Rozdział 21

473 48 10
                                    

Minęło kilka dni od wypadku. Tatsuya powoli wracał do formy. Siniaki wchłonęły się bez problemu a rany goiły się przepięknie. Wyglądało na to, że tak bardzo nie ucierpiał w wypadku. Jednak odkąd się wybudził ani razu nie widział Hiroto. Nie przyszedł go odwiedzić ani nic. To zaczynało się robić dość dziwne. Czyżby i jemu się coś stało?

Takie myśli kotłowały się mu w głowie przez cały pobyt w szpitalu. W końcu przyszła do niego jedna z pielęgniarek i oznajmiła, że jego stan zdrowia jest już stabilny i nie ma potrzeby by dalej siedział w szpitalu. Była to oczywiście bardzo dobra wiadomość. Chłopak od razu pozbierał swoje rzeczy i czym prędzej ruszył w kierunku hostelu, gdzie mieszkał razem z Hiroto. Miał tylko nadzieję, że go tam zastanie.

Przy recepcji nie miał problemu z odbiorem swojej karty do pokoju. Wychodzi na to, że szarowłosy dalej tam jest. Wszedł do pomieszczenia i zastał bardzo niepokojący obrazek. Mianowicie Hiroto leżał na łóżku a dookoła było mnóstwo pustych butelek i puszek po piwie a także opakowań po papierosach. Zapach w powietrzu był nie do wytrzymania. Chłopak najwyraźniej spał, bo kompletnie nie zainteresowało go to, że ktoś wszedł.

Tatsuya zostawił swoje rzeczy na komodzie i usiadł obok Hiroto. Chłopak zeszłej nocy musiał dużo pić. Pytanie jednak, dlaczego? Odgarnął mu włosy z twarzy. Spał sobie w najlepsze. Czerwonowłosy westchnął. Miał wrażenie jakby to było z jego powodu. Jednak wiedząc o wypadku, Hiroto ani razu do niego nie przyszedł. Coś go powstrzymywało? Czyżby znów się obwiniał za to co się stało? Zrezygnowany chciał wstać i pójść kupić coś do jedzenia. W ostatnim momencie poczuł jak ktoś łapie go za rękę i ciągnie w dół. Po chwili leżał na łóżku twarzą zwrócony w kierunku Hiroto, który już nie spał. No nie wyglądał on za dobrze.

- Wszystko gra?- spytał dość cicho Tatsuya. Tamten wzruszył tylko ramionami.- Myślałem, że śpisz.

- Nie. Nie spałem. Co ty tu robisz? Myślałem, że jesteś jeszcze w szpitalu.- odparł szarowłosy i przeciągnął się.

- Właśnie dzisiaj mnie wypuścili. Dlaczego nie byłeś u mnie ani razu?- szarowłosy nieco się speszył. Nic na to nie odpowiedział.- Jasne. Znów myślisz, że to twoja wina.

- To nie tak.- tym razem Hiroto zerwał się na równe nogi.- Dobra, może trochę. Po prostu musiałem odpocząć od tego wszystkiego. Sam potrzebowałeś spokoju by dojść do siebie. Nie chciałem przeszkadzać...

- Znów przesadzasz. Hiroto, ja tam byłem sam. Myślisz, że jak się czułem? Szpitale to takie cudowne miejsca? No nie bardzo właśnie. Miałem nadzieję, że przyjdziesz. A ty jak zwykle.- wyszarpnął rękę z uścisku chłopaka i wstał z łóżka.- I co teraz?- szarowłosy chwilę nie odpowiadał.

- Mam zamiar odesłać cię do domu.- przyznał i usiadł na posłaniu.- Tatsuya, im dłużej tu jesteś tym gorzej dla ciebie. Nie mogę cię tak narażać.

- Że przepraszam co? Chcesz mnie odesłać?- te słowa bardzo się nie spodobały Kiyamie. Nagle wszystko stało się jasne. To dlatego do niego nie przychodził. Ale czemu się upił w takim razie?- Pogrzało cie?! Hitomiko sama chciała, żebym leciał. Nie możesz się mnie tak po prostu pozbyć. To będzie bardzo nie w porządku. Poza tym mam ci pomóc. Nie odbieraj mi na to szansy!

- Bo co? Co możesz takiego zrobić by mi pomóc?!- teraz obydwoje byli wkurzeni. Sytuacja powoli wymykała się spod kontroli

- Bardzo dużo! Wiesz dobrze, że mnie potrzebujesz!

-  A wcale, że nie!

- Rany, zachowujesz się jak dziecko w przedszkolu! Hiroto, powiedz czemu chcesz się mnie pozbyć?! Aż tak ciężko jest ci ze mną?

- To nie o to chodzi...

- A o co do cholery jasnej!

- O to, że nie chce cie stracić okej?- Hiroto nie był w stanie wytrzymać napięcia i po prostu wyszedł z pokoju. Na wychodne rzucił coś co brzmiało wrócę późno i wyszedł. Tatsuya usiadł na łóżku. Wychodziły teraz z niego wszystkie negatywne emocje. Czyżby tym razem to on przesadził? I co miały znaczyć słowa Kiry? Nie chce go stracić... Ale w jakim sensie? Że co, ktoś ma go zabić czy jak? A może sens jest nieco głębszy niż mogłoby się wydawać?

Położył się i zamknął oczy. Wiedział, że nie powinien się z nim kłócić. Co to niby ma dać? Mógłby nic nie mówić i wtedy nic by się nie stało. Ale nie umiał. Po prostu nie umiał siedzieć cicho widząc, jak Hiroto się obwinia o wszystko. To bolało go najbardziej. Nie miał jednak pojęcia co wtedy czuł szarowłosy i dlaczego tak się o wszystko boi. Przyczyna leży w jego dawnej przeszłości, kiedy uczył się jeszcze za granicą.

*******

Już miał wchodzić do klubu, gdy w ostatnim momencie rozmyślił się. To będzie bardzo nie w porządku. Jak znów będzie napruty to nie dość, że nie trafi do domu, to Tatsuya będzie na niego bardziej wkurzony niż kiedykolwiek. Słaba opcja. Ruszył więc dalej przed siebie. Idąc tak bez celu zastanawiał się co powinien teraz zrobić. Jak rozwiązać milion narastających problemów. W pewnym momencie usłyszał dość podejrzaną rozmowę jakiegoś chłopaka ubranego na czarno. Przystanął na chwilę i nasłuchiwał.

- Tak, ja wiem. Dobra, nie przypominaj mi tej akcji. To teraz jak robimy?.... No wyszedł ze szpitala no. A co ja, wróżka? Nie wiem... Mhm... Dobra, jasne. Tak, zajmę się tym od razu.- chłopak skończył rozmowę i poszedł do pobliskiego auta. Chwilę rozmawiał z kimś i wsiadł do pojazdu. Zaraz potem odjechał.

- Czy on mówił o Tatsuyi?- wyszeptał sam do siebie Hiroto starając się połączyć fakty. Czyli ten ktoś jest odpowiedzialny za wypadek jego przyjaciela? A może on wykonuje tylko zlecenie? Tak czy inaczej na coś wpadł. Szybko zapamiętał numer rejestracyjny pojazdu i ruszył w kierunku domu. Chciał porozmawiać z Kiyamą i jakoś to wszystko naprostować. Przy okazji pochwalić się, że coś udało się mu znaleźć. Jak tylko przybył do hostelu, okazało się coś zupełnie innego. Tatsuya opuścił pokój jakieś 10 minut przed tym jak przyszedł.

*********

ɪɴᴀᴢᴜᴍᴀ ᴇʟᴇᴠᴇɴ:  🅣🅞🅧🅘🅒 🅛🅞🅥🅔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz