1. Holding hands ♥

925 61 32
                                    

- Lucyferze Morningstar, w tej chwili masz się uspokoić!- Kobiecy głos niósł się echem po ulicy.

Przez drzwi wejściowe klubu wpadł wściekły mężczyzna w marynarce. Zaraz za nim kroczyła drobna kobieta, ubrana nieco mniej oficjalnie. Trzymała w ręku plik papierów i telefon.

- Muszę go znaleźć - warknął. Podszedł do baru. Sięgnął po butelkę whisky i kryształową szklankę, jego wierną towarzyszkę na wielu imprezach. Był tu właścicielem, mógł brać czego i ile chciał. Usiadł przy barze i zaczął wściekle mocować się z butelką. Blondynka spojrzała na niego z nutą wyższości, dosiadając się.

- Jak alkohol ma ci w tym pomóc?- Lucyfer zawahał się. Obdarzył Decker jedynie przelotnym spojrzeniem, wyrażającym ni mniej ni więcej niż "maruda, ale w sumie ma rację". Odłożył butelkę z westchnieniem i zaczął obracać szklankę w dłoni. Chloe uśmiechnęła się pokrzepiająco i pogłaskała ukochanego po włosach. Gdy ten nie zareagował, detektyw postanowiła podejść do sprawy inaczej. Wyjęła plik papierów i podsunęła pod nos mężczyźnie.

- Tyle mamy. Prawdopodobnie przebywa w Los Angeles. Dawny policjant, który wszedł w układy z grupą bandytów. Kilka lat temu trafił do więzienia i twierdzi, że ja go wydałam. Problem w tym, że nie ma na temat niego żadnej dokumentacji. Chce... - kobieta urwała na moment - chce się zemścić.

Dźwięk szklanki roztrzaskującej się o ścianę sprawił, że część gości Lux popatrzyło z zainteresowaniem w ich stronę. Napotykając jednak mrożące krew w żyłach spojrzenie właściciela klubu, większość zajęła się swoimi sprawami.

Mimo wszystko już po chwili wchodzili do prywatnego apartamentu Morningstara, z dala od wścibskich spojrzeń. Detektyw ruszyła w kierunku kuchni, w celu przygotowania sobie herbaty.

- Mogłabyś zostać tutaj i nie iść jutro do pracy?- Zapytał nagle Lucyfer, wpatrzony z nieodgadnionym wyrazem twarzy w niesamowity widok za oknem. Decker spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- Żarty sobie robisz? Nie mogę tak poprostu wszystkiego zostawić. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie zbliżyłby się do mnie w otoczeniu kilku policjantów. Jesteśmy na końcu sprawy i jeśli teraz zrezygnuję, wszystko pójdzie na marne Poza tym co z...

- Proszę- Tylko jedno słowo, wypowiedziane w tak cichy i błagalny sposób, sprawiło, że serce kobiety roztopiło się zupełnie.

Odstawiła parujący kubek, podeszła do tego mężczyzny, który jeszcze nie dawno wydawał jej się najbardziej irytującą, okrutną i nieczułą kreaturą jaka istnieje. Chwyciła delikatnie jego dłoń i pociągnęła za sobą. Nie stawiał oporu. Usiedli na rdzawoczerwonej kanapie.

- Popatrz na mnie- Chloe przyłożyła mu rękę do policzka i zmusiła do spojrzenia na nią. Oczy wielkiego Pana Piekieł zaszkliły się. Był przerażony. Poczuła jakby ukłucie w sercu, potęgujące tylko strach jej samej. Nadal nic nie mówił.

- Znajdziemy go, nic mi nie zrobi. Nie kiwnie nawet palcem- zapewniała, siląc się na pewny siebie uśmiech. Złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.

- Tak bardzo się boję, że Cię stracę, Chloe- szepnął, ponownie łącząc ich dłonie w delikatnym uścisku. Blondynka nie wiedziała co ma odpowiedzieć, więc tylko wtuliła się w tors mężczyzny. Lucyfer przyciągnął ją jeszcze bliżej, obejmując ramieniem.

- A co jeśli nie będę w stanie cię uratować? Jeśli oni cię nie obronią?- Głos mu zadrżał. Chloe uniosła twarz, wpatrując się w czarnookiego.

- Kocham cię. I będę nawet jak umrę- szepnęła, nadal patrząc mu w oczy. Uwielbiała to robić. Na codzień czarne jak bezduszna otchłań źrenice zamieniały się wtedy w dwa rozjarzone węgielki.

Ten niesamowity blask sprawiał, że czuła motylki w brzuchu, a dobrze wiedziała, że jest za stara i zbyt dojrzała, żeby wierzyć w takie brednie.

Morningstar uniósł jej brodę i zaczął całować. Powoli, delilatnie, zdecydowanie inaczej. Po chwili wyszeptał w jej usta:

- Poleciałbym nawet do Nieba i zaczął śpiewać "Ojcze Nasz" na kolanach, żebyś tylko była bezpieczna.-
_____________________________
Trochę przydługi ten shot, ale naprawdę mi się podoba😍
Nie martwcie się, nie wszystkie będą smutne. Naprawdę. Wierzcie mi.
To ten.
See u tomorrow!

Enjoy⭐

𝙁𝙚𝙖𝙧𝙡𝙚𝙨𝙨 𝙇𝙤𝙫𝙚 | 30 days OTP challengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz