seven

950 46 9
                                    

Taehyung cały spięty siedział podczas ostatnich minut wykładu. Potem miał się spotkać z Yoongim i pojechać z nim do siebie do domu. Dlaczego?

Bo to był ten dzień.

Dzisiaj wybierali strój dla Taehyunga na imprezę, która miała odbyć się wieczorem. Tego dnia bał się jak żadnego innego. Nigdy nie był na imprezie i raczej go do nich nie ciągnęło. Jedyne, na których przebywał to te ewentualne wesela kogoś z rodziny i... No tak naprawdę to na tym się kończyło. Chociaż i na tych nie chciało mu się przesiadywać.

Zawsze siedział przy stoliku sam, beznamiętnie wpatrzonym w jeden punkt. Przychodził, witał się z resztą gości, chwilę pogadał z jakimiś ciotkami, które od razu na jego widok zaczynały się zachwycać jak to on nie wyrósł i wyprzystojniał. Prawiły te swoje morały, gadały o tym jak był mały, a on stał z wymuszonym uśmiechem na twarzy, próbując odnaleźć w swojej głowie informacje, kim są kobiety stojące przed nim i ewentualnie rozważał plan idealnej ucieczki.

Potem zmieniał swoje położenie, podążając w stronę stolika z przekąskami, gdzie przyglądał się każdemu wystawionemu pożywieniu, po czym analizował, co najbardziej chciał spróbować, ale też tak, żeby od tego nie przytyć. Był to trudny wybór, więc zazwyczaj zajmowało mu to dłuższą chwilę. Bardzo dłuższą. Do wybranej przekąski przed samym obiadem, dobierał sobie też odpowiedni napój w postaci wody lub soku, chociaż do wyboru miał też herbatę albo kawę.

Następnie szedł na wystawkę alkoholi. Wina różnego pochodzenia, szampan, kilka smaków piwa z większą lub mniejszą ilością procentów w zawartości oraz standardowy alkohol, czyli najzwyklejsze w świecie soju. Ostatecznie decydował się na szampana. Nie przepadał za alkoholem, dlatego nie pił ani wina ani piwa. W dobrym towarzystwie mógł napić się ewentualnie soju, lecz raczej mu się to nie zdarzało. Zrobił to tylko raz.

Teraz się zastanawiał jednak, czy to powtórzy?

Był wtedy z Jeonggukiem. A tak naprawdę to u niego. Wracali ze szkoły. To był piątek. Zwykły dzień jak każdy inny. Mieli już ustalone plany. Taehyung przychodzi do Jeongguka, pójdą gdzieś się poszlajać, może z kimś się jeszcze spotkają, zrobią zapasy w jedzeniu na nocowanie, a wieczorem jak wrócą będą pół nocy grać w Overwatcha.

To było całkowicie normalne i zazwyczaj ich wspólnie planowane wieczory tak wyglądały. Niektóre tylko trochę odstawały od reszty, gdy jakieś plany się pokrzyżowały albo stało się coś niespodziewanego, tak jak i tego dnia.

Jednak ten dzień był inny. Całkowicie inny, a żaden z nich wtedy się tego zdecydowanie nie spodziewał.

Licealiści weszli do domu bruneta. Jak się po chwili okazało, nikogo nie było w domu, co wywołało uśmiech na twarzy młodszego o rok chłopaka. W czasie, gdy ten powędrował do pokoju, Taehyung jak zawsze grzecznie odłożył swoje buty na odpowiednią półkę, a nie zrzucał ich byle jak, tak jak jego przyjaciel miał w zwyczaju.

- Taehyung! - usłyszał podekscytowany krzyk Jeongguka. Podniósł jedną brew wyżej od drugiej po czym postawił kilka kroków przed siebie, zaglądając przez drzwi do kuchni, w której aktualnie znajdował się jego przyjaciel.

- Co jest? - zapytał z zaciekawieniem patrząc na bruneta, który stał przy otwartych drzwiach drugiej lodówki ukrytej w spiżarni. - Czego ty tam szukasz?

- Ja nie muszę szukać, ja mam to na wierzchu. - Jeon uśmiechnął się widocznie zadowolony, wyciągając dwie butelki zimnego soju z lodówki. No tak, jego ojciec miał w zwyczaju czasem chować trochę alkoholu przed jego matką, która zaraz zdzieliłaby go za to po głowie.

Life Of Death | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz