4. On a date ♥

651 46 44
                                    

- Hej, detektywie Dupku. Musisz mi pomóc- Lucyfer z poważną miną przysiadł na posterunkowym krześle obok gliny. Dan spojrzał na niego nieco zaniepokojonym wzrokiem, zastanawiając się jakimi to kolejnymi wymysłami zaskoczy go dziś przyjaciel.

- Jeśli znowu chcesz udawać, że jesteś mną przez cały dzień z powodów których nie znam i znać nie chce, wybij to sobie z głowy. Nie dam się wciągać w twoje gierki- oświadczył z groźną miną, jedząc w tym czasie swój ulubiony budyń. Morningstar uśmiechnął się złowróżbnie.

- Nie, tym razem chodzi o coś dużo poważniejszego- zaczął- znasz dobrze Chloe, mylę się?- Dan spojrzał na niego podejrzliwie.

- Jeśli chcesz jej numer stanika to...-

- Nie, nie!- zaprzeczył od razu Morningstar - z resztą nie potrzebowałbym twojej pomocy w tej kwestii- mrugnął do przyjaciela z iście diabelskim uśmieszkiem. Dan wywrócił oczami.

- To czego ode mnie chcesz, skoro tak "dogłębnie" ją ponoć znasz?- warknął policjant wyraźnie zirytowany. Nie miał ochoty rozmawiać, a już na pewno nie o swojej byłej żonie i na pewno nie z jej aktualnym partnerem.

- Wyluzuj, chciałem tylko zapytać o radę- Morningstar obdarzył go radosnym uśmiechem, prawdopodobnie mającym wyglądać niewinnie- mam zamiar zorganizować randkę, ale nie wiem do końca co lubi. Z reguły nie potrzebowałem takich rzeczy  żeby zaciągnąć kobietę do łóżka- zmarszczył brwi z udawanym niepokojem. Dan prychnął.

- I niby co chciałbyś wiedzieć? - Detektyw Dupek chyba postanowił być dzisiaj wyjątkowo niepomocny, pomyślał drugi z mężczyzn.

- Na pewno wiesz, jakie Chloe lubi wino, mam rację? Gdzie chodziliście, czego mam unikać? Dan, pomożesz mi, prawda? Naprawdę chcę, żeby to wypaliło- Lucyfer starał się brzmieć łagodnie i jak najbardziej perswazyjnie. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że był mistrzem manipulacji. Po kilku minutach policjant jednak zmienił zdanie.

- Dobra, zdradzę ci kilka rzeczy. Ale obiecuj, że jej nie powiesz- zagroził. Jego towarzysz tylko się uśmiechnął.

- Zawszę dotrzymuję słowa, Dan.- 

× × × × × × ×

Dzień później prowadził ukochaną w kierunku ogromnej, luksusowej restauracji. Wszystko powinno być już na miejscu, pomyślał nieco zestresowany. Rzadko kiedy tak mu zależało, aby wszystko grało jak w zegarku. Gdy weszli do środka, przywitał ich skrzypek, grający piosenkę, której słuchali kilka tygodni temu. Detektyw od razu czujnym uchem rozpoznała utwór, wtulając się w mężczyznę. Wszystko według planu. 

Zajęli stolik w rogu wielkiej hali, mieniącej się złotem i bielą. Za radą detektywa Dupka, Lucyfer zarezerwował miejsce przy oknie. Trudno mu było wyliczyć, ile kosztowało go to całe przedsięwzięcie, ale nie miał zamiaru teraz się tym trapić.

Chloe wydawała się nieco spięta choć Morningstar nie do końca rozumiał dlaczego. Wyglądała tego wieczoru naprawdę zjawiskowo, więc czym tu się przejmować? Choć szczerze nie spodziewałby się, że Chloe od czasu do czasu lubi podarować sobie nieco ekstrawagancji. Odpowiadało mu to. Mimo to, że mężczyzna wolał nieco inne sposoby na okazywanie miłości, to chciał jakoś wynagrodzić pół roku związku z nim. 

Nie to, że uważał, że jakaś durna kolacja jej to wynagrodzi. Nawet Nobel za odkrycia w dziedzinie cierpliwości długotrwałej i Oscar w kategorii "Lucyfer, co ty wyprawiasz?" oraz "Tak, zrobię ci kawy" by tutaj nie wystarczył. Zasługiwała na naprawdę dużo więcej. 

 Długa, opięta sukienka zdecydowanie dodawała niesamowitego blasku jego pani detektyw. Większość wieczoru spędził po prostu ją podziwiając. Spoglądał na delikatne fale włosów spływające po ramionach ukochanej oraz jej uśmiech, pełen szczerego uczucia. Było to coś niesamowicie nowego i dawało inny rodzaj przyjemności, niż te, które znał do tej pory. Nie umiał tego wyjaśnić, ale przecież lubił zagadki.

Wieczór minął im na prawdę przyjemnie, z resztą zgodnie z planami Lucyfera. Oboje po paru lampkach wina nieco się rozluźnili i początkowy stres zastąpiło radosne przekomarzanie się. W końcu po zjedzeniu potraw, które miałyby być ulubionymi detektyw Decker jeśli wierzyć Danowi, zdecydowali się wrócić do domu. 

Jednak nie był to koniec niespodzianek. Gdy wychodzili, podszedł no nich kelner z pięknym bukietem kwiatów w rękach. Kobieta nieco zaskoczona, przyjrzała się prezentowi, jednak go nie przyjmując. Kolejna rzecz, podpowiedziana przez detektywa Dupka.

- To dla Ciebie- ponaglił ją niepewnie Morningstar. Chloe tylko uśmiechnęła się zakłopotana i delikatnie odsunęła się od bukietu. 

- Mam alergię na frezje- Lucyfer rozszerzył oczy, spoglądając to na zakłopotanego kelnera, to na zaczerwienioną Chloe. Pomyłka? Zrozumiał coś opatrznie? A może frezji miał unikać, a nie nektarynek? W końcu uśmiechnął się, podziękował szybko kelnerowi i łapiąc rozbawioną kobietę w talii poprowadził w kierunku wyjścia. Owiało ich chłodne, nocne powietrze.

- Pytałeś Dana, mam rację?- zapytała nagle, gdy siedzieli w samochodzie jadąc do domu.  

- Odmawiam składania zeznań- mruknął tylko. Chloe zachichotała.

- Wkręcił cię. Dobrze wie, że mam alergię- stwierdziła, nadal uśmiechnięta. Gdy wysiedli z auta, Decker podeszła do mężczyzny i zawiesiła mu ręce na szyi. 

- Naprawdę świetnie się dziś bawiłam, wiesz?- Mruknęła, głaszcząc go po policzku. Wiedziała, że przejął się taką drobnostką. Morningstar odwzajemnił jej uśmiech i krótko pocałował. 

- Przyjemność po mojej stronie- odrzekł z szelmowskim uśmieszkiem- ale kto powiedział, że ten dzień się już kończy?- Wystawił ramię, a blondynka chwyciła je i oboje pomaszerowali w kierunku domu Morningstara, gotowi hucznie uczcić pół roku znoszenia się nawzajem.
_____________________
No więc ja was przepraszam, mam dwa dni opóźnienia, ale spokojnie, myślę, że damy radę to nadrobić. See u soon!❤

Enjoy⭐

𝙁𝙚𝙖𝙧𝙡𝙚𝙨𝙨 𝙇𝙤𝙫𝙚 | 30 days OTP challengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz