Żaden z nich nie odważył odezwać się czy nawet popatrzeć na siebie, gdy mijali się na szkolnym korytarzu.
Jeongguk z wszystkim wiadomych powodów. Taehyung natomiast, miał niemałe wyrzuty sumienia przez słowa jakie padły wtedy z jego ust. Wiedział, że przesadził, że nie powinien mówić czegoś aż tak okrutnego. Przecież wcale tak nie myślał, a zdania wyszły z niego pod wpływem buzujących emocji. Tak bardzo tego żałował.
Jeongguk wiedział, że jego były przyjaciel nigdy w życiu nie powiedziałby mu czegoś takiego, gdyby nie był naprawdę zły. Miał świadomość, że to spierdolił i nie miał tutaj na myśli tylko tego jednego razu. Miał na myśli całokształt, to jak gnębił Taehyunga latami, próbując obwinić go o śmierć matki, chociaż w głębi duszy wiedział, że to niepoprawne. Że przecież blondyn nie powinien brać za to odpowiedzialności. Tylko jedna osoba mogła czuć się winna.
– Jeon? – Z zamyśleń wyrwał go głos Namjoona. – Mówię do ciebie! – Pstryknął mu palcami przed oczami.
– Co? – Podniósł na niego wzrok z podłogi.
– Ten cienias ciągle się na ciebie gapi. – Kiwnął głową w stronę stojącego pod szafkami Taehyunga. – Mam coś z tym zrobić?
Jeongguk popatrzył w stronę blondyna od razu łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Jego oczy przeszywały go dogłębnie, zostawiając po sobie ślady niewyobrażalnego bólu. Błyszczące niczym świeżo wyszlifowany lód łzy, zbierające się w ich kącikach. Młodszy nie mógł znieść tego widoku.
– Nie, nie trzeba – westchnął, odrywając plecy od zimnej ściany. – Sam to załatwię – powiedział, ruszając w kierunku starszego, który grzebał w swojej szafce, nie widząc, że ten zmierza właśnie w jego stronę.
Namjoon uśmiechnął się chytrze pod nosem. To będzie niezłe widowisko.
– Hej, Taehyung – brunet dotknął lekko jego ramienia, przez co ten podskoczył w miejscu na ten niespodziewany gest.
Wokół nich zaczęło zbierać się koło zainteresowanych uczniów, którzy tak jak Namjoon liczyli pewnie na dobrą bójkę.
– Nie—
Nie zdążył nic więcej powiedzieć, ponieważ Jeongguk tak po prostu zmniejszył dzielącą ich przestrzeń do minimum, wtulając jego ciało w to swoje.
A Taehyung nawet nie miał okazji zareagować na ten nagły gest, bo paraliż przejął go od stóp do głów, nie pozwalając na jakikolwiek ruch.
Westchnienia zdziwienia, buczenie i głośne wyzwiska rozniosły się po całym korytarzu.
Trwali tak kilkanaście sekund w samym środku tego zbiorowiska we własnych objęciach.
Jeongguk czerpiący przyjemność z tej chwili, zaciągając się słodkim zapachem szamponu starszego, a spanikowany Taehyung znieruchomiony przez strach.
W końcu jednak zebrał w sobie siły, by odepchnąć od siebie ciało młodszego, szepcząc jeszcze do niego ciche "nienawidzę cię, robisz mi wodę z mózgu" i pobiegł w drugą stronę korytarza, zostawiając Jeongguka samego z masą niezadowolonych jego postawą gapiów.
Było warto.
CZYTASZ
harm ♡︎ taekook
Fanfictionbo ilekroć spoglądał na swoje rany, do głowy przychodziło mu jedno imię; jeon jeongguk. czyli gdzie prześladowany w szkole taehyung, zwraca się o pomoc na portalu nie wiedząc, że tak naprawdę, pisze z samym źródłem jego wszystkich problemów. ➳ topjk...