Rozdział 27

483 43 44
                                    

Hiroto i Tatsuya opuścili hostel i zaczęli rozglądać się za jakimś środkiem transportu. Nie będzie to łatwe. Takxówki mogą być już pod kontrolą całego tego systemu. Trzeba więc wymyślić jakiś bezpieczny sposób. I mniej krzykliwy. Nic jednak nie wpadło im do głowy. Powoli Hiroto zaczął się frustrować.

- No rany, czemu to jest takie trudne.- mruknął siadając na krawężniku.- Normalnie bym tam z buta wjechał.

- Bardzo proszę, droga wolna.- odparł Tatsuya uśmiechając się.- Ale tylko stracisz na tym czas i cie złapią.

- A masz inny pomysł? Jak tak to mów, chętnie posłucham.

- Nie mam niestety. Ale musi być coś co możemy zrobić by tam się dostać.

Dłuższą chwilę myśleli. Nagle Hiroto wpadł na genialny pomysł. No genialny jak genialny. W jego mniemaniu taki właśnie był. Wstał z ziemi i podszedł do pierwszego lepszego samochodu. Czerwonowłosy śledził jego ruchy, jednak nic nie mówił. Chciał się dowiedzieć, czy szarowłosy robi to co właśnie się mu wydaje. W końcu wstał i stanął obok niego. Kira tymczasem starał się ukraść pojazd starymi metodami jak kiedyś się mu zdarzało. Szybko uporał się z kabelkami i wyłączył alarm. Wszystko robił bardzo sprytnie i precyzyjnie. Spojrzał na Tatsuye i uśmiechnął się.

- Mamy teraz własne auto. Nie trzeba kombinować za bardzo.- mówiąc to otworzył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy. Czerwonowłosy zaraz zajął miejsce pasażera i zapiął pasy. Czuł się jednak nieswojo. Spojrzał na przyjaciela i spytał.

- Masz w ogóle prawo jazdy?- To było chyba bardzo ważne pytanie. Kira spojrzał na niego i zaczął się śmiać.

- Żartujesz sobie? Jasne, że nie.

-Okej... A umiesz jeździć?

- Przekonamy się.

Zapalił silnik i wyjechał na ulicę. Całkiem nieźle mu to szło, mimo że praktycznie nie znał teorii a praktyka... Co nieco się widział tu i ówdzie. Wyprowadził samochód tak, że jechali teraz do tajnej bazy. Hiroto był wyluzowany jakby robił to już nie wiadomo który raz. W końcu co mógł robić w Europie z dziwnymi kolegami? No różne dziwne rzeczy. Więc i tego fachu się nauczył.

Jechali teraz przez niewielkie miasteczko, które ulokowane było zaraz za dużym miastem. Panowała niezręczna cisza między nimi. Tatsuya dalej pamiętał, że nie odpowiedział mu na pytanie jakie zadał. I nie zanosiło się żeby chciał odpowiedzieć. W końcu Hiroto to Hiroto. Za nim nigdy się nie trafi.

Westchnął i spuścił głowę. Nie liczył na zbyt wiele. Sytuacja też nie wydawała się mu pomagać. Czyli musi jeszcze trochę poczekać na odpowiedź. Albo i nie. Nie wiadomo czy on w ogóle będzie chciał coś odpowiedzieć. Prawdopodobnie nie.

- O czym myślisz?- spytał nagle szarowłosy co jakiś czas patrząc na Tatsuye.- Widzę, że coś jest nie tak. Mów zanim cię to strawi.- jego głos był wbrew pozorom bardzo delikatny. A przynajmniej taki chyba miał być.

- O niczym ważnym.- odparł czerwonowłosy i uśmiechnął się lekko.- Po prostu zastanawiam się jak my to wszystko rozegramy. Nie chciałbym, żeby coś nam się stało.

- Ja tak samo. Ale nie martw się. Damy radę. W końcu ja co nieco się na włamywaniu znam.- rzucił dumnie Hiroto i zaśmiał się.- No co? Nie patrz tak na mnie. To żart był. Znaczy... Połowiczny żart.

- Właśnie widzę...- wcale go tym nie uspokoił a wręcz przeciwnie. Spojrzał na niego.- Ty nie masz pojęcia co zrobić, prawda? Na bieżąco wszystko wymyślasz...- Hiroto spojrzał na niego przelotnie i wzruszył ramionami.

- A jaka różnica. Grunt, że staram się coś wymyśleć. A uwierz, nie jest to takie łatwe.

Znów zapadła cisza. Coś niedobrze się między nimi układało. Głównie dlatego, że jeden chciał mieć jakiś plan a drugi szedł na żywioł. W tym aspekcie się różnili. Ale to nie powinno zniszczyć ich relacji. Jednak bardzo na nie wpłynęło.

******

Wreszcie dotarli na miejsce. Siedziba nie wyglądała wcale podejrzanie. Był to po prostu spory budynek stojący w polu. No to już brzmi dość ciekawie. Hiroto zatrzymał auto nieco dalej, aby nie robić podejrzeń i wraz z Tatsuyą wysiedli z pojazdu. Ustawili się w niewielkim lesie, który był po drugiej stronie siedziby. Oparli się o drzewa i przyglądali się terenowi. Musieli się upewnić, że nie ma tutaj jakiś patroli czy czegoś w ten deseń. Nikogo takiego nie dostrzegli. Postanowili poczekać aż się trochę ściemni. Przynajmniej wtedy będzie im łatwiej.

- To co teraz?- spytał Tatsuya patrząc na kolegę.- Mamy tutaj tak stać i czekać na zbawienie?- Hiroto głośno westchnął. Nie lubił jak ktoś mu przeszkadza. Spojrzał na niego i odparł.

- Czekamy aż się ściemni. Wtedy będzie łatwiej się wślizgnąć.- zaraz jednak zaczął się zastanawiać. Dobry to będzie pomysł, aby obaj szli? Będzie łatwiej ich namierzyć. Warto jest się tak narażać? Spojrzał na Tatsuye dość smutnym wzrokiem.- Wiesz... Powinieneś zostać.- niemal wyszeptał te słowa. Czerwonowłosy nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Że niby po co tu teraz przyjechał?

- Co? O czym ty mówisz? Czemu mam zostać?

- Bo jak jedno tylko wpadnie będzie połowa biedy. Ale jak obaj...

- Hiroto nie. Nie ma opcji bym cie tam puścił samego. Nie wiem co zrobię jak coś Ci się stanie... - to ostanie zdanie wypowiedział bardzo cicho i zamknął oczy. Odwrócił się do niego tyłem. Powiedział chyba trochę za dużo. Zwłaszcza po tym co działo się w hotelu. Kira patrzył na niego lekko zaskoczony. Wiedział, że ich relacja jest pokręcona do kwadratu ale... Nie mógł patrzeć jak Tatsuya cierpi. Podszedł do niego i zwyczajnie przytulił. Schował twarz w jego szyję i zastygł. Było mu teraz na prawdę dobrze. Kiyama natomiast nie wiedział jak ma się zachować. Oczywiście, że go przytulił. Nie mógł inaczej ale co dalej?

- Spokojnie. To dla twojego dobra. I tak już dużo wycierpiałeś. Nie chcę, żeby coś jeszcze się stało.

- Hiroto... Ale ja chce iść. Chcę być z tobą do końca. Nawet jakby nas złapali. Idę.- powiedział to bardzo stanowczo.- Nie zostawię najlepszego przyjaciela. Nigdy.

*******

Tymczasem pomocnicy Iri jechali właśnie do siedziby. Nie mieli pojęcia, że ich cele są dosłownie na talerzu. Musieli rozmowić się z szefostwem. Mieli kilka pytań. Będzie to bardzo pomocne w schwytaniu Hiroto. Nie byli tylko świadomi jednej rzeczy. Z resztą nie tylko oni.

Weszli do budynku i od razu skierowali się do przewodniczących. Nigdy ich wcześniej na oczy nie widzieli. Nawet nie wiedzieli kim są. Weszli w końcu do ich gabinetu i ukłonili się.

- Przepraszamy za najście.- zaczął Froy. To on był ten od gadania. Zawsze mu to dobrze wychodziło.- Ale potrzebujemy kilku informacji. Dość istotnych. Jesteście nam w stanie pomóc?- dopiero teraz uniósł wzrok. Osoby przed nim siedzące wyglądały dość znajomo. A przynajmniej tak mu się wydawało. Mężczyzna miał bowiem czerwone włosy oraz szare oczy. Kobieta obok niego siedząca miała czarne włosy i zielone oczy. Oboje patrzyli na chłopaków w skupieniu. Mierzyli ich wzrokiem aż w końcu odezwał się mężczyzna.

- Kim jesteście?- no tak, raczej marne szanse, że ich kojarzą.

- Jestem Froy Girikanan. A to mój przyjaciel Hikaru Ichihoshi. Przysyła nas córka Pana Inoue. Dyrektora linii Alien z Japonii. Mamy zająć się pewną sprawą, ale potrzebna nam jest pomoc.

- Tak, wiemy o wszystkim.- odezwała się nagle kobieta.- A teraz pozwólcie, że się przedstawimy. Jestem Erika Kiyama a to mój mąż Keita Kiyama. To my jesteśmy założycielami tego przedsięwzięcia. Więc czego wam trzeba?

********

ɪɴᴀᴢᴜᴍᴀ ᴇʟᴇᴠᴇɴ:  🅣🅞🅧🅘🅒 🅛🅞🅥🅔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz