day 4

7.1K 521 1.1K
                                    


Ze względu na to, że wiele osób narzekało na brak sklepu w pobliżu, opiekunowie musieli zorganizować czas, by wybrać się na miasto. Do najbliższego sklepu było prawie pięć kilometrów pieszo, a Taehyung już w połowie drugiego kilometra, myślał, że umrze. Było ciepło, bardzo ciepło. Jednak chłopak, nie chcąc za bardzo pokazywać swojego ciała i tak założył długie spodnie. W tamtym momencie zazdrościł Jeonggukowi, biegającemu co chwile do innych osób w koszulce na ramiączkach i krótkich spodenkach. Może nawet tak troszeczkę zazdrościł mu tego, że miał z kim rozmawiać, a nie ciągnął się samotnie pośród mniejszych dziewczynek, tak jak Kim.

Taehyung żałował tego, że po sytuacji, kiedy Jeon zaniósł go do łóżka, tak się na niego wydarł. Od tego momentu, starszy prawie że wcale go nie zagadywał i trudno było blondynowi się do tego przyznać, ale brakowało mu tego. Czuł się bardzo odizolowany od grupy i wręcz tam niepotrzebny. Postanowił przełknąć swoją dumę, samemu podbijając do chłopaka.

– Gguk – mruknął, ciągnąć starszego chłopaka trochę bardziej na bok.

– Coś się stało, ślicznotko? – brunet spojrzał na niego zmartwiony.

– Nie mów tak! – od razu zaprotestował Kim. – Ja uh, chyba przepraszam, że tak się na ciebie wyżyłem ostatnio. Nie chce, żebyś myślał o mnie, jak o najgorszej szmacie, bo czasami jestem fajny, okej?

– Jejku, jaki uroczy się zrobiłeś – pisnął podekscytowany Jeon i potarmosił policzki młodszego. – Było warto cię ignorować!

– J-jesteś takim idiotą – fuknął blondyn i odepchnął go od siebie, przyspieszając trochę kroku.

– Ej, ślicznotko! – starszy się nie poddał i zrównał krok z Kimem. – Ładne nogi, o której się rozkładają? – szepnął mu do ucha, a Taehyung naprawdę walczył z tym, by mu porządnie nie przypierdolić.

– O dwudziestej piątej – spojrzał na niego starając się zachować spokój.

– Och to wpadnę, ale nie wiem czy zmieścisz mojego dużego fiuta w swoim garażu – Jeon udał, że się namyśla.

– Ja bym się tym nie przejmował, skoro pewnie gołym okiem go nie zauważasz, pedale – westchnął cierpiętniczo blondyn.

Jeongguk uśmiechnął się, czując, że już jest na wygranej pozycji. Wiedział, że ma Taehyunga w garści i już się mu tak łatwo chłopaczek nie wymknie. A Kim był po prostu zbyt zażenowany, by jakkolwiek sensowniej to skomentować. To było dla niego za dużo jak na jeden dzień i już żałował tego, że przeprosił starszego.

Blondyn oddychał coraz głośniej, już w połowie drogi, miał ochotę pobiec z powrotem, gdy pomyślał o tym, że za niedługo znowu będą musieli tamtędy wracać. Jedynym plusem były drzewa z obu stron dróżki, które rzucały na nią cień. Taehyung najlepiej uciekłby do tego lasu i poczekał aż wszyscy przejdą, by potem wolnym krokiem ruszyć w drogę powrotną.

– Wystaw język tak jak pieski, to będzie ci się lepiej oddychać! – powiedział w jego stronę rozbawiony Jeongguk, który zdawał się być niewzruszony tak długą wędrówką.

– Ale jesteś zabawny, Jeon – skomentował Baekhyun, którego akurat na plecach niósł Cha(m)n.

– Też mógłbyś się tak dla mnie poświecić – pokazał mu swój język Kim i zaśmiał się cicho.

– To wskakuj – brunet się zatrzymał i wyglądało to tak jakby mówił poważnie.

– Chcesz mnie po prostu zrzucić? – zapytał Tae, nie do końca ufając starszemu.

summer camp • vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz