30

199 8 0
                                    

Wjechałem w głąb lasu, jak pokazywała nawigacja, a potem wyszłem z samochodu. Broń schowałem z tyłu za pasek i podąrzyłem dalej pieszo.

Las był ogromny, ale za pomocą gps mogłem śmiało wychaczyć inne obiekty.

Po długim chodzeniu w końcu zobaczyłem z oddali, nie dużą chatkę.

Z pewnością tam są.

Zbliżyłem się tak aby mnie nie zauważyli bo napewno obserwują teren.

Samochód również stał.

Panował już zmierzch, więc widoczność była coraz mniejsza.

Otworzyłem tylne drzwi, które jak się okazało były otwarte.

W środku było podejrzanie cicho. Nikogo nie było.
Rozejrzałem się i nic.

Nagle usłyszałem gdzieś z dołu jakieś głosy.

Piwnica.

Poszukałem drzwi, żeby do niej zejść.
Pod schodami, które prowadziły na górę, zobaczyłem zasłonę.
Odsunąłem ją.

Bingo!

Zszedłem na dół po ciemku. Schody były drewniane więc musiałem uważać aby nie zaskrzypiały.

Na samym dole migało światło, a na wprost schodów były drzwi.
Podeszłem do nich i spojrzalem przez wizjer.

W środku był gościu, którego już kiedyś widziałem z Adamem.

Pod ścianą leżała skulona dziewczyna.
Była nie przytomna.

Alicja...

Nikogo więcej nie było widać.

Postanowiłem przeczekać aż tamten wyjdzie.


ALICJA

Otworzyłam lekko powieki. Były takie ciężkie.
Strasznie mnie bolała głowa i czułam się tak jakby świat wirował.
Było mi niedobrze.

Gdzie ja wogóle jestem?

Poczułam ukłucie, a przez mgłę widziałam jak ktoś się nademną nachyla.

Zamknęłam ponownie oczy.

Zobaczyłam go.

Mogłabym utonąć w jego spojrzeniu i spalić pod jego dotykiem.

Tak bardzo chciałabym go zobaczyć.

To wszystko było nie prawdą co mówił.

Te straszne rzeczy.

Kłamstwa.

Nieprawda.

To nie on.

Uratuj mnie...

Proszę...

Nie mam już siły by walczyć...

Z dala słyszę głosy...

Huk...

Cisza...

EMILIO

Stałem schowany za drzwiami przez dłuższy czas.
W końcu drzwi się otworzy, a ja wyszłem z cienia.

- Cóż za miła niespodzianka- facet spojrzał na mnie, szczerząc zęby.

- Dla ciebie nie sądze- odparłem, po czym sprzedałem mu kulkę w łeb.

Wszedłem ostrożnie do środka bo nie byłem pewny czy aby jeszcze kogoś tam nie ma.

Na szczęście było pusto.

Spojrzałem na materac gdzie leżała nieprzytomna Alicja.
Podeszłem do niej i odsloniłem kosmyki z jej twarzy.

Była taka niewinna.

Moja Alicja...

Podniosłem ją na rękach i wyszłem z piwnicy. Musiałem być uważny bo niewiedziałem czy niema tu gdzieś Adama.
Na szczęście droga była wolna i jak najszybciej znalezliśmy się w samochodzie.
Dziewczyne położyłem na tylnym siedzeniu, a sam usiadłem za kierownicą i ruszyłem.

Zawiozłem ją do szpitala gdzie pracował znajomy lekarz Oleksego. Wiedział, że jeśli ja się pojawię to ma się nami zająć jak najlepiej.

Odrazu pojawił się na Izbie przyjąć i zajął się Alicją.

W poczekalni usiadłem na krześle i czekałem.

Niecierpiałem szpitali.

To wszystko tak długo trwało, że nawet niewiem kiedy zaczęło świtać.

Zadzwoniłem również do Oleksego aby go poinformować o wszystkim.
Był zadowolony że uratowalem jego wnuczkę, choć jej stan był nadal niewiadomy.

Nawet niewiem kiedy przysnąłem.
Obudziło mnie szturchnięcie.
Spojrzałem na biały kitel i odrazu oprzytomniałem.

- Co z nią?- Wstałem z krzesła.

- Jej stan jest już stabilny ale nadal jest w śpiączce.- oznajmił, a mnie aż zmroziło- Była tak nafaszerowana jakimiś środkami odurzającymi, że to naprawdę cud iż żyje.

Moja silna dziewczynka.

- Czy mogę do niej wejść?- zapytałem, choć nawet odmowa by mnie nie powstrzymała przed tym aby się przy niej znalezć.

- Tak ale tylko na chwile- powiedział, po czym poszedł.

Wszedłem na sale gdzie leżała Alicja.
Była tam jako jedyna.
Leżała na łóżku w białej pościeli. Taka drobna, mała istotka.

Dotknąłem jej chłodnej dłoni.

Jeszcze nigdy nie czułem się taki bezsilny jak teraz.
Jej widok mnie przerażał, a ja nie potrafiłem jej już więcej pomóc.

- Obiecuję, że zemszczę się za to co ci zrobili.- Pogładziłem jej drobną rękę.

Zabiję jeśli będe musiał. Najważniejsze abyś ty była bezpieczna...

Poza moim zasięgiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz