-Ej Natasza robisz coś teraz?- zapytał Bucky, obracając się do agentki, siedzącej koło niego.
Zostało im jakieś piętnaście minut do dzwonka i nauczyciel za wszelką cenę starał się zachować spokój w klasie, w której nikt nie traktował go poważnie. On zresztą nie zdołał wywalczyć sobie szacunku, a wręcz zdawał się bać nastolatków, które miał uczyć. A na nauczyciela psychologii stosowanej naprawdę słabo wróżyło o przyszłości tych zajęć.
-Aktualnie próbuję słuchać gościa- agentka skinęła głową na gościa stojącego przy tablicy.
-A mi chodzi, tak po lekcjach- sprecyzował Zimowy Żołnierz- Jest ciągle ciepło i moglibyśmy pójść na lody- mówiąc to, odsunął się najdalej od Steve'a, z którym dzielił ławkę. Bał się, że stary przyjaciel też się do nich przyłączy i wtedy wszelkie starania Bucky'ego zostaną zaprzepaszczone, przez niczego nieświadomego blondyna- Może kebab? W kinie jest teraz promocja na bilety.
-Szkoda, że nie powiedziałeś wczoraj- Natasza odwróciła się w jego stronę. Cała jej twarz zdawała się mówić „przepraszam, ale..."- Obiecałam, że z Clintem pomogę wyciągnąć manekiny na strzelnicę.
-Dobra jasne- odpowiedział szybko Barnes. Nie chciał pokazać, jak bardzo mu na tym zależało. Ostatnie, czego pragnął, to właśnie wyjście na desperata- Może innym razem.
-Może innym razem...- powtórzyła agentka ciszej.
-Mógłbym wam pomóc, jeśli chcecie- W ostatniej chwili Zimowy Żołnierz zmienił zdanie- W końcu będzie szybciej i może później, coś porobimy. Całą trójką- zrobił ustępstwo. Wolał już dodać dodatkową osobę podczas tego spotkania, niż w ogóle z niego zrezygnować.
-To by było cudowne, ale potem Clint umówił się z Laurą, a ja zarezerwowałam miejsce na ścianie wspinaczkowej. Wiesz przecież, jakie są na niej zwykle tłumy- uśmiechnęła się przepraszająco Coś w jej tonie głosu wzbudziło jakieś podejrzenia u Bucky'ego.
Kiedyś zajmował się również przesłuchaniami, a dokładnie zastraszał ludzi, których inni przesłuchiwali. Przez te doświadczenia zrozumiał, że każde podejrzenia należy dokładnie rozpatrzeć. Czasami robiono to słownie, a kiedy indziej przy jego pomocy. Teraz też postanowił to zrobić, ale nie rzucił się na nią z pięściami.
Jej wytłumaczenie miało sens i nawet powód istnienia. W wakacje nikomu się nigdy nie chce wyciągać manekiny ze schowka. Jednak nie sądził, że sama Czarna Wdowa i Hawkeye będą musieli się tym zajmować. Należeli przecież do Avengers.
Co do ściany też się nie myliła. Uprzęży, była ograniczona ilość, w porównaniu z chętnymi. Zwykle ludzie szybko się orientowali, że istniała tabela wyników, resetowana co tydzień. Aby zająć pierwsze miejsca, należało wspiąć się na sam szczyt w jak najszybszym czasie. Zwycięzca zdobywał dzień bez pytania i dodatkową ocenę z w-fu. Jednak i tu z kolei coś nie pasowało. Natasza zbytnio nie korzystała z żadnych ułatwień podczas lekcji. Jeszcze nie widział, aby brała nieprzygotowanie. Rekord zazwyczaj mogłaby pobić bez trudu. Istniała możliwość, że chciała pokazać nowym, kto tu jest najlepszy, tworząc taki wysoki wynik, że nikt, by nie zdołał tego pobić. To też nie pasowało do Nataszy. Nie lubiła się chwalić swoimi osiągnięciami na lewo i prawo, tak jak to robił Stark.
Obrócił się i zobaczył, że Steve patrzy się na niego, w ogóle nie mrugając. Bucky znał to spojrzenie aż za dobrze. Westchnął i powiedział:
-Tak Steve pójdziemy na kebaba.
-Bucky...
-Do kina też- odpowiedział spokojnie Barnes- Tylko zabierzmy jeszcze kogoś. Nie chcę, by ludzie gadali już w pierwszy dzień.
CZYTASZ
Marvel Avengers Academy Junior Year
FanfictionRok szkolny się zaczął i wszyscy chcąc, nie chcąc, muszą wrócić do nudnego obowiązku uczniowskiego. Dotyczy to też Avengersów, którym jest szczególnie trudno się pozbierać po wakacjach spędzonych w willi Starka. Bohaterowie jednak nawet się cieszą...