Siedziałam znudzona na trybunach czekając na rozgrzewkę. Na razie tylko jacyś pracownicy rozkładali dopiero siatkę. Tomek wysłał mi wiadomość że dopiero wyjeżdżają na halę, a ta co obok mnie siedzi już jest cała podjarana i zapatrzona w wejście dla zawodników. Przecież jej nie powiem że ujrzy numer 99 dopiero za jakieś 40 minut....
Mecz Polaków jak każdy inny. Bez zawału się nie obejdzie, ale wygraliśmy drugie spotkanie w nowym sezonie. Nie powiem, wciągnął mnie ten sport.(Nie tylko ze względu na jednego przystojniaka). Gdy ludzie zaczęli pchać się po autografy ja cierpliwie czekałam. Miałam nadzieję, że Tomek nie zapomniał o mnie i w końcu mnie wybawi z tego tłumu fanek proszących o autografy. Rozalia, choć się wyrywała, teraz siedzi obok mnie, nadal uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Wręcz przeciwnie zrobił się jeszcze szerszy, gdy powiedziałam jej że Tomek zabierze nas na płytę boiska. Nagle wokół mnie zrobił się tak hałas. Nie wiedziałam co się dzieje, zanim nie dostrzegłam Tomka zbliżającego się do bandy reklamowej.
-Przepraszam dziewczyny, zaraz do was wrócę - powiedział oddając pisak jednej z fanek- Cześć, przepraszam, że tak długo to trwało. A teraz chodźcie ze mną- chwycił mnie za rękę, a ja tyko spoglądałam z ogromnym uśmiechem na te wszystkie zazdrosne laski wokół mnie. Przyznaję świetne uczucie. Poznałam wszystkich siatkarzy osobiście naprawdę bardzo sympatyczni i wysocy są. (wow odkryłam Amerykę). Siedząc obok słupka sędziowskiego i bawiąc się z córką naszego kapitana dostrzegłam kątem oka, że mój chłopak kurczowo tłumaczy się z pożyczenia na stałe koszulki, a moja biedna Rozalia przypatruję się temu. Musiałam działać.
-Tomek, pozwól tu na chwilę!- krzyknęłam w jego stronę podając słodkiej dziewczynce piłkę, którą cały czas mi podawała z ogromnym uśmiechem.
-Coś się stało?- zapytał
-Nie nic ale musimy udawać, że wcale nie rozmawiamy o tamtej dwójce- dyskretnie pokazałam wzrokiem o kogo mi chodzi.
- AAAA już teraz rozumiem Swatka!!- krzyknął
- Zamknij się!!- pokazałam mu gdzie ma się puknąć. Po chwili dostrzegłam że ta dwójka rozmawia sobie jakby znali się od dawna. A gdzie to zdenerwowanie jak na pierwszej randce? No gdzie?
Wyszłam z hali kwadrans później, ale nie mogłam pójść do hotelu bo ta mała zołza ciągle siedzi z Norbertem zagadana. Ughhh
-Sorrki, że tak długo- uśmiechnęła się przepraszająco
- Spoko, ale chodź już. Widzę że dzisiejszy mecz podobał ci się jakoś bardziej- poruszałam brwiami znacząco
- Och, przestań.- dała mi buziaka w policzek- Dziękuję
- Za co?- zapytałam zaskoczona
- Nie udawaj, przecież wiem, że to twoja sprawka.- zrobiłam zdezorientowaną minę- Tomek sam sobie nie poszedł.- wyjaśniła mi
-Aaaa spoko przecież mówiłam ci, że jakiś siatkarz się w tobie zabuja. Ja mu tylko delikatnie pomogłam- zrobiłam delikatny odstęp między palcami, by udowodnić Rozalii jak niewiele zrobiłam
Następnego dnia trzeba było wracać do Warszawy. Pożegnanie było ciężkie. W końcu bardzo zbliżyłam się do Tomka.
- Będę tęsknić- przytuliłam chłopaka- ale pokaż trenerowi na co cię stać
- Obiecuję, że będziesz dumna. Kocham cię- pocałował mnie czule
- Już jestem dumna, ja ciebie też- powiedziałam tylko, bo usłyszałam komunikat, o tym że pociąg zbliża się do stacji. Mimo tego, że jechałyśmy do Katowic z Tomkiem spowrotem jechałyśmy pociągiem.
-Dzwoń często- ostatnie słowa, które zdążyłam powiedzieć zanim pociąg ruszył.
*******
Oddaje kolejny, mam nadzieję, że się podoba. ;**
![](https://img.wattpad.com/cover/119765392-288-k94181c.jpg)
YOU ARE READING
Przypadek? Nie sądzę.
Fiksi PenggemarDziewczyna nienawidzi żadnego sportu. Pewnego dnia razem z przyjaciółką postanawia dla żartu wziąć udział w konkursie. Niespodziewanie wygrywa go. Kilka dni później udają się na mecz, który wygrały. Spotyka tam kogoś kto odmieni jej życie. Ale czy o...