Rozdział 10

218 10 4
                                    

Wiktoria stanęła w niemałym szoku, chciała uciec, ale jednak nie chciała mnie ponownie stracić widziałam to po niej.
-nie.. to niemożliwe ty nie jesteś mordercą! Nie jesteś w stanie zabijać..- wybraniała się, lecz w jej oczach dostrzegłam strach? Nie chciałam by się bała..
-Wiki.. chciałabym by tak nie było.. by było jak dawniej, ale..- podeszłam do niej -no niemożliwe słońce.. - po moim poliku spłynęła łza, ale ona dalej się wypierała, więc udowodniłam jej to.
Slender sprowazdził ofiarę, to jakaś dziewczyna z naszej szkoły, a klasy Wiku. Nigdy jej nie lubiłam, więc to będzie to podwójna przyjemność?
To moja pierwsza ofiara, ale to jednak moja praca.. chwilami nie chcę, ale muszę. Podeszłam do Aleksandry(imię zmienione) i uśmiechnęłam się psychicznie. Uderzyłam ją kilkakrotnie w twarz, by się rozbudziła, a ta tylko krzyczała yhh, ale ona wkurwia
-Zamknij pysk Olka!- wykrzyczałam i uderzyłam ją kastetem w twarz, a ta ucichła-jeszcze raz się wydrzesz to wytne ci ten pierdolony język!- szarpnęłam ją za włosy i wbiłam jej sztylet w bark, krew się lała, a ta znow krzyknęła, cóż ostrzegałam. Otworzyłam jej buzię i wycięłam powoli język.
Bawiłam się nią jak manekinem, powoli rozcinałam każdy kawałek jej ciała, aż wkońcu strzeliłam jej w łeb, szepcząc przed tym "remember, i'm a psychopath."
Spojrzałam na Wiki, która nie mogła uwierzyć w to co widzi. Tak jakby zobaczyła ducha czy coś.
-mówiłam Ci.. jestem mordercą. Jestem Sophie. - spojrzałam jej w oczy i ją przytuliłam przepraszając.
-Domiś.. muszę wracać do klasy.. - spojrzała mu w oczy mówiąc smutno
-przyjdź o 1 tutaj dobrze..?- ta tylko pokiwała głową na tak i odeszła.

~♧~

Była dopiero 22, a ja już nie mogłam się doczekać spotkania z Wiki jejciu.. Ale wsumie kogo by ze sobą zabrać?
Kama napewno
Hmm.. Helen
E.J
Toby taak
No i tyle chyba starczy, a więc poinformowałam wszystkich tylko został mi E.J
-JAAAACK!- wbiłam do kuchni wiedząc, ze tam będzie E.J -o 1 idziemy do tamtej altanki, żeby się spotkać z Wikiii!-
-cooo, którą wiki? Tą tamtą z rana?-
-Duh!- zaśmiał się cicho
-no dobra, to idę się ogarniać! -powiedział i poszedł do pokoju.

~♧~
Za godzinę mamy być na miejscu, a to było kawałek stąd, więc zabrałam wszyskich i ruszyliśmy.
Idąc w umówione miejsce rozmawialiśmy i żartowaliśmy ze wszystkiego, nawet nie zauważyłam jak doszliśmy na miejsce. Usiadłam opierając się plecami o szopę i czekałam na Wiktorię, aż zobaczyłam tą rudą czuprynę zmierzającą w naszą stronę.
-WIKUUS MOJE KOCHANIE JEJKUUUUU- zaczęłam biec w jej stronę tak, że się wywaliłyśmy.
-ty no z wami wszystko okej? Czy dzwonić po psychiatrę?- Powiedział Helen, poczym zaczęliśmy się śmiać.
-Dzwoń, ale wątpię, że pomogą-
-WŁAAAAAAAAŚNIE! Dzieci drogie poznajcie się- zerwałam się z ziemi z uśmiechem.
-A więc Eyelles Jack, ale mów mi Jack- podał jej rękę, i tak każdy po kolei.

~♧~
Siedzieliśmy nad jeziorem, chłopcy pływali, a my siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, ale do czasu. W pewnym momencie ci idioci podbiegli do nas i wzięli nas na ręce(Były w strojach kompielowych). Mnie Toby, Helen Kame, a Wike E.J, poczym wrzucili nas do jeziora.
-co do chuja tu się stało?!- Krzyknęła Kama i walnęła Helenkę, a ja zaczęłam sobie pływać. Wkońcu się zatrzymałam się w miejscu gdzie woda sięgała mi szyji i patrzyłam na wschód słońca. Podpłynął do mnie Toby i wziął mnie na ręce
-uważaj, bo mi się tu utopisz-
-oj nie przesadzaj.. jednego debila mniej- spojrzałam mu w oczy, a on mi. Wschodzące słońce delikatnie oswietlało nas i resztę, on delikatnie zbliżał swoje usta do moich, a ja złączyłam je w delikatnym, ale pocałunku.

~Helen pov~
Stałem trzymając Kamilę za biodra i wpatrując się w jej śliczne zielone oczy. Była taka śliczna, gdy staliśmy tak w ciszy ona nagle złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Taki odpoczynek każdy z nas mógłby mieć cały czas.. Wkońcu nasz pocałunek przerwała Wiki
-Emm no nie chciałabym wam przeszkadzać, ale powoli muszę się zbierać- powiedziała smutno
-Zostań z nami. Proszę wiki..- Powiedziała Dominika pojawiając się obok niej. WTF. Ona się teleportowała, jak? Dobra whatever.
-Chciałabym, ale Lili.. i Mama.. ni mogę ich zostawić..- przytuliła ją
-będziesz je odwiedzać obiecuję tylko zostań!- rozpłakała się na dobre Domcia i wtuliła się w nią
-siostrzyczko błagam..!- wykrzyczała, a ta uległa
-ale będę je odwiedzać obiecaj mi..- powiedziała, a ta tylko przytaknęła.

Remember, I'm a psychopath |Ticci Toby|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz