day 6

6.7K 481 527
                                    


Taehyung kochał siatkówkę z całego serca, dlatego ucieszył się, gdy opiekunowie skombinowali dla nich piłkę, by mogli zagrać. Angażował się całym sercem w grę i czasami mógł być aż za ostry dla innych osób ze swojej drużyny, ale najczęściej szybko się poprawiał i ich przepraszał. Jeon nie przepadał za tym sportem, ale zdecydował się zagrać, chociażby ku uciesze dziewczyn, które go do tego namawiały.

Przypadkowo trafił do drużyny z blondynem i już kilka razy został przez niego zjechany przez to, że źle odbił. Zapewne gdyby nie chłopak, mniej zaangażowałby się w tą całą rozgrywkę. W końcu wylewanie z siebie siódmych potów w pełnym słońcu nie było jego marzeniem.

– Jeongguk, mogłeś to odbić! – fuknął w jego stronę, niezadowolony Kim.

– Jeju, no luźna guma,blondyna. Nie gramy o złote batki, w sumie o nic nie gramy – wywrócił oczami brunet, czując na sobie te piorunujące spojrzenie młodszego.

I może gdyby Taehyung nie zabijałby Jeona wzrokiem, zauważyłby nadlatującą piłkę wprost na jego głowę. Pisnął jedynie i upadł na piasek. Jeongguk od razu do niego podbiegł, sprawdzając czy w ogóle jeszcze żyje. Pewnie wiele osób z ich drużyny, cieszyłoby się, gdyby odszedł.

– Ślicznotka, wszystko okej? – brunet pomógł mu wstać z ziemi i otrzepał Kima z piasku.

– Ała, zaje-bije tego, kto to zrobił. Kręci mi się w głowie – jęknął i wtulił się w Jeona.

Starszy tylko podniósł go delikatnie pod udami i zapytał się jednej z opiekunek, czy może iść z chłopakiem do hotelu, by trochę odpocząć. Po masie obietnic, że naprawdę się nie zgubią (co byłoby trudne, bo w końcu nawet z miejsca, w którym stali, dostrzegali budynek) i będą się dobrze zachowywać, kobieta w końcu ich puściła. Możliwe, że zrobiła to też dzięki pięknemu uśmiechowi bruneta, który tak ją namawiał.

Położył blondyna, na jego łóżku i ściągnął chłopakowi buty. Zaraz po tym usiadł obok, znowu zaczynając wypytywać o samopoczucie.

– Jest okej, Jeongguukie – co chwile powtarzał Kim. – To takie urocze, że się mną martwisz, ale no czuje się dobrze już!

– Na pewno? – zapytał powątpiewająco.

– No chyba wiem, jak się czuje przecież – wywrócił oczami i usiadł po turecku na łóżku.

_____

Po obiedzie grupa udała się do parku linowego. Taehyung odkąd przekroczył próg tego miejsca, bał się tego, co nastąpi. Nie odezwał się do nikogo ani słowem, przechodząc szybkie szkolenie jak, co i gdzie ma przypinać. Patrząc na młodsze dzieci, pokonujące najłatwiejsza trasę bez problemu, wiedział, że też musi to zrobić. Nie mógł przecież stchórzyć w takim momencie.

– Taehyung, wszystko okej? – zapytał Jeon, widząc, jak bardzo chłopak pobladł.

– Boję się – jęknął i spuścił głowę zawstydzony.

– Księżniczko, przecież nie masz się czego bać, gdyby co twój książę, czyli ja, cię uratuje! Obiecuję, że ślicznotce nic się nie stanie pod moją opieką – powiedział i ucieszył się, gdy na twarzy blondyna pojawiła się irytacja. Przynajmniej strach na chwilę zniknął.

– Jak ja cię kiedyś palnę, Jeongguk! – w okolicy dało się usłyszeć jedynie wrzask młodszego chłopaka.

Taehyung po wejściu na pierwsze schodki i przypięciu się, od razu zaczął piszczeć i panikować, że nie da rady zjechać dalej.

summer camp • vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz