Rozdział 4

560 56 27
                                    

Idąc za Hiroto, Tatsuya nie miał pojęcia w co tak na prawdę się pakuje. Skąd miał wiedzieć z kim idzie się spotkać Kira ani jakie będzie to miało dla niego konsekwencje. Po prostu coś kazał mu za nim iść.

Zobaczywszy z daleka chłopaka, schował się czym prędzej za pobliskie drzewo i obserwował rozwój sytuacji. Hiroto chwilę jeszcze robił coś na telefonie, poczym ruszył w kierunku bramy. Niewiele myśląc Tatsuya ruszył za nim. Starał się zachować bezpieczną odległość, aby Hiroto go nie zauważył. Jakoś mu się to udawało, ale oczywiście do czasu.

Szli właśnie w kierunku pobliskiego baru, gdy wreszcie szarowłosy chłopak odwrócił się znienacka i grobowym tonem rzucił przed siebie.

- Nie masz zadatków na szpiega. Wiem, że za mną idziesz Tatsuya.- mimo słyszalnego w głosie wkurzenia, chłopak nie dał tego po sobie poznać. Skrzyżował ręce na piersi i czekał aż Tatsuya do niego podejdzie. Czerwonowłosy po chwili zjawił się przed Kirą. Nie chciał się bawić w kotka i myszkę. Nie z nim. Westchnął i rzucił.

- Wybacz, że za tobą szedłem. To nie jest w dobrym guście. Chciałem tylko wiedzieć dokąd idziesz.- wyznał na jednym wydechu. Tamten uniósł brwi ze zdumienia.

- A co cie to obchodzi? Mogę robić co mi się podoba, nie? Nie mam 5 lat.- obruszył się. Od zawsze chciał być niezależny a wszyscy koncertowo psują mu jego wielkie marzenia. Kiyama chciał coś powiedzieć ale się powstrzymał. Dyskusja na takie tematy w miejscu publicznym nie jest najlepszym pomysłem. Machnął na to tylko ręką i odwrócił się tyłem do chłopaka.

- Jasne, że nie. Wybacz, że za tobą poszedłem. Chciałem tylko wiedzieć, gdzie jesteś. To nawyk. W Słonecznym Ogrodzie każdy dba o każdego. Zapomniałem, że ty taki nie jesteś. Ciebie nic nie obchodzi. Baw się dobrze.- już miał ruszyć w kierunku rezydencji, gdy nagle szarowłosy złapał go za nadgarstek i przysunął bliżej siebie.

- Skoro już chciało Ci się tu pofatygować, to może pójdziesz ze mną i moim kumplem z dawnych lat na coś mocniejszego do baru. Co ty na to?- na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Takiego jeszcze Tatsuya nigdy nie widział u dawnego przyjaciela. Trochę go to zaczęło przerażać.

- Co masz na myśli? Masz tu jeszcze jakiegoś kumpla?

- No przecież. Jest dość podobny do mnie. Mroczny i te sprawy. Nie ma sensu, żebyś wracał do tego więzienia dla aspołecznych troglodytów. Zostań z nami. Ja stawiam. Pewnie i tak nie masz pieniędzy.- puścił chłopaka i ruszył w kierunku baru.- No chodź. On nie lubi czekać.

********

Weszli do knajpy. Już na samym progu owiał ich zapach piwa pomieszanego z niskich lotów jedzeniem. Pełno tu było dorosłych facetów o dość nieprzyjemnym wyglądzie. Nie wspominając już o morderczym wzroku. Na sam widok Tatsuya zaczął drżeć. Nigdy nie był w podobnym miejscu. Nawet nie wiedział, że takowe istnieją. Szedł tuż za Hiroto mając nadzieję, że ten go jakoś ochroni. Albo przynajmniej dogada się z tymi typami.

Szarowłosy skręcił przy ostatnim stoliku i zajął miejsce pod ścianą. Teraz dopiero Tatsuya zobaczył, że był tu jeszcze jeden stolik. A po jego drugiej stronie siedział jakiś chłopak w kapturze. Na widok Kiry, uśmiechnął się i podał mu dłoń.

- Miło cię znów widzieć wśród żywych.- rzucił dość przyjemnym głosem. Zaraz przeniósł wzrok na drugiego przybysza.- A ten to kto? Nie wspominałeś, że kogoś weźmiesz.- czerwonowłosy przełknął ślinę. Zaczynało mu się robić bardzo nieswojo. Hiroto uśmiechnął się.

- Szedł za mną. Nie ma sensu by wracał skoro już przyszedł. Więc postanowiłem go wziąć. Od razu mówię, to jeden z tego Słonecznego Ogrodu. Mówiłem Ci o tym, nie?

- Jakieś milion razy.

- No to właśnie jeden z nich. Jak to się mówi, bardzo grzeczny jest. Nie zna życia takiego jak my.

- Nie? Co za strata. Może nie patrzył by już na świat tak optymistycznie jak teraz.- teraz obaj przyjaciele przyglądali się Tatsuyi. Biedny chłopak, miał ochotę stąd jak najszybciej uciec. To z całą pewnością nie były jego klimaty. Teraz gdy chciał choć trochę poznać Hiroto, okazuje się, że to już zupełnie inny człowiek i zadawanie się z nim może być bardzo niedobre a nawet niebezpieczne. Powoli zaczął się wycofywać. Nie wiedział jednak gdzie są drzwi wyjściowe....

W końcu udało mu się je namierzyć i czym prędzej zwiał z tego pomylonego miejsca dla wariatów. Dopiero teraz dwaj przyjaciele mogli odetchnąć z ulgą. Rozsiedli się wygodnie a Hiroto zamówił im po sporym kuflu piwa. Chłopak siedzący na przeciwko dalej nie zdjął kaptura. Wyglądało to tak jakby się czegoś bał. Pytanie jednak czego. Nikt go przecież nie śledzi. To powoli zaczęło denerwować Hiroto.

- Przestań. Nikt cię tu nie będzie szukać.- warknął krzyżując ręce.- Czasami mam wrażenie, że masz paranoje.- chłopak siedzący po przeciwnej stronie stołu coś wymamrotał, co chyba miało znaczyć odczep się. Powiedział jednak coś zupełnie innego.

- Nie wiem czy wiesz, ale nasz trzeci kumpel też ma się zjawić. Tak dawno cie nie było, że nawet on chce pogadać co tam w wielkim świecie.

- Do prawdy? Ten stary łobuz jeszcze tu jest?- zdziwił się Kira i lekko uśmiechnął.- Tego się nie spodziewałem.

- Tak jak my, że jednak wrócisz.

Drzwi knajpy otworzyły się A do środka weszła jakaś grupa ludzi. Nic specjalnego. Byli i tak już pijani i chodzili po ścianach. Dwójka przyjaciół patrzyła na to przedstawienie z lekkim rozbawieniem. Tak, pijani ludzie to zabawna sprawa, ale tylko dla nich. W międzyczasie barman przyniósł im ich trunek i wrócił do odganiania natrętnych klientów od pokaźnej kolekcji trunków jaka stała za nim.

Do stolika podszedł chłopak ubrany na czarno. Miał wygoloną głowę po obydwóch stronach. Tylko na środku widniała bujna czupryna. Coś na wzór irokeza. Na widok Kiry uśmiechnął się odsłaniając przy tym rządek śnieżnobiałych zębów.

- A kogo ja widzę. Nie sądziłem, że jeszcze cię tu spotkam.- rzucił i podał rękę szarowłosemu. Ten odwzajemnił gest.

- Też się tu ciebie nie spodziewałem Fudou. Myślałem, że już dawno wyjechałeś.- brązowowłosy skrzyżował ręce na piersi.

- I niby gdzie? Nie ważne gdzie się pojedzie. Wszędzie jest to samo. Już wolę siedzieć w jednym miejscu. Ale co się stało, że wróciłeś Hiroto? Wykopali cię z tej budy?

- Nie. Skończyłem ją i dlatego wróciłem. Znaczy ja nie chciałem, ale ojciec się uparł i tak to jest. Ale nie żałuję. Skoro wy jesteście tutaj, to może ten czas nie będzie taki zły. Już mam po dziurki w nosie siostry i ojca. Czysta katorga z nimi.

- No a te farfocle ze Słonecznego Ogrodu?

- A daj spokój. Boją się mnie. Dałem im na wejściu taki pokaż, że żadne z nich nie będzie chciało do mnie podejść. Problem z głowy.

- Ale jeden za tobą tu przyszedł.- zauważył chłopak w bluzie i ściągnął z głowy kaptur. Jego bujne i długie szare włosy opadły mu na ramiona niesfornie się układając. Wziął do ręki swój kufel piwa i upił kilka łyków.- Nie dziwi cię to? Akurat ten się przyplątał. Miał sprawę do ciebie czy jak?- Hiroto wzruszył ramionami przesuwając się przy tym, żeby zrobić miejsce Fudou.

- A skąd ja mam to wiedzieć. Tatsuya od zawsze był wszędobylski. A po drugie znamy się. Jak jeszcze mieszkałem w rezydencji to spedzaliśmy sporo czasu razem. Był sam tak jak ja. Jakoś się tam dogadywaliśmy. Ale jak wyjechałem kontakt się urwał.

- I co. Ty nie tęskniłeś chyba.- zapytał Fudou.

- Nie. Nawet o nim zapomniałem. Ale jak go zobaczyłem, od razu wiedziałem, że to on.- wyznał i upił łyk piwa.

- W sumie można to wykorzystać.- zaproponował nagle chłopak w długich włosach. Wszyscy spojrzeli na niego zainteresowani.

- Niby jak?- zdziwił się Hiroto.- To jeszcze dzieciak. Nie ma pojęcia o życiu. To bez sensu Haizaki.

- Może niekoniecznie. Skoro nie wie nic, to może my mu pokażemy nasz świat? Może wtedy przestanie być taki... No jak on.

- Sugerujesz to co myślę?

- Nie inaczej.

********

ɪɴᴀᴢᴜᴍᴀ ᴇʟᴇᴠᴇɴ:  🅣🅞🅧🅘🅒 🅛🅞🅥🅔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz