Spoilery do Endgame, ale w sumie cały śmietnik ma spoilery, więc jeśli nie oglądałeś/łaś to nie wiem co tu robisz.
Właśnie skończyłam oglądać po raz drugi Endgame, tym samym kończąc mój jakby maraton z Marvela (teraz tylko iść do kina na nowego pająka).
Kiedy byłam na tym pierwszy raz to łzy poleciały mi już na pierwszej sekundzie, bo przeczuwałam co się zaraz stanie. Jak wiadomo jestem nieomylna, choć czasami (np. w takich momentach) chciałabym się mylić. I od tego momentu płakałam do końca z drobnymi przerwami na śmiech/napicie się Coli/połknięcie napakowanego do mordy popcornu/zachłyśnięcie się powietrzem podczas najbardziej epickiej sceny w całym MCU. Wiedziałam kto umrze, bo nie udało mi się uniknąć spoilerów, ale i tak byłam czasami zaskoczona. Po wyjściu z kina czułam się wyczerpana własnym płaczem. Jednocześnie byłam przeszczęśliwa, bo film spełnił moje (prawie) wszystkie oczekiwania. Kolejne kilka dni chodziłam jakbym była w żałobie.
Postanowiłam sobie, że obejrzę Endgame po raz drugi, aby sprawdzić czy teraz też będę się tak dobrze bawić i mieć emocjonalną ruletkę. Przed tym obejrzałam wszystkie inne filmy. Po obejrzeniu Infinity War stwierdziłam, że czas na rozstrzygnięcie, która z tych części jest najlepsza (według mnie oczywiście).
Postanowiłam zestawić kilka rzeczy ze sobą i wymienić najważniejsze dla mnie zalety obu filmów.
1. Infinity War
- akcja jest szybka, nie ma jakiś cichych przerw, przez co nie umiem się na tym nudzić,
- jest dużo (jak na taki crossover) mojego kochanego pajączka,
- przez większość filmu szczerzy mi się morda, by w ostatnim akcie mieć depresję (do tego punktu jeszcze wrócimy),
- efekty specjalne lol, nie można o tym zapomnieć,
- sam fakt, że to był pierwszy taki duży crossover, a ja crossy uwielbiam,
- wreszcie ci dobrzy przegrali (choć wolę tych dobrych, ale to naprawdę jest czasem potrzebne),
- cameo Stana Lee w tym filmie jest jednym z moich ulubionych,
- wbicie Thora do Wakandy,
- Wakanda Forever,
- bitwa o Wakandę,
- walka na Tytanie,
- memy o rozpadaniu się itd.,
- broda Steve'a.To są takie najważniejsze rzeczy, mogłam o czymś zapomnieć, bo mam słabą pamięć.
Wróćmy jeszcze do jednego punktu. W jednym z fangirli było coś o tym, że zanim wbiłam do fandomu to zaspoilerowałam sobie całe Infinity War. Uważam to za jeden z większych błędów w moim życiu (jk). Tym spoilerem było sprawdzenie na jakiejś tam stronie wszystkich śmierci + obejrzenie śmierci pająka. Przy tym drugim się poryczałam. Potem obejrzałam ten film z _dammit_cas_ i no było trochę smutno, ale przez to spoilerowanie nie było AŻ TAK smutno. Bez łez, samo przygnębienie. No i potem obejrzałam sobie jeszcze raz Infinity (wcześniej ogarniając bardziej uniwersum) no i nadal żadnych łez. Fakt, że film nie wywołał u mnie łez doprowadził mnie do smutku (co za ironia). Teraz obejrzałam go po raz trzeci (mając jeszcze większą wiedzę o uniwersum) no i żem się poryczała. Choć to i tak nie było ze względu na te postacie (trochę tak), tylko na to, że Peter przez tą swoją śmierć mało czasu spędził z Tonym i więcej nie napisze, bo znów zaczęłam płakać, dammit. Ogólnie to miałam świadomość, że te postacie już żyją. No ale wiem, że u wielu ludzi, jak to oglądali i nadal oglądają, pojawiają się łzy. W całym tym punkcie chodzi o to jak ten film jest dobrze zrobiony, że cały czas się śmiejesz i radujesz, żeby potem się zasmarkać.
2. Endgame
- emocjonalna ruletka,
- dużo Rocketa,
- hail hydra z ust Rogersa (w tym momencie go polubiłam),
- docenienie dupy Capa,
- najlepsza bitwa jaką w życiu widziałam,
- przytulas Starka i Petera,
- ten walony pogrzeb Starka, podczas którego krztuszę się własnymi łzami,
- najlepsze użycie głównego motywu muzycznego (nie mam pojęcia jak po polsku to zgrabnie napisać, ale chodzi o theme song),
- Thor menel,
- kapitan afroameryka,
- przytulas Starka i jego ojca,
- fakt, że Thanos umiera dwa razy, a jego pierwsza śmierć poprawia mi humor,
- no i słynne dwa cytaty 'I love you 3000' i 'I am Iron Man' + Morgan,
- no i efekty specjalne xdd,
- pomimo, że nie wszystko jest dynamiczne to się nie nudziłam.13:15
Czyli Endgame wygrało? No nie wiem.
W Końcowej Rozwałce zabrakło mi kilku, tak naprawdę nieistotnych szczegółów.
1. Stana Lee na pogrzebie Starka
C'mon, to byłoby najlepsze cameo na świecie.2. Mało Buckaaaaaaa, mało Balconuuu
Choć może to i dobrze? Who knows? Who the hell is Bucky?3. Powiedzenie Peterowi, że Tony jest z niego dumny
Choć w sumie ten przytulas mówi sam za siebie.4. Dlaczego Loki nie ożył do jasnej skóry Sama?!
5. Powinna być scena po napisach, gdzie Red Skull jest na Vormirze i mówi, że tak naprawdę nie trzeba robić deala "dusza za duszę", ale jemu się nudzi i jest sadystą.
6. Tony nie powinien był umrzeć tylko iść na emeryturę
Z tego można byłoby zrobić jakieś spoko żarty, ale nieeeee musiał umrzeć.
Coś tam jeszcze mi brakowało, ale jak juz wspominałam "kiepsko u mnie z pamięcią".Powinnam napisać teraz co mi się bardziej podobało, bo po to cały ten rozdział. A co jeśli powiem, że nadal nie wiem? Chyba nie umiem wybrać. Obydwa filmy są zajebiste i nic tego nie zmieni.
Dlatego też mój ostateczny werdykt brzmi:
Nie wiemJust kidding
Mój ostateczny werdykt brzmi:
Te dwa filmy są najlepsze. Razem. Osobno. Są na równi, a ja idę płakac dalej. Napisze jeszcze tylko moją topkę filmów Marvela.1. Avengers: Infinity War & Avengers: Endgame
2. Captain America: Civil War
3. Guardians of the Galaxy vol. 2
4. Iron Man 2
5. Thor: RagnarokRozdział pisany pod wpływem emocji, dużych emocji. Jeśli coś jest nielogiczne lub przerwane w połowie zdania, to wybaczcie but I'm only human and I'm crying now.
See ya.((((chcę dodać jeszcze, że miałam mokrą tylko połowę twarzy i zatkaną jedną dziurkę w nosie; mogłam nie pstrykać tyle, przeklęty balans!))))
CZYTASZ
Mᴀʀᴠᴇʟᴏᴡʏ Śᴍɪᴇᴛɴɪᴋ
Diversos❝Jᴇᴅɴᴀ ʀąᴄᴢᴋᴀ - ᴊᴇᴅɴᴏ ᴄɪᴀꜱᴛᴇᴄᴢᴋᴏ❞ Typowy Marvelowy stuff, w którym znajdziecie typowe dla takich książek rzeczy: - memy - zodiaki - talksy - headcanony - preferencje I wiele więcej. Jeśli lubicie czarny humor, Balcon i cynamonowe rolki, to trafiliśc...