Rozdział 4

155 24 1
                                    

POV'S Rye

Całe do południe spędziłem zamknięty w pokoju grając na gitarze. Jest to moja jedyna odskocznia od rzeczywistości, od której tak bardzo chce uciec. Muzyka od zawsze była nieodłączną częścią mojego życia. Pomagała mi w tych najgorszych chwilach. Mogłem się wyciszyć i zapomnieć o tym co się działo w okuł mnie. I właśnie teraz tego potrzebuję. Zapomnieć o wydarzeniach ostatnich tygodni. Nawet nie wiem kiedy zaczynam grać piosenkę którą napisałem w ostatnim czasie pt.:„Stranger”. W pewnym momencie grania melodii po moich policzkach płyną łzy. Bycie silnym dla innych podczas gdy ty sam nie dajesz sobie rady jest tak cholernie trudne. Nie czuje się ani trochę okej. Życie zaczęło mnie przerastać już kilka lat temu. I ktoś może powiedzieć, że jestem za młody, żeby cokolwiek wiedzieć o tym, że życie przerasta człowieka, ale wiem więcej niż każdemu się wydaje. Bo wiek nie jest wyznacznikiem naszej dojrzałości. Każdy ma inną historię. I swoje własne powody, aby zachowywać się w określony przez siebie sposób. Każdy jesteś inny.

Od kiedy pamiętam zastępowałem chłopcom matkę i ojca. Gotowałem, sprzątałem, zajmowałem się dziećmi i domem. Nigdy nie pokazywałem bliźniakom tego, że momentami jedyne czego chciałem to zginąć. Wiedziałem jednak, że dla nich muszę być silny, żeby mogli tylko mieć w miarę normalne życie.

Wielokrotnie ciocia potrafiła przyjechać i po prostu zabrać chłopców na kilka dni żebym tylko mógł chociaż trochę odpocząć. Nauczyciele też zauważali moje zmęczenie ale zawsze udało mi się jakoś to wytłumaczyć. Prawda jest taka, że nie raz nie miałem czasu ani siły aby się uczyć czy odrobić lekcje. To co się działo w domu nigdy nie sprzyjało temu abym spędzał w nim czas. Ale robiłem to dla braci. Bo wiedziałem jak bardzo oni mnie potrzebują. Chciałem dać im normalne dzieciństwo. Żeby nie musieli się kiedyś męczyć ze złą przeszłością.

–Ryan! –podskakuje do góry słysząc krzyk przy moim uchu. Patrzę w stronę osoby, która chciała żebym ogłuchł i widzę nikogo innego jak Jacka. Chłopak przestraszył mnie. Byłem tak zamyślony, że nawet nie wiem usłyszałem jak wchodzi do mojego pokoju.
Uderzam go w głowę na co chłopak wybucha śmiechem. Jako że jego śmiech jest zaraźliwy po chwili śmiejemy się obaj bez żadnego konkretnego powodu. W końcu się uspokajamy. Odkładam gitarę na miejsce i klepie miejsce obok siebie dając Jackowi znak, żeby usiadł koło mnie. Siada i od razu się do mnie przytula. Mamy ze sobą naprawdę świetny kontakt. Rozumiemy się bez słów i zawsze wspieramy. Pomagamy sobie w każdej potrzebie a nie raz nawet kłamiemy, aby chronić tego drugiego.
–Co Cię do mnie sprowadza? –pytam bo widzę, że coś go trapi i chce ze mną porozmawiać.
–Rye po czym poznać, że ktoś ci się podoba? –po kilku chwilach pyta cicho nadal mocno wtulając się w mój bok. Patrzę na niego zaskoczony pytaniem, które mi zadał. Czyżby w jego życiu pojawił się ktoś specjalny?

–Chcesz mi coś powiedzieć? –pytam i patrzę na niego znacząco. Na jego policzkach pojawiają się rumieńce. Śmieje się cicho pod nosem za co dostaje od niego w ramię. Mój mały Jackuś kogoś poznał!

