Rozdział 6

533 58 21
                                    

Burza szalała nad ich głowami i wcale nie zanosiło się na to, aby miała się ku końcowi. Tatsuya nie mógł zasnąć. Starał się jak mógł chociaż na chwilę zmrużyć oko, ale bezskutecznie. Przewalał się więc z boku na bok licząc na jakiś cud. Ten jednak nie nadchodził.

Hiroto natomiast spał jak kamień. Nic go nie było w stanie obudzić. Nawet walące gromy z nieba. Zwinął się w kłębek obok czerwonowłosego i w tej pozycji spał jak suseł. Nieźle uderzyły mu do głowy procenty, skoro nic go nie było w stanie obudzić. Nic oprócz jednej rzeczy....

Gdzieś niedaleko trzasnął piorun. Huk był ogromny, przez jak i Tatsuya jak i Hiroto podskoczyli przerażeni.

- Co to u diabła jest?- rzucił szarowłosy niemal stając na baczność. Gdy zrozumiał, że to burza nieco odpuścił.- Rany, niech mnie to tak nie straszy. Zawału można dostać.- mówiąc to spojrzał na towarzysza. Ten nie wyglądał, żeby się bał. Albo dobrze to kamuflował.- Spać nie możesz?- rzucił trochę przekór nie sądząc, że ma rację. Ten pokiwał głową.

- No nie mogę. Ani na chwilę nie udało mi się zasnąć.- wyznał i wzruszył ramionami.- Przynajmniej ty potrafisz zasnąć w każdych warunkach.

- To miała być obelga?- Hiroto uniósł zaciekawiony brew. Podejrzewał, że to nie miała być dobra intencja, ale się mylił.

- No co ty. Zazdroszczę Ci tego. Ja tak nie potrafię.- przyznał i usiadł po turecku.- Wybacz, zagaduje cię a pewnie jesteś zmęczony.- szarowłosy machnął na to ręką.

- E tam. Bywało, że nie spałem całą noc i żyje. To dla mnie nie problem. Gorzej będzie z tobą. Ty nie masz pojęcia o prawdziwym życiu.

- Co masz na myśli?

- Zobaczmy. Mieszkasz w rezydencji odkąd pamiętasz. Znaczy w Słonecznym Ogrodzie. Nie znasz trudów życia, bo wszystko masz pod nosem i nie musisz się nawet starać. Ja natomiast po przeprowadzce musiałem przejmować się rzeczami, o których istnieniu nie wiedziałem. Sam musiałem jakoś na siebie zarabiać. Ojciec opłacał mi tylko szkołę. Myślisz, że było mi łatwo? Jasne, miałem tam kumpli i to takich konkretnych ale co mi po tym. Byłem sam. Z resztą jak zawsze.- tutaj zatrzymał się i położył na ziemi. Jakoś nie wyglądało to tak, jakby chciał kontynuować swój wywód. Tatsuya siedział obok i analizował jego słowa. Dlaczego ciągle podkreślał fakt, że jest sam? To przecież nie prawda na całej linii. Ma rodzinę nie to co on.

- Hiroto, ale to przecież nie prawda.- odparł po długiej chwili milczenia. Szarowłosy spojrzał na niego przelotnie.

- Co nie jest prawdą?

- Że jesteś sam. Masz siostrę i ojca. A do tego tych swoich przyjaciół. Nie wiem kim są, ale wyglądałeś na szczęśliwego.

- Mówisz o Fudou i Haizakim?- Hiroto zaśmiał się.- To to takie tam. Znamy się jeszcze ze szkoły. Mnóstwo głupot zrobiliśmy w tamtym czasie. Oj działo się wtedy.

- No więc właśnie. Więc nie jesteś sam. Kiedy byliśmy jeszcze mali, to dużo czasu ze mną spędzałeś.- chłopak zastanowił się.

- Może i coś tam było.

- Kilka razy też wpakowaliśmy się w niezłe bagno. Potem Hitomiko musiała za nas świecić oczami. Bardzo dobrze pamiętam te czasy. Potem zniknąłeś z rezydenci i nawet się nie pożegnałeś. Myślałem, że się przyjaźnimy.

Nastała niezręczna cisza. Ani jeden ani drugi nie mógł jej przerwać. Albo inaczej, nie potrafił jej przerwać. Hiroto prawie nic nie pamiętał z tamtych czasów, więc ciężko mu było się odnieść do tego co mówił Tatsuya. Warknął coś pod nosem i odwrócił się tyłem do towarzysza.

ɪɴᴀᴢᴜᴍᴀ ᴇʟᴇᴠᴇɴ:  🅣🅞🅧🅘🅒 🅛🅞🅥🅔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz