1

65 12 10
                                    

Przekraczając próg drzwi czułam, jakby żołądek podchodził mi do gardła. Wnętrze domu było niechlujne, po podłodze walały się kłębki włosów, meble osadzał kurz, a wszelkie rolety i zasłony były spuszczone do końca, przez co panowała przygnębiajaca ciemność.

- Czuj się, jak u siebie, skarbie - usłyszałam chichot matki. Szybko odsłoniłam okna.

Od razu jakoś tak przytulniej.

- Nie! Co ty zrobiłaś?! - syknęła rzucając się na podłogę.

Wystraszona podskoczyłam. Wpatrywałam się w wijącą na ziemi matkę.

Jest chora psychicznie, nie powinnam chyba brać do siebie wszystkiego co robi i mówi...

- Przepraszam - wyszeptałam, po czym udałam się po schodach do góry w poszukiwaniu swojego pokoju.

- Vicky - kobieta pisnęła.

Amy, do cholery, jestem Amy.

- Twój pokój znajduje się w garażu - zaśmiała się, po czym otarła łzy z okrągłych policzków.

Zadrżałam.

Urządziła mi sypialnię w... garażu? Gorzej być już nie może.

Odwróciłam się na pięcie w stronę wyjścia. Musiałam się przejść, ochłonąć. Wszystko działo się za szybko i za bardzo. Zamyślona zderzyłam się z innym ciałem. Podniosłam wzrok na twarz roześmianego chłopaka o szarych włosach, delikatnych piegach i heterochromii. Jedno oko miał brązowe, a drugie zielone. Domyśliłam się, że to właśnie ten adoptowany syn mojej matki.

- Witaj, Amy! - uścisnęliśmy sobie dłoń.

- Cześć - starałam się wyglądać na opanowaną, ale w rzeczywistości bolała mnie już głowa od smrodu zgnilizny w domu.

- Dobrze się czujesz? Jesteś jakaś blada - różnooki zmarszczył brwi.

Zanim upadłam na ziemię, zdążyłam tylko wymówić kilka niezrozumiałych słów. Zapadła ciemność.

~~~

Poczułam zimne powietrze smyrające moją twarz. Leniwie otworzyłam oczy, moim pierwszym widokiem była uśmiechnięta Omena i Grey stojący nad moim łóżkiem. Podniosłam się szybko.

Czyli to nie był sen. Mieszkam w zaniedbanym domu z wariatką i hybrydą czegoś pomiędzy przystojnym chłopakiem, a totalnym dziwolągiem. Ekstra.

- W końcu się obudziłaś. Tak długo spałaś... - mruknęła Omena wplatując rękę w moje włosy.

- Mamusiu, ostrożnie. Może mieć halucynacje - szepnął jej do ucha Grey.

- Nie, wszystko w porządku. Tylko boli mnie głowa...

- Walnęłaś łbem, jak piłka kozłowana przez Michael'a Jordana! - zachwycił się szarowłosy.

- No nieźle - skrzywiłam się.

- Gdybyś tylko słyszała to chrupnięcie w twojej czaszce! Zdumiewające!

Prychnęłam.

- Jakim cudem przeżyłaś tak niebezpieczny upadek?!

- Dosyć...

- Co do bólu głowy... - Omena podała mi małą tabletkę i szklankę wody.

Wolałabym nie brać od niej żadnych leków.

Szybko łyknęłam pigułkę, a pustą szklankę odstawiłam na półkę po mojej prawej stronie. Niestety, ta postanowiła się zapaść pod ciężarem kubka. Szkoda.

Dzieci kochać potrafią Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz