Rozdział 8

61 5 0
                                    


Tomek

Co ja do cholery zrobiłem!? Lila była najlepszym co mnie w życiu spotkało, a ja tak po prostu to zniszczyłem. Zachowałem się jak totalny dupek. Zerwałem z nią tylko dlatego, że nie przyjechała od razu? Serio? Poniosło mnie, chciałem ją przeprosić, ale nie odbiera, ani nie odpisuje. W sumie się jej nie dziwie. Szkoda, że nie mogę wyjść ze szpitala, bo już dawno byłbym pod jej drzwiami z kwaśnymi żelkami które uwielbia. 

-Dzień dobry, przyszłam przygotować pana do zabiegu, który dzisiaj przed panem- przerwała moje rozmyślenia pielęgniarka

-Uśpijcie mnie na zawsze.- odbruknąłem jej tylko

-Oj, widzę zły dzień?- nadal ten jej głupi uśmiech...

-Może- nie chciało mi się z nią gadać. Ewidentnie coś do nie ma

-Po zabiegu zapraszam na kawę na dół do bufetu. Lepiej się czasem wygadać obcej osobie, niż dusić to w sobie.- powiedziała.

-Zastanowię się.- odpowiedziałem na jej uśmiech. W sumie dobrze gada. Muszę się kogoś poradzić. 

  Lila

Byłam bardzo zmęczona po tych kilku godzinach na uczelni i po zmianie w kawiarni. Gdy wróciłam do domu szybko poszłam pod prysznic i położyłam się spać. Mimo tego,że telefon miałam cały czas wyłączony nie mogłam zapomnieć o tych wiadomościach, połączeniach a w szczególności o chłopaku od którego to dostawałam, kurde znowu o nim myślę. Niech to szlag.

I nadszedł piątek. Rozalia od rana przesiaduje u mnie i zastanawia się, czy przypadkiem nie pożyczy czegoś ode mnie. Wyszło jak zwykle.Tym razem zabrała moje czarne szpilki i sukienkę czerwoną, taką za kolano. 

-Dobrze, że cię mam ty moja garderobo- przytuliła mnie Rozalia

-A ja się ciesze że jesteś szczęśliwa- odsunęłam się od niej- no dobra a teraz już zmykaj do siebie, bo nie zdążysz się przygotować. Trzymam kciuki

-Szkoda, że mieszkamy tak daleko od siebie i że nie zabrałam swoich kosmetyków- westchnęła Rozalia

-Ej, dziewczyny mam pomysła!!- odezwał się Konrad, który do tej pory tylko przyglądał się nam z kanapy.

-No to pochwal się- Rozalia spojrzała na Konrada wyczekująco

-No boooo jak wiecie kupuję mieszkanie w centrum noooo prawie w centrum.

-I co w związku z tym.- nie wiedziałam o co mu chodzi.

-A to, że może zamieszkamy razem? Wszyscy! Będzie super!!- krzyknął entuzjastycznie chłopak.

- No w sumie to nie jest głupi pomysł. Trzeba się nad tym zastanowić na spokojnie. Jutro- odezwała się Rozalia.

- Jeśli wrócisz do jutra- poruszałam brwiami znacząco.

-Spokojnie, wrócę. W końcu muszę wam wszystko opowiedzieć. A jak was znam, to spać nie będziecie. Jak zwykle gdy Konrad nocuje u ciebie.- uśmiechnęła się tylko, przytuliła nas na pożegnanie i poszła. Zdążyliśmy tylko krzyknąć powodzenia zanim drzwi się zamknęły. 

Tak jak powiedziała Rozalia, tak się stało. Nie spaliśmy z Konradem do 3 nad ranem, dopóki Rozalia nie przyszła do mojego mieszkania. Dobrze że mam jutro wolne  i od uczelni i w kawiarni. 

-Co tak późno?- zapytałam ją na wstępie.

-No bo musiałam się przebrać przecież. A poza tym Norbert odwiózł mnie do mojego mieszkania więc trochę mi zeszło zanim dojechałam.- wyjaśniła dziewczyna

-To dlaczego od razu cię nie podwiózł do mnie?- zapytałam

-Bo przecież przyjechał po mnie pod mój blok, więc mnie tam odwiózł. Trochę byłoby dziwnie jakby odwoził mnie pod inne mieszkanie. Nie sądzisz?

-No racja.- przytaknęłam przyjaciółce.

-Dobra, zamknij się już Lili.- odezwał się Konrad.- A ty opowiadaj jak było- spojrzał na Rozalię

-Świetnie- od razu na jej ustach pojawił się ogromny uśmiech.- umówiliśmy się na następny piątek- zaczęłyśmy piszczeć, a Konrad tylko zatkał uszy.

-Ale się cieszę- przytuliłam Rozalię Konrad dołączył po kilku chwilach.

Szkoda, że mi się nie ułożyło. Iiiii czar prysł. Brawo Lili, jesteś genialna. Sama sobie humor psujesz. Tej nocy już nie mogłam zasnąć. Muszę w końcu o nim zapomnieć.




****

Dziś rozdział mam wrażenie, że o niczym ciekawym :D

Do następnego!!!

Przypadek? Nie sądzę.Where stories live. Discover now