–No bo...mamy taką jakby swoją malutką ekipę. I jest nas tak czwórka. Ja, Andy którego poznałeś Ryan twój imiennik, ale wszyscy mówią na niego Sonny oraz Brooklyn–wyjaśnia mi. Kiwam głową na znak, że rozumiem. Nabiera powietrza i kontynuuje. –Ja, Andy i Brook poznaliśmy się w okresie szkoły podstawowej. I od tamtego czasu jesteśmy nierozłączni. Generalnie jest tak, że Brook to ten najstarszy. Więc jak poszedł do liceum i poznał tam ludzi to dołączył do nas Sonny...

–Jack, czy to są informacje, które koniecznie muszę wiedzieć przed tym, aż powiesz mi o co chodzi? –pytam na co dostaje potwierdzające skinięcie głowy. Daje mu znak, aby kontynuował.

–Od jakiegoś czasu Brook i Sonny są nadzwyczajnie blisko siebie. I nie mam ku temu nic przeciwko, tylko że cholernie boli mnie to, że ja dla Brooka jakby przestałem istnieć–szepcze cicho i opuszcza głowę w dół. Obejmuje go mocno. –I nie wiem, dlaczego, ale jestem o to tak cholernie zazdrosny. Bo to ja chciałabym być na jego miejscu. I nie wiem czy to dlatego, że długo się przyjaźnimy czy dlatego że Brook mi się po prostu podoba–dodaje wtulając się we mnie mocniej.

–A może daj sobie trochę czasu na przemyślenie tego? Zastanów się nad tym jak się przy nim czułeś, jak się zachowywałeś. Przeanalizuj ostatnie wspólne lata i wyciągnie wnioski. A przede wszystkim spróbuj pogadać z Brookiem i uświadom go, że jego zachowanie bardzo rani twoje serduszko–radze mu. Chłopak wzdycha. –A odpowiadając a twoje pytanie. Kiedy ktoś ci się podoba, można to poznać w bardzo prosty sposób. Ciągle myślisz o tej osobie. Chcesz ją wspierać, chronić, troszczyć się o nią. Chcesz być z nią w każdym pojedynczym momencie. Kiedy nie ma jej przy tobie tęsknisz za nią. Twoje serce bije szybciej kiedy jesteście w swoim towarzystwie. Widzisz jej zalety i wady, ale te drugie cechy kompletnie olewasz–wyjaśniam i na niego patrzę. Posyła mi lekki uśmiech.

Widzę, że chce coś odpowiedzieć, ale do pokoju wpadają moi bracia i od razu się na nas rzucają. Takim o to sposobem przez kilka godzin zajmujemy się we dwaj bliźniakami mając przy tym świetną zabawę ale też zajęty czas. W końcu czuje, że wszystko jest na swoim miejscu.


//*//


Siedząc w swoim pokoju moje myśli znowu zaczynają krążyć w okuł wydarzeń sprzed przyjazdu tutaj. Chciałbym zapomnieć, ale nie umiem. Nie da się tak po prostu zapomnieć o wydarzeniach ostatnich kilku lat swojego życia, ale bardzo bym tego chciał. Było by mi znacznie łatwiej funkcjonować. Biorę do ręki telefon i postanawiam napisać w końcu do Andy’ego.

Do: Andy🌵

Hejka śliczny x To o której się dzisiaj widzimy?

Wysyłam wiadomość i blokuje telefon odkładając go na bok. Zdecydowanie polubiłem tego uroczego blondynka i chcę go poznać lepiej. Mam nadzieję, że będzie mi to dane. Już po chwili dostaje odpowiedź na moją wiadomość.

Od: Andy🌵

Hejka x. Po pierwsze nie jestem śliczny a po drugie pasowała by ci 16?

Do: Andy🌵

Jasne. O 16 w kawiarni niedaleko parku? I jesteś najpiękniejszą istotą jaką widziałem xx

Od: Andy🌵

Na pewno będę! Do zobaczenia Rye :-*

Do: Andy🌵

Do zobaczenia słodziaku😉

Po wysłaniu wiadomości zabieram się trochę za sprzątanie w domu. Przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć cioci za to co dla robi dla mnie i chłopców. Moja wdzięczność do niej nie zna granic. Jest dla mnie jak rodzona matka. Przynajmniej ona.

Od Autorki:Kolejna część opowiadania. Pozwólcie, że się nie wypowiem. Będy poprawię wieczorem tak myślę. O ile będę miała siłę po dzisiejszym dniu. Mam nadzieję, że wam się podoba. Byeeeee

Be My Angel || Randy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz