16. No i na co to?

197 13 5
                                    

Endou pov's

- Okej - spojrzałem na swoje dłonie, na które znów były założone moje rękawice bramkarskie. To już dziś, półfinał z tymi przeklętymi dupkami, którzy mieli czelność w jakikolwiek sposób próbować ustawić wynik meczu. Nie tym razem. Nie ważne co mi zrobią, i tak wygram tą rozgrywkę.

Ustawiłem się na swojej pozycji. Po raz ostatni spojrzałem na tablicę wyników. Dziś nie przepuszczę, ani jednej bramki.

***

- Gorzej się nie da - westchnąłem ciężko i położyłem się na trawie. - Cholera - od razu podniosłem się do siadu. Wszystkie mięśnie mnie bolały. Jest to głównie spowodowane przez naszą dziurę w obronie, gdyż szanowny pan Daisuke nie zaszczycił nas swoją obecnością. Yuki i Shirou nadrabiali to dość skutecznie, jednak przez silny atak przeciwnika nic to zbytnio nie dało.

Rozejrzałem się po innych zawodnikach. Oni również byli wykończeni. Na szczęście mamy więcej punktów. Jest jeden do zera. Jeżeli utrzymamy ten wynik, wygramy. Jednak w tym stanie...

- Słuchajcie! - powiedziałem do drużyny. - Finały eliminacji już niedługo. Musimy koniecznie to wygrać inaczej nigdzie się nie dostaniemy. Wiem, że nasze relacje ostatnio się pogorszyły... Przepraszam was za to...

- Wstawaj - usłyszałem głos, a przed moją twarzą ujrzałem Gouenji'ego. Uśmiechnął się do mnie i podał mi dłoń. - Nikt nie ma ci tego za złe. - Przyjąłem jego pomoc i podniosłem się do góry. Rozejrzałem się po twarzach przyjaciół i na każdym zobaczyłem promienny uśmiech. No prawie każdym, gdyż Akio jak zwykle miał wszystko w dupie. - Mamy mecz do wygrania.

- Mhm - przytaknąłem z zapałem. Rozejrzałem się po naszej drużynie i zmarszczyłem brwi. - A gdzie Natsumi?

- Jak tak teraz o tym wspomniałeś... - Hisako zamyśliła się na chwilę. - Właśnie, coś długo nie wraca. W połowie pierwszej połowy poszła gdzieś i nadal nie wróciła. Dziwne.

- Cholera - spojrzałem na drużynę przeciwną. Ich kapitan przyglądał się mi, a po chwili uśmiechnął. Następnie skierował się w stronę wejścia wgłąb stadionu. - Zaraz wrócę. - Powiedziałem i pobiegłem do drugiego wejścia.

Stanąłem na pustym korytarzu, gdzie znajdowały się szatnie. Gdzie ten cholerny drań? Rozejrzałem się wokół, pusto.

Nagle poczułem mocne szarpnięcie w tył. Ktoś uderzył mną o ścianę, a następnie do niej przycisnął.

- I co? Jak się umawialiśmy? - zapytał. Od razu poznałem kto to. Ten pieprzony dupek, którego spotkaliśmy w parku. Nienawidzę.

- Na nic się nie umawialiśmy - chwyciłem jego rękę i ją odrzuciłem, przez co mogłem się teraz swobodnie poruszać.

- Wiedziałem, że z kimś takim łatwo nie będzie - parsknął. - Sięgnął do kieszeni i wyjął jakieś kluczyki. - Widzisz to?

- Nie rozumiem.

- Widzisz to kundlu? - powtórzył pytanie.

- Tak - odparłem i spojrzałem na niego. - No i co z tego.

- A no to, że bez tego nie znajdziesz tej szmaty.

- O czym ty mówisz do cholery? - prawie krzyknąłem. Już wiem dlaczego Natsumi nie wróciła. Kurna, mam nadzieję, że nic jej nie jest.

- Twoja dziewczyna. Swoją drogą nawet fajna - zaśmiał się i podrzucił je do góry.

- Gdzie ona jest?!

- Myślisz, że bym ci powiedział? - prychnął i spojrzał na niego. - Nie odpuszczę ci. - Podniósł koszulkę do góry, co odsłoniło ranę na prawych żebrach. - Widzisz to? Czy ty do widzisz?! To właśnie mi ostatnio zrobiłeś durny psie. W tym meczu zrewanżuję ci się.

Nowa Historia || Inazuma Eleven (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz