XV. Czyli że mam wracać spowrotem?

2K 111 76
                                    

Aleksandra's P.O.V

- Pytam ostatni raz, masz paszport?- zapytała już tysięczny raz o to samo, wytrącając mnie z równowagi.

- A ja już po raz ostatni mówię Ci, że tak.- tłumaczyłam.

- Misiek Andrzej?- popatrzyła na mnie roześmiana.

- Mamo, Andrzej zostaje.- westchnęłam

- No dobrze, tylko mi znów potem nie dzwoń z płaczem że za nim tęsknisz.

- Ej, to była moja pierwsza wycieczka w czwartej klasie!- założyłam dłonie na biuście i naburmuszona, podeszłam do mojej walizki.- Zapomnijmy już o tym!

Wzięłam swoją walizkę z pokoju i przeniosłam ją do werandy gdzie znajdowała się również torba Shawn'a jak i sam brunet. Chłopak widząc mnie z dosyć dużą walizką, szybko do mnie podszedł i chwycił za jej rączkę.

- Pomogę Ci.- oznajmił swoim melodyjnym głosem i odebrał ode mnie przedmiot.- Leciałaś już kiedyś samolotem?

- Leciałam może z dwa razy? Niby nic złego stać się podczas lotu nie powinno, ale i tak boje się że a to jakaś część samolotu odpadnie, a to uderzymy w inny samolot.- wyznałam mu.

Kiedy po raz pierwszy leciałam samolotem strasznie się bałam no bo hej, nie codziennie znajdujesz się 10 km nad ziemią.

- Nic się nie martw, wszystko będzie dobrze.- puścił mi oczko i wziął nasze rzeczy wynosząc je przed dom w stronę samochodu, którym mój tata miał nas zawieść na lotnisko.

Schyliłam się do moich białych trampek po czym założyłam je nie zawiązując sznurówek. Wsadziłam je jedynie w środek buta.

- No i chata dla mnie.- usłyszałam Olka za mną.

- Nie ciesz się tak, przecież są jeszcze rodzice.- odwróciłam się do niego i chytro uśmiechnęłam.

- Otóż nie moja droga!- odparł wyciągając palec ku górze.- Nasi rodzice z okazji 20 roczynicy ślubu wyjeżdzają do Paryża, w ten sposób zostawiając mnie samego w naszej kochanej, wspaniałej, cieplutkiej, przytulnej chawirze.

- Tylko nie szalej tutaj za bardzo, chciałabym mieć jeszcze gdzie wrócić.- westchnęłam i złapałam się za biodra.

- Ktoś powiedział że tu wracasz?- zapytał i zmarszczył brwi, nieudolnie usiłując powstrzymać uśmiech.

- Osz ty dupku...- szykowałam się do biegu za nim i wyczochrania mu tych mini loczków.

- Ola idziesz?- zawołał mój tata.

- Tak, zaraz przyjdę!- odkrzyknęłam mu i znów skupiłam się na bracie.- Masz kurna szczęście.

- No wiem.- uśmiechnął się głupkowato, po czym podszedł i przytulił mnie.- Nabierzesz się jeśli Ci powiem że będę tęsknił?

- Nie.- również go przytuliłam, lecz po chwili nie mogłam się powstrzymać i poczochrałam dłonią jego włosy tak, jak chciałam zrobić to wcześniej.- Papa braciszku.

- Ty gnido, 15 minut układałem te włosy!- odsunął się i poprawił swój fryz z nadąsaną miną.

Zaśmiałam się cicho i wyszłam z domu. Shawn wkładał nasze rzeczy do bagażnika, a tata stał przed samochodem opierając sie o niego.

- To co, jedziemy?- zapytałam patrząc na tatę, który chyba jak zwykle nie wyglądał na chętnego do żartów.

- Poczekajcie jeszcze chwile!- krzykneła moja mama, wybiegając z domu. Podbiegła i mocno mnie przytuliła.

Lost in Poland // S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz