Po sytej kolacji, Beorn opowiedział gościom o swojej podróży w Góry Mgliste poprzedniego dnia, aby potwierdzić wiarygodność słów Gandalfa i o tym jak złapał pewnego goblina na zwiadach.
-Co się z nim stało? - zapytał ze szczerą ciekawością Kili.
-Sami zobaczcie - na twarzy Beorna pojawiło się samozadaowolenie, kiedy wyprowadzał ich na tył chaty. Otworzywszy drzwi wskazał na ręką na swoje trofeum.
Bilbo widząc na drzewie rozciągniętą skórę wilka i przybitą zardzewiałym gwóździem głowę goblina, zachwiał się, a jego język stał się suchy i napuchł w ustach, potęgując targające nim mdłości. Nogi zatrzęsły się pod nim raz jeszcze, a następnie całkiem zwiotczały. Niziołek upadłby wprost na kamienie, gdyby silna ręka nie złapała go za ramię. Po chwili zdał sobie sprawę, że zaciska powieki i kurczowo trzyma się kogoś, kto ostrożnie go przenosi. Gdy nie czuł już ostrego zapachu krwi, otworzył oczy i ujrzał nad sobą zaciśniętą szczękę pokrytą czarnym zarostem oraz wpatrujące się w niego badawczo lodowate oczy. Nadal czuł suchość w ustach, więc nawet nie próbował odezwać się do krasnoluda. Gdy hobbit w pełni odzyskał przytomność, Thorin odetchnął z ulgą i położył go delikatnie na własnym łóżku, po czym usiadł na słomie, uważnie przyglądając się, jak na twarz Bilba powracają rumieńce i normalne kolory.
-Przepraszam za kłopot - jęknął włamywacz, gdy mdłości zniknęły.
Krasnolud prychnął pod nosem i spojrzał na niego srogo.
-Nie masz za co przepraszać. Wystarczyło powiedzieć, że boisz się krwi - odparł Thorin, a w jego głosie dało się słyszeć złość.
-N-nie boję się krwi, ani goblinów, po prostu nie spodziewałem się takiego widoku, to wszystko- westchnął ciszej.
-Rozumiem i nie złoszczę się już. To było zbyt drastyczne dla ciebie - głos Dębowej Tarczy zmiękł, gdy odgarnął włosy z czoła hobbita.
Bilbo podniósł wzrok, przyglądając się mężczyźnie z wdzięcznością.
-Juz mu lepiej? - w izbie pojawiła się głowa Beorna.
-Tak, kolory już mu wróciły - odparł Thorin, nawet nie spoglądając na zmiennokształtnego.
-Chesz iść do nich? - zapytał Bilbo, słysząc śmiechy i okrzyki, które oznaczały albo kolejny posiłek, albo ponowną zabawę w wodzie.
-Nie - z jego piersi wydostał się głęboki pomruk, a Bilbo nie mógł zapanować nad dreszczem, który przeszedł mu po kręgosłupie - Zdecydowanie i z wielką chęcią zostanę przy tobie - dodał tym samym tonem, widząc reakcję hobbita i uśmiechnął się do siebie w myślach.
Bilbo natomiast zaczerwienił się gwałtownie i dziękował Bogu, że Oakenshield zamiast przemawiać do niego dalej tym aksamitnym barytonem, który tak na niego zadziałał, tylko głaskał zaskakująco delikatnie jego dłoń.
-Thorinie, to chyba.... No - wyjąkał włamywacz, spoglądając niepewnie na ich zetknięte ręce.
-Nie podoba ci się? - spytał krasnolud. Jego głos nie uległ zmianie i nadal był łagodny, lecz oczy wpatrywał się w włamywacza wyczekująco.
-Nie, bardzo mi si..... To znaczy jest w porządku - odparł już cały czerwony.
- To o co chodzi?
- Chodzi o to, że no....Spójrz. Obaj jesteśmy mężczyznami, to nie... - nie dokończył, bo Thorin pospiesznie nachylił się w jego stronę.
Krucze włosy łaskotały niziołka po policzku i piersi, jednak nie wydał z sobie nawet najcichszego dźwięku.
-Nie chcesz spróbować? - wyszeptał, a Bilbo zadrżał niekontrolowanie.
-Sp-próbować? - powtórzył szeptem, nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.
-Związku ze mną - dopełnił Oakenshield, muskając wąskimi wargami ucho hobbita.
Baggins wciągnął gwałtownie powietrze i byłby się podniósł, gdyby nie muskularne dłonie krasnoluda, które niczym żelazne kajdany, zacisnęły się bezboleśnie, lecz stanowczo na jego przegubach.
-Thorin? - jęknął Bilbo, gdy na uchu oprócz ust, poczuł delikatne muśnięcia języka.
-Hmm? - mruknął mężczyzna.
-K-ktoś nas zobaczy.
-No i?
-Nie. Możemy to kontynuować, ale nie przy wszystkich, nie przy nich - stęknął, próbując być stanowczym.
Poczuł jak gorące dłonie, puściły jego nadgarstki, a policzek został łagodnie cmoknięty. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą uśmiechniętego krasnoluda. Thorin podniósł rękę i przejechał z czułością po skroni hobbita.
-Z czego się tak cieszysz? - spytał włamywacz, próbując dojść do sobie po pierwszych życiu uczuciowych doznaniach.
-Mam cię - odparł krótko czarnowłosy.
-Jeszcze nie. Pamiętaj, że nigdy z nikim nie byłem. Nie potrafię być romantyczny, nie wiem jak postępować w takich sytuacjach jak ta - przyznał, a na jego policzki wkradł się rumieniec zażenowania.
- Wiem to wszystko, Bilbo. W takich sytuacjach, po prostu daj mi działać - zaśmiał się głęboko, co od razu rozluźnieniło hobbita.
Po godzinie spędzonej na rozmowie i wyjaśnieniu wszystkiego, Baggins potężnie ziewnął i podniósł się z pryczy Thorina.
-Co robisz? - spyt tamten.
-Wrcam do łóżka. Nadal mi trochę słabo.
Czarnowłosy westchnął, po czym przerzucił sobie hobbita przez ramię, niczym worek z mąką.
-Hej, co ty robisz? - wydusił niziołek, próbując wyswobodzić się z mocnego uchwytu.
-Niosę cię - zaśmiał się Oakenshield i połaskotał Bilba po włochatej stopie.
Kiedy w końcu Baggins wylądował w swoim posłaniu, był wykończony ciągłym śmiechem.
-Uh, już dość - wyspał.
Nie mógł się nadziwić jak zimny i srogi krasnolud, pełen dostojnej powagi mógł tak nagle zmienić się w radosnego i czułego mężczyznę, który stał nad nim, składając ostatni pocałunek na jego czole.
-Dobranoc, Bilbo - pożegnał się cicho.
-Dobranoc Thorinie - odparł, przewracając się na drugi bok i momentalnie zasypiając.-Wstawaj, jest śniadanie - poczuł jak coś silnego, potrząsa jego ramieniem.
-C-co? - ziewnął.
-Śniadanie i Thorin - niski głos tuż przy uchu Bagginsa upewnił go, że został obudzony przez Wodza Krasnoludów.
-W takim razie już idę - otworzył oczy i ujrzał swojego..... Chłopaka? Kochanka? Partnera?
Podniósł się i cmoknął bruneta w policzek.
Obaj skierowali się do jadalni, w której było wyjątkowo cicho.
-Gdzie wszyscy? - spytał włamywacz.
-Już zjedli - wyjaśnił Oakenshield, podając hobbitowi talerze z chlebem i miodem.
-Za trzy dni jedziemy dalej - dodał i spoważniał. Bilbo pogładził go po nadgarstku, na którym czuł jedwabiste, czarne włoski.
-Nie martw się. Nie moglibyśmy zostać tu na zawsze - zauważył.
-Wiem, po prostu....
-Masz bardzo delikatne włosy - ledwo te słowa opuściły usta niziołka, ten zatkał je dłonią i spalił buraka.
Thorin zaśmiał się donośnie i odchylił głowę do tyłu.
Gdy się uspokoił pogłaskał czuprynę Bagginsa i z czułością przejechał kciukiem po jego zadartym nosku.
-Jesteś wspaniały - uznał.Trzy dni minęły jak z bicza strzelił. Słodką sielankę zastąpiły ciężkie przygotowania do dalszej podróży. Kili i Fili postanowili pomóc włamywaczowi zapakować torby i juki na kucu. Po długich i szczerych podziękowaniach, kraslonudy, czarodziej i hobbit opuścili bezpieczny dom Beorna, kierując się ku Mrocznej Puszczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/192253277-288-k681322.jpg)
CZYTASZ
⚔ARCYserce ⚔ - Bagginshield
Fanfiction(Fabuła trochę filmowa, trochę książkowa) Akcja rozpoczyna się od odwiedzin krasnoludów wraz z Gandalfem w Bag End, proponujących hobbitowi wyprawę po bogactwo i stracony dom. Czy w czasie podróży zaistnieje coś między srogim Wodzem Krasnoludów...