sixteen

1K 43 9
                                    

Ludzie obracali się za nim i patrzyli na niego, jakby był chory psychicznie. No, ale kto wie może i był? Po jego ręce wciąż skapywała krew i to w nie małych ilościach, przez co zostawiał po sobie widoczną ścieżkę ciemno czerwonych kropli. Gdyby ktoś za nim szedł, nie dałoby się go zgubić.

Kierował się w stronę domu jednak, gdy dojrzał na placu przed uczelnią, chichrającego się Byuna z Yugyeom, postanowił zmienić swój cel. Podszedł do nich, a ci spojrzeli na niego z wyczuwalną wyższością i triumfem w oczach. Uważali, że dopięli swego i są na wygranej pozycji. Może i tak było, ale Taehyung nie miał zamiaru im odpuszczać. Stanął naprzeciw nich i zaśmiał się szyderczo pod nosem. Złapał mocno za ich nadgarstki i popatrzył na ich dłonie.

- No jasne. Tylko idioci robią takie rzeczy. - tamci spojrzeli po sobie i wyrwali ręce, od razu wycierając je z jego krwi, tak jakby nigdy nie mieli takiej cieczy na sobie. Do nich podeszła jeszcze Seulgi. Dziewczyna stanęła tuż przed szarowłosym i odgarnęła mu kosmki włosów za ucho.

- Czyżby Taehyungie był teraz sam? - przejechała paznokciem wzdłuż jego szczęki. - Widzisz? Wyeliminowałam Cię w końcu. Już nie jesteś dla mnie przeszkodą. Żegnaj, już nie zaznasz ciepła przy moim Ggukim.

- I co, teraz biedny Taeś nie ma już swojego obrońcy. - odezwał się rozbawiony Baekhyun i przybliżył się do niego z cwanym uśmieszkiem. - To teraz możemy się pobawić, co ty na to? Może będziesz grzeczniejszy, niż ta naiwna dziwka.

Szarowłosy poczuł jak się w nim gotuje i odepchnął mocno starszego. Nikomu nie pozwoli mówić takich rzeczy, a co dopiero im.

- Nie mów tak o niej! Ona nie jest dziwką w przeciwieństwie do ciebie. - warknął Kim, a Byun przybrał poważniejszy wyraz twarzy.

- Że coś ty powiedział? - syknął i złapał go za kołnierz kurtki. Taehyung wyrwał się mu i odsunął na większą odległość. - Jeszcze się policzymy sukinsynie.

Kim odwrócił się i poszedł w stronę domu. Miał już dość. Było ledwie południe, a już tyle rzeczy się wydarzyło. Czuł, że już szybciej zbliża się moment całkowitej utraty sił i panowania nad sobą. Kiedy był już na swojej ulicy, spojrzał na dom na przeciwko tego jego. Westchnął cicho i zapukał niepewnie do drzwi. Chciał wyjaśnić tą całą sytuację z Minnie. Nie miał pojęcia jakie tak naprawdę ma zdanie na ten temat zraniona dziewczyna.

Otworzyła mu ta szczupła brunetka. Od razu było widać, że nie jest w najlepszym stanie. Wyjrzała do niego z załzawionymi oczami, które co chwilę przecierała rękawem długiego swetra.

- Co tu robisz Tae? - zapytała się po chwili łamiącym głosem, czując się dość nieswojo, gdy ten cały czas się w nią wpatrywał. Kim jedynie przybliżył się i przytulił ją do siebie. Młodsza dziewczyna momentalnie się rozpłakała. Trzymał ją w swoich ramionach przez dobre kilkanaście minut, jednak nie miał zamiaru jej popędzać, a wręcz przeciwnie. Przyszedł tu po to by ją wesprzeć całym sobą. Niższa odsunęła się w końcu od niego i zaprosiła w głąb domu. Napili się ciepłej herbaty i usiedli w salonie, zaczynając rozmawiać na luźne tematy. Z czasem jednak musieli poruszyć ten jeden konkretny.

- A.. jak u ciebie? - zapytała z troską dziewczyna. - Z tego co słyszałam to nie masz łatwo. A jak twoja relacja z Jeonggukiem?

Szarowłosy zamilkł i spuścił wzrok. Zaczął wyginać nienaturalnie swoje palce ze stresu. Nie chciał przecież nagadywać na niego, jego siostrze.

- Czy on wierzy w te plotki? - ciągnęła dalej, jednak widząc zmieszanie na twarzy starszego nie musiała słyszeć odpowiedzi. - Jezu mówiłam temu idiocie, że to nie prawda. Ty jesteś tutaj niewinny i nic nie zrobiłeś. Chcą cię jedynie wrobić, a ten łajdak nie potrafi tego zrozumieć. Jesteś jego najlepszym przyjacielem. Powinien to wszystko wiedzieć jako pierwszy i cię bronić.

- Byłem. - mruknął pod nosem, jednak widząc zdziwiony wzrok brunetki, dodał. - Teraz zajmuje pierwsze miejsce, ale raczej na liście wrogów.

Minji westchnęła i przytuliła Kima. Ten wtulił się w nią trochę przygnębiony.

- Biedny Taeś. - młodsza głaskała go po plecach uspokajająco. - Mój głupi brat nie potrafi dostrzec jak bardzo rani twoje serduszko. Trzeba go raz, a porządnie walnąć w łeb, żeby się opamiętał i spojrzał normalnie na świat.

Nagle usłyszeli, że ktoś wchodzi przez drzwi frontowe. Oboje spojrzeli po sobie, lekko zdezorientowani. Do salonu wszedł Jeon, a Kim poczuł, że serce mu wali tak jakby miało zaraz uciec z jego klatki. Nie miał nawet jak stamtąd uciec. Poderwał się na równe nogi, nie odrywając wzroku od młodszego, który wchodząc do salonu, przeczesał włosy ręką, nie wiedząc jeszcze co się za chwilę stanie. Gdy tylko zauważył Taehyunga, nie ukrywał swojego zdziwienia.

- Co tu robisz idioto? - starszy rozchylił lekko usta, słysząc jego wściekły ton. Spojrzał na dziewczynę przepraszającym wzrokiem.

- Ja się chyba już będę zwijać. - mruknął cicho. Minji uśmiechnęła się do niego lekko i przytaknęła na znak, że rozumie. Kim ruszył ze spuszczoną głową, jednak gdy miał już przejść obok młodszego, ten go przytrzymał za tył bluzy i pociągnął z powrotem.

- Nie tak prędko. - warknął w jego stronę i przybliżył się do skulonego chłopaka. - Po co tu przylazłeś? Teraz ty chcesz zaliczyć moją siostrę? Nie dość Ci? Znowu chcesz dostać po twarzy? Znajdź sobie inną laskę, jak masz tak niewyżytego...

- Nie podobają mi się dziewczyny! - przerwał mu, mówiąc szybko i zasłaniając się rękami.

Przez chwilę zapanowała cisza w całym pomieszczeniu, jakby zatrzymał się czas. Taehyung trochę roztrzęsiony, podniósł wzrok i zauważył, że nawet ręka Jeona, którą wcześniej chciał na niego podnieść, opadła. Czuł, że uchroniło go to jedynie na chwilę, a zaraz pożałuje swoich czynów.

- Wyjdź. - starszy ponownie rozchylił usta zdezorientowany. - Powiedziałem wyjdź zanim znowu Ci coś zrobię!

Kim szybko złapał za swoje rzeczy i ulotnił się z mieszkania dawnych przyjaciół. Zbiegł ze schodów i od razu poszedł do swojego domu. Wszedł po cichu i zdziwił się, że ten raz o dziwo życie nie chciało jeszcze bardziej zniweczyć jego zwłok. Ojciec spał rozłożony na kanapie z butelkami wokół siebie, więc wykorzystał ten moment i zamknął się u siebie w pokoju. Od razu poszedł do łazienki i wziął gorący prysznic. Przemył twarz i cicho westchnął.

Fala wydarzeń z tego dnia nagle w niego uderzyła. Emocje, które wcześniej go opuściły, teraz skumulowały się w nim z podwojoną siłą. Oparł się o zimne kafelki, czując jak kręci mu się w głowie. Miał zamazany obraz przed oczami, więc starał się jak najszybciej umyć i wyjść z kabiny. Zarzucił na siebie miękki szlafrok i wyszedł chwiejnym krokiem z łazienki.

Coraz gorzej widział. Coraz gorzej słyszał. Coraz gorzej funkcjonował.

Nagle przed oczami miał mroczki, które z każdą sekundą, jak małe pasożyty, pochłaniały cały jego widok na świat, aż w końcu całkowicie mu go odebrały.

Otworzył powoli oczy i czuł jak głowa go boli. Sięgnął ręką do włosów i poczuł coś mokrego. Zmarszczył brwi i spojrzał na dłoń.

Krew.

W tym momencie wszystko sobie przypomniał. Wstał i uchylił lekko rolety. Było jasno, co oznaczało, że przeleżał tak kilka godzin. Westchnął cierpiętniczo i podszedł do szafy. Ubrał coś na siebie, po czym usiadł przy biurku. Złapał długopis do ręki i pisał to co mu serce podpowiadało.

Potem wystarczyło już poczekać tylko, aż zapadnie zmrok.

06.06.2020r.

To już ostatni rozdział, a jutro przed nami jeszcze epilog!
To widzimy się jutro!

Life Of Death | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz