12 Niepamięć i nowe życie.

1K 94 11
                                    


-To nie jest zabawne Sosenko.- Bill był uparty jak osioł, nie chciał mi wierzyć, że Ford żyje i w dodatku chce się ze mną spotkać.- Nawet tak nie żartuj.

-Czy ja ci wyglądam jakbym żartował?!- Podniosłem głos co zdecydowanie nie spodobało się Cipherowi. Stałem na środku naszej kuchni, a blondyn który do tej pory robił jedzenie, odwrócił się do mnie i posłał mi groźne spojrzenie.

-Popatrz na siebie.-wskazał na mnie palcem.-Nie było cie paręnaście godzin, nie pamiętam kiedy ostatni raz coś jadłeś. Oczy masz podkrążone i cały jesteś blady.- spojrzał na mnie krytycznie, a we mnie już się gotowało. Normalnie zaraz coś chyba rozwalę i stąd wyjdę.-W dodatku jesteś brudny. Powinieneś się cieszyć, że cie do domu wpuściłem, szczególnie że w pokoju obok mamy gości. Pewnie już sobie myślą, że zwariowałeś, albo na prawdę jesteś potworem.

W tym momencie to mnie autentycznie zabolało. Takie specyficzne ukłucie w klatce piersiowe. Normalnie jeszcze jakiś czas temu najzwyczajniej w świecie bym się rozpłakał, ale wiecie co? Jebać to! Podobno to ja tu jestem najśliczniejszy, po za tym to mój wymiar, więc a tu jestem panem i władcą, jebanym bóstwem.

,,Zobacz jak ty wyglądasz. Chudy, blady, smutny. Niby jesteście bliźniakami, a jesteś szarym przeciwieństwem swojej siostry. Nie wierze, że jesteś moim synem, to pewnie kara od Boga. Może ja kiedyś nie byłem uczciwy, więc teraz przysłał mi to coś, zamiast syna"

Słowa ojca odbijały się echem w mojej głowie. Dlaczego tak bardzo mi się z nim skojarzył? Przecież to mój kochany Bill... albo po prostu nie znam demona, który ponoć mnie kocha. Dlaczego to powiedział, z miłości? Skoro mnie kocha powinien mi wierzyć. 

Moje myśli wywołały nieprzyjemny ból głowy. Zacisnąłem pięści czując narastającą we mnie frustrację. 

-Czemu nie możesz być wesoły jak Mabel? Jesteście bliźniakami, a kompletnie się różnicie.- westchnął.-To jest cholernie męczące Dipper.

Czyli nawet dla niego jestem męczący...

-Nie jestem moją siostrą, nie porównuj mnie do niej!- warknąłem żywo gestykulując i w tym momencie szklanki same z siebie pospadały z blatu, a talerze i różne mniejsze przedmioty zaczęły się trząść.

To że jesteśmy rodzeństwem gówno znaczy jesteśmy osobnymi, zupełnie innymi ludźmi.

-Uspokój się natychmiast.- Złapał mnie mocno za nadgarstki. 

W moim umyśle zapaliło się czerwone światełko. Panika, strach, a może złość? Wszystko na raz po prostu przejęło nade mną kontrole. Mówił jak mój ojciec i zachowywał się jak mój ojciec. Ale czemu dopiero teraz? Przecież ja go kocham...

Zacząłem mu się panicznie wyrywać, jakby jego dotyk mnie parzył. Ten jednak wzmocnił uścisk i zaczął coś do mnie mówić, ale go nie słuchałem. Moje serce biło jak szalone, a oddech przyspieszył i stał się płytki. W jednej chwili łzy popłynęły mi po policzkach. Czemu? Nie wiem co się dzieje. Puścił mnie. Upadłem na podłogę i cofając się pod ścianę starałem się unormować oddech. Skuliłem się i schowałem głowę w rękach, opartych na kolanach. Łzy nie chciały przestać mi lecieć przez zaciśnięte powieki. Wtedy się opamiętałem. Już nie raz miewałem ataki paniki, ale teraz to było mocniejsze. Każdy oddech sprawiał, że moje płuca bolały, jakby miały pęknąć. Zawsze w takich chwilach uspokajała mnie Mabel. Siedzi sobie teraz pewnie z Willem w salonie, niczego nieświadoma. Może tak by było lepiej? Jakby mogła o mnie zapomnieć i żyć własnym życiem.

Uspokoiłem się i podniosłem głowę. Mój wzrok napotkał zmartwioną trójkę. 

A więc jednak przyszli. Heh, a mogli teraz na przykład być całą paczką  w kinie albo coś. Powinni zapomnieć. Chciałbym żeby o mnie zapomnieli. Niech wszyscy o mnie zapomną. -Pomyślałem z niemrawym uśmiechem. Jakkolwiek to nie zabrzmi poczułem lekkie łaskotanie, albo to było mrowienie, w oczach. Przetarłem je rękoma.

-Kim on jest? I jak się tu dostał? Przecież wymiar Billa ma zabezpieczenia.-gładki głos szatynki rozniósł się po pomieszczeniu, a moje serce zapomniało jak się pompuje krew- Może to jakiś bezdomny? Mogę mu dać sweterek.

-Mabel?-wyszeptałem. Cipherowie patrzyli to na mnie, to na nią.

-Skąd mnie znasz? Jesteś stalkerem? Jakbyś o siebie zadbał byłbyś nawet przystojny! -pisnęła i pobiegła, jak mniemam po sweterek.

-Coś ty zrobił Dipper?-Will smutno na mnie popatrzył.- Chciałeś żebyśmy o tobie zapomnieli? 

-Sosenko...dlaczego?-wzrok Billa był pełen zawodu i żalu.

-Mamy założone specyficzne bariery, jak każdy z rodu Cipher, wiemy kiedy, kto i co ktoś chce nam zrobić, a bariera to uniemożliwia, ale wszyscy inni... przyjaciele rodzina, nawet sąsiedzi...oni wszyscy zapomnieli Dipper.

Patrzyłem na nich z obojętnym wyrazem twarzy. Ogarniała mnie pustka. Nic nie czułem, tak jakby to była cena za użycie "mocy". To nawet miłe, kiedy nie jesteś smutny, zły, ani przestraszony. Ten spokój jest wręcz fascynujący. 

-Jak mogłeś w ogóle o tym pomyśleć?..-w głosie blondyna słychać było żal i pretensje. A ja? 

Ja wstałem. Otrzepałem się, i mówiąc cicho ,,Możecie tu zostać, ja sobie poradzę." i choć tego nie widzieli, uśmiechnąłem się lekko. Zabrałem ze sobą jedynie Myszowatego. On jedyny mnie rozumie. Był ze mną w każdej złej sytuacji, zawsze pomagał i był po mojej stronie. Przynajmniej jeden plus znajomości z tymi ludźmi... i demonami. 

Jedną myślą zmieniłem swój brudny, znoszony dres, na czarne rurki i dużą, czerwoną bluzę, a żeby było zabawniej, na kapturze miała doszyte małe czarne różki. Bo czemu nie. Gryzoń schował się w dużej kieszeni, a ja za pomocą portalu pojawiłem się w Paryżu. Nie wiem czemu akurat tutaj, po prostu intuicja. Dzięki mojej mocy mogłem robić wszystko, rozumieć i mówić w każdym języku, być bogatym, sławnym. No wszystko czego dusza zapragnie. Ale pustka na dłuższą metę może być dokuczliwa. Nic się nie stanie jak raz na jakiś czas zrobię coś dla zabawy, żeby o nie zapomnieć. Tak więc przygodę w tym pięknym mieście zacząłem od kradzieży portfela, wepchnięciu kota do wody i kupieniu pięknego, dużego mieszkania z widokiem na znaną wszystkim wieżę  Eiffla. Chciałem nawet zjeść sobie bagietkę, ale była gorzko-kwaśna. Ohyda. Teraz wcina ją Myszowaty.

Teraz mam nowe życie. 

Lepsze życie.

Nikt nie wie gdzie jestem i co robię.

Mogę wszystko i zamierzam to wykorzystać.

I za wszelką cenę nie mogę tego spierdolić...


Za wszelką cenę.(Billdipp)Where stories live. Discover now