3

485 25 12
                                    




Nie pamiętam, jak udało mi się dotrzeć do dormitorium. Jednak wyryły mi się w głowie przekleństwa skierowane w stronę czystości krwi, moich rodziców i arystokracji, oraz morze łez. Poranek był dla mnie prawdziwą torturą, zobaczyłam wtedy po raz pierwszy zainteresowanie ze strony Alecto. Mimo naszej długoletniej znajomości, przyjaźń bardziej opierała się na rozmowach o szkole oraz sytuacji na świecie niż na zwierzaniu z życie miłosnego. Zadała mnóstwo pytań, a je odpowiadałam niewiele. Ubrałam mundurek oraz zakryłam zaklęciem swoje zapuchnięte oczy, ponownie wyglądałam jak córka swoich rodziców. Wyszliśmy na posiłek prawie całą grupą, brakowało tylko Severusa. Augustus wziął mnie pod ramię i zaczął opowiadać o zwierzętach, które spotkał podróżując w wakacje po obu Amerykach. Jego dobry humor szybko mi się udzielił, to był jego niesamowity dar potrafił poprawić nastrój wszystkim zwykłą rozmową. Weszliśmy do Wielkiej Sali niczym królowie świata, wielu uczniów spojrzało w naszą stronę, jednak nigdzie nie dostrzegłam Huncwotów. Usiadłam na swoje stałe miejsce i nałożyłam na talerz dwa tosty, czyli moje standardowe śniadanie. Drzwi do sali otworzyły się, zobaczyłam Potter'a z rudą, Petera i Lupina. Remus wysłał mi współczujące spojrzenie. „Pewnie Syriusz opowiadał mu o wczoraj" - pomyślałam gryząc tosta, jednak ten szybko wypadł mi z dłoni. Do komnaty wszedł Syriusz obejmując Dorcas Meadowes, kiedy dotarli na środek sali pocałowali się. Na sali wybuchły brawa, od piątego roku ta dwójka uczniów była według plotek, szalenie w sobie zakochana jednak, żadna ze stron nie potrafiła się do tego przyznać. „Pieprzona Meadowes" - pomyślałam. Złapałam spojrzenie Narcyzy i Augustusa, którzy jako jedyni wiedzieli o moim potajemnym związku. Na moim talerzu pojawił się plan lekcji, szybko schowałam go do kieszeni i wstałam od stołu. Mój gwałtowny ruch sprawił, że wiele par oczu odwróciło się w moją stronę, również te ukochane przeze mnie szare. Jednak nie przejmowałam się tym i szybko skierowałam się z powrotem do pokoju wspólnego Ślizgonów.

***

W pokoju wspólnym panowała cisza, której wtedy potrzebowałam. Z męskiego dormitorium wyszedł jakiś ciemny kształt.

- Kalipso, dlaczego nie jesteś na śniadaniu? - powiedziała postać głosem Snape'a.

- Nie mogłam zjeść widząc obściskującego się huncwota z naczelną wywłoką. - odparłam. - Dlaczego nie poszedłeś z nami?

Po moim pytaniu, mój przyjaciel podszedł do światła. Zamiast niego, ujrzałam wielkiego czarnego, jak noc kota stojącego na dwóch tylnich łapach.

- Wczorajsze zaklęcie, miało jeszcze jeden efekt uboczny. - powiedział.

- Na brodę Merlina, powinieneś udać się do pielęgniarki!

- To nic nie da, zaklęcie powinno przestać działać po kilku godzinach. Już byłem jaszczurką i nietoperzem więc kot to przyjemna odmiana. Dobrze, że dzisiaj niedziela bo inaczej musiałbym iść tak na zajęcia.

- Nie rozumiem ich zachowania! Jesteśmy już dorośli. Wiem, że na początku robili to przez twoje uczucia  do Lily, ale teraz? Przecież Potter już osiągnął wszystko! Co za banda interpentynenckich półgłówków. Nigdy nie chciałeś się na nich zemścić?

- Planów było wiele, ale kto tak naprawdę by mi pomógł? Lucjusz jest zajęty Narcyzą, Augustus swoimi wymyślonymi zwierzętami, bliźniaki sobą, a Ty byłaś dziewczyną Black'a.

- Wiedziałeś o tym? - spytałam ze zdziwieniem.

- Wbrew pozorom, nie siedzę cały czas w książkach i jestem dobrym obserwatorem. Jakoś specjalnie nie kryliście się z tymi spojrzeniami i uśmiechami.

- Wierzę. Jestem wściekła, wczoraj mówił jedno, a dzisiaj robił drugie. Chciałabym się zemścić żeby żałował do końca życia momentu, w którym rozpoczął związek z Meadowes.

- Czekaj. Nie rozumiem, zostawił ciebie dla tej poczwary?

- Poczwary? Naprawdę Severusie? Przecież ona jest śliczna.

- Może i jest, ale rozumu nie ma za knuta. Dlaczego zerwaliście?

- To jest trochę bardziej skomplikowane. - powiedziałam i przetarłam twarz dłońmi. - Moi rodzice zerwali porozumienie z Black'ami i teraz mam zakaz kontaktu z tym rodem, a moja ręka jest „wolna". Szukają mi męża, jednak mogę sama zadecydować w tej sprawie, o ile kandydat byłby ze Slytherinu. Eureka! Wiem, co możemy zrobić!

- Co takiego? - zapytał, a z jego dłoni powoli zaczęła znikać sierść.

- Naśmiewają się z ciebie, dlatego, że zakochany byłeś w Lily, a ta dała ci kosza?

- Powiedzmy, że to jeden z powodów, ale co to ma do rzeczy?

- Ja szukam męża ze Slytherinu. Co jeśli ukochana Syriusza zaczęłaby spotykać się z jego największym wrogiem?

- Mam się zacząć umawiać z tą wywłoką?

- Sev, pomyśl za nim coś powiesz.

Na twarzy Severusa pojawił się duży, niemal krwiożerczy uśmiech. Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że kot może tak mrocznie wyglądać. Chociaż może dlatego, że takiego zwierzęcia nigdy nie miałam.

- Trzeba to mądrze rozegrać. Przecież nie możemy, już od dzisiaj trzymać się za rączki i całować się po kątach. - powiedział drapiąc się po brodzie.

- Masz rację, ogłosić nasz związek możemy na balu z okazji Dnia Duchów. Odbędzie się on za dwa miesiące, a do tego czasu możemy wspólnie wychodzić do Hogsmeade i po lekcjach znikać w bibliotece, na lekcjach siadać razem.

- To już jakiś plan. Nawet dobrze się zapowiada.

- W końcu sama go wymyśliłam. - powiedziałam z uśmiechem -To jak wspólnicy?

- „Wspólnicy" tu nie pasują. Co powiesz na kochan... - odparł, ale mu przerwałam.

- Dopracujemy to jeszcze.

WybórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz