Aleksandra's P.O.V
Kamila jest popaprana do tego stopnia, że o 4 rano była w stanie zadzwonić do mnie i obudzić, abyśmy popatrzyły na wschód słońca. Ostatnio będąc w gimnazjum i potem w szkole średniej, czasami w weekendy wychodziłyśmy nad mały staw niedaleko naszych domów. Było to miejsce w którym rozmawiałyśmy na bardziej poważne tematy niż ,, A wiesz co Anka zrobiła Kaśce?" czy ,, Wiesz jaką zajefajną sukienkę znalazłam na domówkę do Daniela?" .
Bywałyśmy tu częściej kiedy babcia Kamy umarła. Zginęła w wypadku samochodowym. Jako że to Pani Helena była najbliższą osobą z rodziny dla mojej przyjaciółki, dziewczyna załamała się. Było jej bardzo ciężko pogodzić się z jej śmiercią. Nigdy w życiu nie widziałam jej takiej przybitej, zdołowanej i zapłakanej.
Na szczęście ze zbiegiem czasu, blondynka przywykła do tego że nie ma jej już z nami.
Dzięki tej uczynnej, starszej kobiecie, razem z Kamą wspominamy czasy w których piekłyśmy pyszne ciasta i robiłyśmy w trójkę pikniki kiedy miałyśmy zaledwie 6 lat. Jestem bardzo wdzięczna tej kobiecie za to jak wiele nas nauczyła i jak dużo wniosła do naszego życia. Pomimo tego że nie była ona moją babcią, to traktowała mnie jak własną wnuczkę.Pani Helena i moja Babcia bardzo się przyjaźniły, zarówno jak nasze mamy. Poznały się w dość nietypowy sposób.
Moja babcia zawsze była miłośniczką muzyki. Uwielbiała grać na gitarze i śpiewać najróżniejsze ballady. Mając szesnaście lat, brała swoją gitarę i szła na starówkę. Można ją było spotkać za każdym razem, w tym samym miejscu. Była ulicznym grajkiem. Pani Helena chodziła codziennie po południu ze swoimi braćmi na zakupy. Spotykała moją babunie grającą na gitarze. Zawsze wrzucała jej jakieś drobne do małej drewnianej skrzyneczki, gdzie ludzie wracali pieniądze. I tak zapoczątkowały swoją wielką przyjaźń, trwającą wiele lat.- Mogę wiedzieć co sprawiło, że po tak długim czasie znów tu przychodzimy?- zapytałam ziewając. Byłam śpiąca. Zazwyczaj o tej porze śpie jeszcze do góry tyłkiem.
- Dzisiaj mija równo dziesięć lat.- odpowiedziała, pusto patrząc w dal.
No tak, to dzisiaj. 10 rocznica śmierci Pani Heleny. Siedząc we dwie na małym podeście, przysunełam się do przyjaciółki i objęłam ją ramionami, opierając swoją głowę o jej. Słysząc jak cichutko łka, zaczęłam gładzić jej ramiona. Oplotła mnie ramionami, i zaczęła gorzko płakać.
Trwałyśmy w uścisku dziesięć, piętnaście minut. Postanowiłyśmy wrócić do swoich domów. Wstałyśmy i pozbierałyśmy nasze rzeczy. Idąc polną ścieżką żadna się nieodezwała. Szłyśmy w niezręczniej ciszy, słysząc jedynie odgłosy świerszczy i pojedyńcze ćwierkające ptaki. Ta cisza mnie irytowała i działała mi na nerwy.
- Wszystko Okey?- zapytałam. Blondynka wyglądała na przybitą.
- Wyjedźmy gdzieś w najbliższym czasie.
- W porządku...zaraz, co?- nie załapałam.
- Chciałabym abyśmy we dwie gdzieś pojechały. Zobaczyły coś, czego jeszcze żadna z nas nie widziała...- mówiła cały czas, w ogóle na mnie nie patrząc.
- Coś w stylu jakiś wakacji?
- Ta, coś w stylu wakacji.- odparła.- jeśli nie chcesz zrozumiem. Chciałabym po prostu spędzić z Tobą więcej czasu i odpocząć od wielu spraw.
-------------------------------
- Czy ty właśnie perfidnie zeżarłeś moje ulubione ciastka?!- z pustym opakowaniem mojej ulubionej przekąski, odwróciłam się do Oliwiera opierającego się o blat i pijącego mleko z kartonu.- Na dodatek z tego co wiem, mamy w tym domu szklanki.
![](https://img.wattpad.com/cover/183885653-288-k122011.jpg)
CZYTASZ
Lost in Poland // S.M
FanficPomimo smogu, Kraków to bardzo piękne i interesujące miejsce, mające swój urok. Pewien artysta postanawia zagrać tu koncert, lecz nie spodziewa się, że zakocha się w mieście, zarówno jak i w pewnej dziewczynie poznanej w zabawnych okolicznościach.