- Jestem zmęczony. Bycie tobą jest wyczerpujące. - Louis wyprostowuje swoje nogi na sofie, nim kładzie swoje pięty na udach Harry'ego. Siedzi obok podłokietnika i jest rozciągnięty w poziomie. Harry siedzi na samym środku tak jak zawsze, co Louis zdaje sobie sprawę, że musi być poświęcającej. Rozwalenie się na sofie jest o wiele bardziej komfortowej, szczególnie przy wysokości Harry'ego. Harry najprawdopodobniej kochałby rozwalenie się na wszystkich poduszkach, używając jednego podłokietnika jak zagłówka, a drugiego jako stołka pod nogi, ale zawsze siada pośrodku, pozwalając Louisowi położyć swoje stopy na jego udach.
Harry śmieje się na to, rękami obejmując jego kostki i ściskając je. - Przepraszam?
- Bycie takim uprzejmym i miłym. To bardzo męczące. - Wierci swoimi palcami u stóp, a Harry podąża za wskazówką i ściąga jego skarpety, wkładając jedną w drugą.
- Kiedy zachowywałeś się uprzejmie? - Nawet nie zmienia przygięcia, unosi brwi w zapytaniu.
W pewien sposób ma rację, ale to nie jest coś co Louis łatwo przyzna. Podnosi swoje piwo z podłogi, przełykając pianę, kiedy utrzymuje wzrok na Harrym. Ten nie odsuwa wzroku, palcami mocniej ściskając kostki Louisa.
To trochę intensywne, a Louis jako pierwszy musi odwrócić wzrok, nim po prostu straci całą swoją kontrolę nad swoimi mięśniami i stanie się papką kończyn, jakby Harry sobie tego życzył.
- Wiesz co powinniśmy zrobić?
- Nie - mówi Harry bez zawahania, jego głos jest stanowczy. Szczerze mówiąc, tak jakby Harry myślał o nim najgorzej.
- Nawet nic nie powiedziałem!
- Nie zadzwonimy do naszych mam.
- Nie powiedziałem, że chcę to robić!
- Ale o tym myślałeś. - Harry szczypie łydkę Louisa, a Louis kopie go z refleksem. Harry łapie go ciaśniej, kiedy ześlizguje się bardziej z kanapy.
- Nie możesz mi niczego udowodnić. - Louis próbuje brzmieć na urażonego, ale Harry powstrzymuje uśmiech, jego oczy się marszczą i kurwa. Definitywnie chce zasugerować, by zrobili coś innego. Liże swoje wargi.
- To prawdopodobnie równie dobre, nie możesz sobie żartować z mojego życia, twoja mama od razu mnie przejrzy.
- Heej - przeciąga Harry, a Louis wzrusza ramionami w odpowiedzi.
- Wiesz, że to prawda.
Dłonie Harry'ego pocierają jego nogi i zatrzymują się na tylnej stronie kolan Louisa, sprawiając że ten piszczy z refleksem, unosząc swoje nogi, póki Harry ich nie puszcza. Łaskoczesz mnie! To po prostu nie jest prawidłowe.
- Co? - Harry wygląda na słusznie zmieszanego. - Za kolanami?
- Mhm. - Louis przewraca oczami. Jakby Harry sam nie znał miejsc swoich łaskotek.
- Ale nie mam tak łaskotek.
Mrugają do siebie. To dziwne. Louis podnosi się na kanapie, klęcząc obok Harry'ego. To tylko eksperyment, całkowicie niewinne.
Wie, że najgorsze łaskotki ma pod żebrami, zaraz pod pachami. Wyciąga się, by zaatakować swoimi palcami to miejsce. Harry ogląda go z zaciekawieniem, ale nic nie mówi, wcale nie reaguje, oprócz tego, że wstrzymuje swój oddech.
- Nic? - Pyta Louis, aby uzyskać potwierdzenie.
Harry kręci głową, przygryzając swoją dolną wargę.
- Huh. - Louis się odsuwa, ale Harry łapie jego rękę, przyciskając ją do swoich żeber.
- Nie musisz przestawać. - Jego wzrok zmierza na dół, a jego policzki się rumienią.
![](https://img.wattpad.com/cover/191969983-288-k50e1f1.jpg)
CZYTASZ
Strawberry Moon (tłumaczenie pl)
Hayran KurguHarry naprawdę powinien się dwa razy zastanowić zanim zgodził się na jedną z gierek Nialla. Szczególnie, że ta zawierała w sobie irlandzką magię. Chociaż skąd miał wiedzieć, że on i Louis skończą zamieniając się ciałami?