17

262 10 0
                                    

Deszcz zaczął padać, a ja nie wzruszona, siedziałam skulona ze schowaną twarzą na kolanach.  Nie potrafiłam przestać płakać. Czułam jak oczy pieką już od łez, a powieki były spuchnięte.

Moje ciało drżało z chłodu i zesztywniało od takiego długiego siedzenia bez ruchu.

Nagle poczułam ciepło.

Czyjeś ciepło.

Po zapachu rozpoznałam Go.
Podniósł mnie, mocno trzymając w swoich silnych ramionach. Wtuliłam się w Niego nawet nie otwierając oczu.

Byłam taka senna.

Następnego dnia obudziłam się bardzo pózno, przez chwile zastanawiając  jak się znalazłam w łóżku.
Potem przypomniałam sobie całe wczorajsze wydarzenie i aż mną wstrząsneło.

A jednak to nie był sen.
Wszystko działo się naprawdę.

Przejrzałam się w lustrze gdzie zobaczyłam zombie zamiast siebie.
Oczy rozmazane i opuchnięte.

Jak ja wyglądam?!

Wzięłam długą ciepłą kąpiel, po której poczułam się o wiele lepiej.
Ubrałam się w krótkie spodenki i t-shirt, bo po wczorajszym deszczu nie było ani śladu. Zamiast niego znowu grzało słońce i to dosłownie.

Śniadanie mnie ominęło, a żołądek domagał się jedzenia.

Zeszłam na dół do kuchni, gdzie trwały już przygotowania do obiadu.
Pięciu kucharzy gotowało i smażyło, a kilka dziewczyn przygotowywały naczynia i sztućce na specjalny wózek.
Jedna mnie zauważyła i podeszła.

- Czy coś podać panience? - zapytała po angielsku uprzejmie.

Była dużo starsza odemnie. Czarne włosy , spięte w kok bez makijażu. Bardzo miła.

- Czy mogłabym coś przekąsić przed obiadem?- zapytałam, a ta uśmiechnęła się i poprowadziła do lodówki gdzie były owoce i róznego rodzaju babeczki.

- Proszę się częstować- Po czym zostawiła mnie samą, wracając do swoich obowiązków.

Nałożyłam sobie sałatkę owocową i jedną babeczkę. Usiadłam przy małym stoliku, który znajdował się w kącie kuchni i obserwowałam prace kucharzy.
Tutaj z pewnością nikt mnie nie znajdzie, bo nie mam ochoty z nikim rozmawiać.

Siedziałam sobie cichutko i zajadałam pyszności. Nawet niewiem jak długo tu byłam.

Z kuchni rownież było wyjście na ogród więc skorzystałam z okazji.

Jak się okazało wyszłam z całkiem innej strony niż dotychczas bo wyjście było całkiem z tyłu.

Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że ta część domu była porośnięta bluszczem, który oplatał całe jedno skrzydło willi.
Zauważyłam również schody prowadzące na górę.

Ciekawe co się tam znajduje?

Oczywiście bez zastanowienia weszłam po nich uważając aby nie spaść.

Otworzyłam drzwi, które o dziwo były otwarte.
Weszłam do środka. Korytarzem szłam prosto, a po prawej znajdowały się dwa pomieszczenia. Do jednego z nich po cichu weszłam, ale drzwi zaskrzypiały na co się skrzywiłam.

- Chyba nie powinnaś tu być- podskoczyłam kiedy usłyszałam Jego głos.

Rozejrzałam się dookoła, lecz nigdzie go nie widziałam.

- Wiem, przepraszam- powiedziałam nadal się rozglądając.- Ale przypadkiem zobaczyłam te schody.

- Już się tak nie tłumacz- odparł poważnie- Jesteś ciekawska i tyle.

Poza moim zasięgiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz