X.Wojna

441 22 5
                                    

🐝Mi po prostu brakuje słów. Wchodzę dzisiaj na książkę a tam 4 tysiące! Dziękuje wam z całego serducha za tak ogromną liczbę. Bez zbędnego gadania zapraszam na rozdział 💛

[Marek]

Poczułem jak robi mi się chłodno od porannego podmuchu wiatru, który wlatywał przez uchylone okno w sypialni. Łukasz miał w zwyczaju otwierać je w nocy, jemu zawsze było gorąco. Uniosłem niechętnie powieki i rozejrzałem się za kołdrą, która powinna znajdować się w pobliżu. Odwróciłem głowę w prawą stronę i zobaczyłem Łukasza, który był przytulony do atłasowego kawałka materiału. Na sam jego widok uśmiechnąłem się. Był taki słodki i wyglądał tak bezbronnie. Postanowiłem jednak zabrać mu moją własność, ponieważ było naprawdę chłodno. Najpierw jednak wstałem i zamknąłem okno, które było powodem mojego przebudzenia. Stanąłem obok chłopaka i wyciągnąłem dłoń aby zabrać to co moje. Złapałem kawałek materiału i powoli zabierałem go z objęć złodzieja, który na moje nieszczęście obudził się i złapał mnie niespodziewanie za rękę mocno przyciągając mnie do siebie. Siedziałem teraz na rogu łóżka patrząc na jego twarz, na której wymalował się niewinny uśmiech. Uśmiech, który doprowadzał mnie do szaleństwa.

- A ty co robisz? - wymruczał do mnie. Był bardzo zaspany, miał nieład na głowie co sprawiało, że nogi mi miękły.
- Zabrałeś mi kołdrę, wiesz? Chciałbym ją odzyskać, bo jakby to ująć? - wywróciłem teatralnie oczami i dokończyłem zdanie. - pizga .
Uśmiechnąłem się do Łukasza na co ten zachichotał pod nosem dalej wpatrując się we mnie swoim przenikliwym spojrzeniem.
- Chcesz to zawsze mogę Cię rozgrzać Marku.
Spojrzałem na niego pytająco, musiałem chyba wyglądać śmiesznie bo starszy lekko się zaśmiał.
- No co? Przytul się to już ci zimno nie będzie. - Chłopak nie czekając na moją odpowiedź złapał mnie za ramię i zamknął w szczelnym uścisku. Nie opierałem się, chciałem tego. Przyłożyłem swoją głowę do nagiego torsu ciemnowłosego i poczułem jego zapach. Nie poczułem perfum, poczułem jego naturalną woń, która sprawiała, że czułem się bezpiecznie. Oderwałem się aby zerknąć na wyświetlacz telefonu, godzina wskazywała dziewiątą i dała mi znak, że powinniśmy się zbierać bo przecież nie chcemy spędzić całego dnia w łóżku, prawda?

- Wstawaj leniu, czekam ze śniadaniem za 20 minut. - wstałem z łóżka z zamiarem zejścia na dół, byłem strasznie głodny i zastanawiałem się co zjeść. Kucharz ze mnie marny, ale potrafiłem przyrządzić podstawowe potrawy. Otworzyłem lodówkę i zobaczyłem małą ilość produktów, więc tradycyjnie postawiłem na jajecznicę z grzankami. Wziąłem się za robotę, która poszła całkiem sprawnie. Rozkładałem talerze na blacie i zobaczyłem, że Łukasz schodzi po schodach na dół. Popatrzyłem na niego i wróciłem do nakładania jedzenia, tylko że ktoś postanowił mi przerwać.

[Łukasz]

Po rozbudzeniu zszedłem na dół i zobaczyłem chłopaka, który nakłada na talerze jedzenie. Uwielbiałem gdy troszczył się o mnie, małe gesty w rzeczywistości robiły naprawdę o wiele więcej niż mogłoby się wydawać. Podszedłem do Marka od tyłu łapiąc go delikatnie za talię i chowając głowę w jego zagłębieniu w szyi. Marek wzdrygnął się na ten ruch. Działałem na niego w przezabawny sposób, nie narzekam bo to było dobre uczucie. Czułem wtedy pewną satysfakcję? Dominowałem.

- Co tam żeś Maruś upichcił?
- Jajecznicę z grzankami, zjesz? - pytał
jakby nie znał odpowiedzi. Oczywiście, że zjem ponieważ jedzonko od mojego aniołka zawsze było przepyszne. Nie odmówiłbym mu.
- Nakarmisz mnie? - Marek spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, chyba go rozbawiłem.
- Sam nie potrafisz zjeść?
- Niee - przeciągnąłem ostatnią samogłoskę.
- No dobrze. - zgodził się i wziął widelec nabierając kawałek na sztuciec. - Leci samolocik.
-Otworzyłem buzię i zamknąłem oczy. Jedzenie nie wylądowało tam gdzie powinno, Marek postanowił ze mnie zażartować. Podniósł widelec w ten sposób, że jajecznica wylądowała na mojej twarzy. W tamtym momencie rozpoczął wojnę. Zanim otworzyłem oczy usłyszałem jego cichy śmiech, który brzmiał bardzo melodyjnie.
- Doigrałeś się Kruszel. - Złapałem za talerz i wysypałem na niego całą zawartość. Chyba się tego nie spodziewał, bynajmniej jego grymas na twarzy tak mi podpowiadał Jego mina była bezcenna. Uśmiechnąłem się zadziornie i oddaliłem się pare kroków. Marek poczynił to samo co ja wcześniej i podbiegł do mnie z jedzeniem w ręku z zamiarem obsypania mnie. Wtedy wpadł mi do głowy genialny pomysł. Wytrąciłem blondynowi jedzenie z ręki i obróciłem w ten sposób, że stał pod ścianą do, której od razu go przywarłem łącząc nasze usta w pocałunku pełnym czułości i porządania. Chłopak początkowo stawiał opór, lecz potem poddał mi się całkowicie. Złapałem jego filigranowe ciało i przeniosłem się z nim na kanapie nie oddalając od siebie naszych ust.

Kxk~ love story 💛🐝Where stories live. Discover now