Dabi x Reader

3.5K 98 18
                                    

Relacja: Przyjacielska
Zakończenie: Szczęśliwe
Inne: Reader jest przyjaciółka Dabiego z dzieciństwa
Dla Taka_Tam15

<><><><><><><><><><>

- Idę z Tobą. - Powiedziała dziewczyna po dłuższej chwili, zatrzymując się w miejscu. Wysoka trawa, jaka zajmowała całą łąkę, zaczęła przyjemnie łaskotać ją po odkrytych kostkach.

- Wyraziłem się chyba jasno. Ty masz tu zostać, razem ze swoimi rodzicami i rodzeństwem. Jesteś im potrzebna. - chłopak zatrzymał się dopiero po paru krokach i odwrócił w stronę swojej przyjaciółki. Nie mógł pozwolić, by ta znalazła się w niebezpieczeństwie.

- A Ty to co? Też jesteś im potrzebny! Jesteś dla nas jak rodzina! - krzyknęła. Może i za szybko się unosi, ale w końcu jej najlepszy przyjaciel od... od zawsze chce uciec z domu! Mając jedynie piętnaście lat!

- Ja już tam nie wytrzymuję. Ojciec robi się coraz gorszy. A gdy pojawił się Shouto.... - Czerwonowłosy* spuścił wzrok. - Chcę odejść, zanim komuś coś się stanie. - dodał ciszej. (kolor)oka nic nie odpowiedziała, tylko podeszła do chłopaka i przytuliła go mocno. Wyższy na ten gest objął ją w talii i schował twarz w zagłębieniu szyi (imię). Ostatnimi czasy robili tak coraz częściej. W ten sposób każde z nich uspokajało się najszybciej.

- Wiesz... ostatnio miałam taki jeden sen... - zaczęła, gdy chłopak wreszcie się wyprostował, dalej jednak przytulając niższą. Spojrzał na nią z uwagą i kiwnął głową, by ta kontynuowała. - Byłam w nim ja i ty. Chodziliśmy po łące, takiej jak ta. Nie pamiętam dokładnie po co szliśmy, ale w tym śnie czułam, że gdzieś zmierzamy, że nasz spacer ma jakiś cel. Wiedzieliśmy kiedy skręcić i w jaką stronę. Tak jakbyśmy mieli wbudowane jakieś kompasy czy coś. - zaśmiała się cicho i spojrzała z nadzieją na wyższego. Ten patrzył na nią uważnie, jakby szukając jakiegoś podstępu, ale zaraz kiwnął głową i zamknął oczy. Postanowił zaufać (kolor)okiej. W końcu znali się tyle lat.

~~~

- (imię)! (imię), gdzie jesteś?! - krzyknął niebieskooki, gdy, po otwarciu oczu, nie znalazł obok siebie dziewczyny. W takim momencie... - (imię), to nie jest zabawne! - zaczął się dokładniej rozglądać. Słońce już zaszło. Dookoła widział jedynie wysoką do kostek trawę. Żadnego drzewa, większego krzewu, nic. Podniósł głowę do góry. Ani jednej gwiazdy, wszystkie zniknęły. Gdyby nie słaby blask księżyca, zapewne nie widziałby nic.

Toya zaczął biec na wprost. Zaraz jednak zatrzymał się. A jeśli to nie ta droga? Postawił zawrócić. Po paru minutach jednak znowu się zatrzymał. Po paru takich rundach, złość mu minęła. Pozostało jedynie zmartwienie i strach. To wydaje się takie realistyczne. Jest sam, po środku jakiejś głupiej łąki bez końca! Wtem przypomniał sobie, że przecież ma dar. Spróbował zapalić niewielki płomień na dłoni. Niestety skutkiem tego było jedynie kolejne poparzenie na ręce, a po jakimkolwiek świetle nie było ani śladu.

Chłopak rozejrzał się znów, zrozpaczony. Zawołał po raz kolejny imię dziewczyny. Nie chciał być sam. Może to i samolubne, ale potrzebował kogoś. A zwłaszcza teraz.

- Nie bój się. Nie jesteś sam. I nigdy nie będziesz. - Gdy usłyszał tak dobrze znany głos, natychmiast znowu zacząć się rozglądać. Nie zobaczył przyjaciółki, zamiast niej, wprost przed nim pojawiło się malutkie, ledwowidoczne światełko. Lewitowało nieruchomo na poziomie jego wzroku. Czerwonowłosy zawahał się, a wtedy światełko osłabło. Czyli to jego jedyna nadzieja...

Chłopak przymknął oczy i zagryzł wargę. Ufa (kolor)włosej. To jego najlepsza przyjaciółka. Gdy znów je otworzył światełko było jeszcze jaśniejsze niż wcześniej i... leciało w jego stronę?! Zaraz... czerwonowłosy przyjrzał się mu bliżej. Przecież to...

Świetlik!

Tak, to musi być świetlik! Gdy chłopak był już co do tego pewny, stworzonko zatrzymało się znów, zaraz jednak lecąc w stronę, z której przyleciał.

Toya, nie chcąc go zgubić, zaczął w miarę szybkim tempem iść za stworzonkiem.

Szli tak parę minut, dopóki świetlik... po prostu nie zgasł. Czerwonowłosy nieźle się przestraszył, bo wraz ze zniknięciem jego głównego źródła światła, zerwał się silniejszy wiatr. Podświadomie czuł jednak, że jest już blisko. Nie może się teraz poddać.

Wznowił drogę przed siebie, aż nie spotkał kolejnego świetlika, który zaczął prowadzić go w prawo. Potem kolejny w lewo. Jeżdżę następny znów w lewo. Czuł się jakby te świetliki były jakąś jego nawigacją, jakby ukrytym kompasem.

Po, nie oszukujmy się, długiej wędrówce, wreszcie znalazł to, czego tak długo szukał. A raczej kogo.

(imię) jakby nigdy nic stała przed nim i patrzyła z szerokim uśmiechem prosto w niebieskie oczy wyższego. Toya, nic nie mówiąc, podbiegł do dziewczyny i przytulił ją jak najmocniej tylko potrafił.

- Masz tak nigdy więcej nie robić. - szepnął, czując łzy w oczach. Od początku wiedział, że to jedynie sen, a jednak i tak był przerażony. Nie chciał stracić przyjaciółki, nie teraz.

- Ciemno tutaj. - zauważyła dziewczyna, ignorując słowa chłopaka. - Co ty na to, żebyśmy.... "ożywili trochę gwiazd"? - spytała całkiem poważne, a Toya prychnął głośno.

- Zrobiłaś to wszystko tylko po to...? Jesteś niemożliwa! - spojrzał obrażony na (kolor)włosą, która uśmiechała się niewinnie. Zaraz jednak westchnął głośno i zamknął oczy, dla pewności mocniej przytulając dziewczynę. Nie pozwoli, by ta znowu uciekła.

Gdy znów je otworzył, niebo jak i wszystko dookoła nich zapełnione było latającymi światełkami. Świetliki, specjalność (imię). Uśmiechnął się na ten widok. Ten sen był jego ulubionym. Od zawsze.

- Wiem, że czasem trudno jest zobaczyć światło. Szczególnie w takich okolicznościach... - zaczęła, patrząc przed siebie. - Ale pamiętaj, że nigdy nie będziesz sam. Zawsze będę przy Tobie. Wystarczy że mnie zawołasz. - odwróciła się do niego z szerokim uśmiechem.

- Jakoś dzisiaj wolałem Cię nie raz, a Ciebie nie było. - burknął trochę obrażony, po czym dostając kuksańca w ramię.

- Ja tu Cię próbuje pocieszyć i stworzyć jakiś nastrój! Nie przesadzaj! - krzyknęła oburzona, zaraz jednak zaczęła się śmiać, a chłopak bez wahania do niej dołączył.

