Kara 2/...

1.1K 42 3
                                    

Wziął apteczkę i zawołał swojego nowego gościa.

Poszedł za Anthony'm do łazienki i stanął w drzwiach. Tony lekko się do niego uśmiechnął i powiedział:

- ściągnij tą...bluzkę.- zawachał się jak nazwać coś co miało przypominać górną część ubrania.- no dalej muszę oczyścić twoje rany.- dodał.

Loki niechętnie ściągnął bluzkę i usiadł na wannie. Ramiona miał strasznie spięte a na większości pleców były rany.

Tony w swoim życiu widział wiele. Kosmos, człowieka który zmienia się w zieloną bestię. Gościa biegającego z łukiem, terrorystów z Afganistanu. Odczuwał wiele bólu. Kiedy wybuchła przy nim bomba, reaktor łukowy któy szwankował, wyciągnięcie go i wiele, wiele więcej. Ale takiego widoku to się nie spodziewał. Te wszystkie rany na jego ciele...kurwa no nie wierzę w to.

- ymm Anthony?.- szybko się zreflektował domyślając się jak to musi wyglądać. Gościu siedzi ledwo żywy na jego wannie a on się gapi jak jakiś głupi.

Szybko zabrał się za oczyszczanie ran i smarowanie maścią przyspieszającą gojenie.

- wiesz Reniferku przez najbliższe 3 dni będziesz wyglądał jak mumia.- powiedział i wziął bandaże z blatu.

- ta świetnie.- mruknął Laufeyson.

- ale przez ten okres nikt nie będzie ciebie widział. Sypialnie masz obok mojej.  Zostaniesz na moim prywatnym piętrze. Jest tam kuchnia więc schodzić też nie musisz.- oznajmił.

- okej.-odpowiedział krótko.

- a i dam ci jakieś ubrania a jutro pojedziemy kupić ci nowe.- dodał po chwili.

Gdy w końcu wyszli z łazienki, skierowali się do windy. Ta zawiozła ich na inne piętro.

- czemu mi tak właściwie pomagasz? Przecież zaatakowałem was.- zapytał Loki.

- czy ty mnie w ogóle słuchałeś na tym dachu?- zapytał Tony.

- nie do końca.- wymruczał i usiadł na kanapie.

- aha, nie no warto wiedzieć. Mówiłem wtedy, że lubię zepsute zabawki.- odpowiedział miliarder.

Loczek podniósł tylko brew i się już nie odzywał.

Kolejny tydzień oboje spędzieli w swoim towarzystwie. Prawie nie ruszali się z piętra Starka. Kiedy wraszcie zaszczycili wszystkich swoją obecnością Loki wyglądał o niebo lepiej. Nie miał cieni pod oczami a rany zagoiły się w prawie 90%.

Był wieczór i wszyscy siedzieli w salonie.

- ciekawe czy Tony przyjdzie.- powiedział Clint. I właśnie w tej chwili drzwi windy się odworzyły.- no witamy w świecie żywych. Co wy tam tak długo robiliście?- kontynuował Barton.

- Jelonek musiał się zaklimatyzować.- odpowidział i skinieńciem głowy kazał usiąść Loki'emu na wolnej kanapie. Sam poszedł na chwilę do kuchni i wrócił z popcornem.- to co oglądamy?- zapytała i rozsiadł się obok Loki'ego.

- może star wars?- zaproponował Steve.

- nie wolę avatar'a.- powiedział Bruce.

Po szybkiej dyskusji i wyborach. Wybór padł na Avatar.

Przez cały film ani Loki ani Tony nie byli zainteresowani filmem a bardziej sobą i bardzo cicho sobie gadali. Nie uszło to uwadze Clinta i Nat którzy wymieniali się tajemniczymi spojrzeniami.

Kiedy film się skończył wszyscy rozeszli się w swoje strony.

Ok. godziny 23 Loki poszedł do siebie a Tony poszedł wziąć prysznic.

Sen Jelonka nie był przyjemny ponieważ śnił mu się koszmar. Stark słysząc jego krzyki w pokoju obok zerwał się na równe nogi i szybko do niego poszedł.

Laufeuson wił się na łóżku i mocno zaciskał dłonie w pięści. Tony podszedł do jego łóżka i usiadł na nim. Zaczął głaskać jego włosy a Loczek się uspokoił. W pewnym momencie się obudził a miliarder nie wiedział co teraz zrobić. Loki poprostu patrzył w oczy Tony'ego a Tony w oczy Loki'ego. I nie widzieli kiedy ich usta się złączyły. I nie wiedzieli kiedy zasnęli w swoich ramionach.

______
Dzień dobry. Rozdział nieco chaotyczny. To jest druga część kary.
Mam nadzieję, że się podoba. Za błędy z góry przepraszam.

Miłego dnia!

frostiron ❤❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz