Przekraczając próg drzwi czułam, jakby żołądek podchodził mi do gardła. Wnętrze domu było niechlujne, po podłodze walały się kłębki włosów, meble osadzał kurz, a wszelkie rolety i zasłony były spuszczone do końca, przez co panowała przygnębiajaca ciemność.
- Czuj się, jak u siebie, skarbie - usłyszałam chichot matki. Szybko odsłoniłam okna.
Od razu jakoś tak przytulniej.
- Nie! Co ty zrobiłaś?! - syknęła rzucając się na podłogę.
Wystraszona podskoczyłam. Wpatrywałam się w wijącą na ziemi matkę.
Jest chora psychicznie, nie powinnam chyba brać do siebie wszystkiego co robi i mówi...
- Przepraszam - wyszeptałam, po czym udałam się po schodach do góry w poszukiwaniu swojego pokoju.
- Vicky - kobieta pisnęła.
Amy, do cholery, jestem Amy.
- Twój pokój znajduje się w garażu - zaśmiała się, po czym otarła łzy z okrągłych policzków.
Zadrżałam.
Urządziła mi sypialnię w... garażu? Gorzej być już nie może.
Odwróciłam się na pięcie w stronę wyjścia. Musiałam się przejść, ochłonąć. Wszystko działo się za szybko i za bardzo. Zamyślona zderzyłam się z innym ciałem. Podniosłam wzrok na twarz roześmianego chłopaka o szarych włosach, delikatnych piegach i heterochromii. Jedno oko miał brązowe, a drugie zielone. Domyśliłam się, że to właśnie ten adoptowany syn mojej matki.
- Witaj, Amy! - uścisnęliśmy sobie dłoń.
- Cześć - starałam się wyglądać na opanowaną, ale w rzeczywistości bolała mnie już głowa od smrodu zgnilizny w domu.
- Dobrze się czujesz? Jesteś jakaś blada - różnooki zmarszczył brwi.
Zanim upadłam na ziemię, zdążyłam tylko wymówić kilka niezrozumiałych słów. Zapadła ciemność.
~~~
Poczułam zimne powietrze smyrające moją twarz. Leniwie otworzyłam oczy, moim pierwszym widokiem była uśmiechnięta Omena i Grey stojący nad moim łóżkiem. Podniosłam się szybko.
Czyli to nie był sen. Mieszkam w zaniedbanym domu z wariatką i hybrydą czegoś pomiędzy przystojnym chłopakiem, a totalnym dziwolągiem. Ekstra.
- W końcu się obudziłaś. Tak długo spałaś... - mruknęła Omena wplatując rękę w moje włosy.
- Mamusiu, ostrożnie. Może mieć halucynacje - szepnął jej do ucha Grey.
- Nie, wszystko w porządku. Tylko boli mnie głowa...
- Walnęłaś łbem, jak piłka kozłowana przez Michael'a Jordana! - zachwycił się szarowłosy.
- No nieźle - skrzywiłam się.
- Gdybyś tylko słyszała to chrupnięcie w twojej czaszce! Zdumiewające!
Prychnęłam.
- Jakim cudem przeżyłaś tak niebezpieczny upadek?!
- Dosyć...
- Co do bólu głowy... - Omena podała mi małą tabletkę i szklankę wody.
Wolałabym nie brać od niej żadnych leków.
Szybko łyknęłam pigułkę, a pustą szklankę odstawiłam na półkę po mojej prawej stronie. Niestety, ta postanowiła się zapaść pod ciężarem kubka. Szkoda.
CZYTASZ
Dzieci kochać potrafią
Romance- To nie tak, że cię nie chcę... - wyszeptał z delikatnym uśmiechem, wpatrywałam się intensywnie w jego błękitne tęczówki, jakbym chciała wyssać z niego duszę. Moje ciało przepełniło uczucie pustki i strachu. Próbowałam uspokoić swoje trzęsące się d...