~~~

- Wiesz, świetliki są naprawdę jak takie żyjące gwiazdy. - Powiedziała (kolor)oka po dłuższej chwili. Dwójka leżała na miękkiej trawie, patrząc się na nocne niebo, oświetlane tysiącem malutkich stworzonek. - Ale jednak jest coś, co świeci jaśniej i od nich. - spojrzała się na Toyę.

- Masz na myśli słońce? - spytał żartobliwie, za co znów oberwał w ramię.

- Nie, głupku. - burknęła. - Mam na myśli nas. My, nasza nadzieja, świecimy jaśniej od świetlików. Od słońca zresztą też. I wiem, że czasem może być ciężko... ale naprawdę nie warto się poddawać, uciekać. Musisz to wszystko wytrzymać. A potem znajdziemy sobie ładny domek na wsi i będziemy żyć w czorokącie z naszymi przyszłymi partnerami. - Powiedziała całkiem poważnie, na co chłopak zaniósł się głośnym śmiechem.

I śmiali się tak oboje, jeszcze przez następne parę minut, aż nie rozbolały ich brzuchy.

Gdyby tylko dało się zatrzymać czas, albo nie dopuścić do późniejszych wydarzeń...

<><><><><><><><><><>

*to są czasy, kiedy Dabi jeszcze miał czerwone włosy (idąc teorią, że jest bratem Shouto)

"ożywić gwiazdy".... to brzmi zdecydowanie lepiej po angielsku... sorry not sorry

W tym roku wyszło zdecydowanie za dużo świetnych piosenek, help ;_;

Zauważyłam dzisiaj, że mam nie zrealizowane zamówienia z marca. Well, nie radzę zatrudniać mnie nigdzie, to się skończy źle dla obu stron ;))

Dziękuję za przeczytanie,
Miłego dnia/nocy,
Bye ~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 22, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One-shoty z... Boku no Hero AcademiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz