by pocałować swojego ucznia.

– Projekt musi poczekać...

Tak wiemy, że jest krótki. Bardzo Was za to przepraszamy i jest nam trochę głupio, bo postanowieniami tej książki były systematyczność i przekraczanie dwóch tysięcy słów. Ani jedno, ani drugie się nie udało. I musimy Was zawieść po raz drugi. Judyta wyjeżdża do Hiszpanii na ponad miesiąc i wróci najprawdopodobniej na samo rozpoczęcie roku. Do tego czasu nie pojawi się żaden rozdział, bo (jesteśmy leniami i) ciężko pisze nam się gdy nie robimy tego razem. Jedna pilnuje fabuły i dodaje różne wątki i dziwne podteksty z żarcikami, a druga jako tako pilnuje ortografii, dba o to kiedy i gdzie piszemy i to publikuje. 

Musiałyśmy się wytłumaczyć i mamy nadzieję, że jak najwięcej osób to przeczyta, żeby nie było niedomówień.

Notatka dłuższa niż najdłuższy akapit.

O japierdole...

Historia Miłości || Malec AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz