Harley siedział przed budynkiem na ławce i obserwował wyjście. Wyglądał jak zwykle, czyli przystojnie i to nie tylko w swoim mniemaniu, choć prawdą było, że zdecydowanie nie miał kompleksów, przynajmniej na punkcie wyglądu. Jego kilkucentymetrowe włosy wyglądały na naturalnie rozczochrane, choć w rzeczywistości poświęcił im kilka minut przed lustrem, a ubiór sugerował zbuntowanego nastolatka. Czarne jeansy, koszulka AC/DC i czarne, wysokie trampki wyglądały na nim świetnie. Przy jego nodze leżał plecak typu kostka w którym spakowane miał wszystkie potrzebne rzeczy na weekendowy pobyt w mieście.
Dzwonek zadzwonił już kilka minut temu i masa nastolatków przekroczyła drzwi szkoły, dlatego chłopak zastanawiał się, czemu Peter jeszcze nie wyszedł. Jednak jego cierpliwość (a przynajmniej jej namiastka) została nagrodzona, gdy z budynku wyszła kolejna grupa uczniów. Zauważył wśród nich osobę na którą czekał, więc zarzucił plecak na prawe ramię i wstał z ławki.
Był na tyle blisko wyjścia, że mógł usłyszeć rozmowę nastolatków.
-Penis, gdzie ci tak śpieszno?- zapytał z drwiną chłopak o ciemniejsze karnacji wyraźnie kierując swoje słowa do Petera
-Kumpel na mnie czeka- powiedział ten jakby nieśmiało i wskazał na zbliżającego się bruneta
-Ile mu zapłaciłeś, żeby się z tobą przyjaźnił? Może wpadnijcie razem na imprezę? Oczywiście, jeśli stać cię na nadgodziny- zaśmiał się, a Peter jedynie przygryzł dolną wargę, ale nic nie mówiąc podszedł do świeżego znajomego.
-Część.- uśmiechał się nieśmiało
-Dlaczego mu na to pozwalasz?- spytał ten zamiast przywitania i przyjrzał się dokładnie starszemu chłopakowi jakby odpowiedź miał wyczytać z jego twarzy
-Musimy o tym gadać?
-Nie, jasne, że nie. To co za impreza się szykuje?
-Żadna. Nie idziemy z nimi na żadną imprezę.
-No wiesz?- udawał oburzenie
-Myślisz, że ludzie, którzy nazywają mnie "Penis" chcą ze mną imprezować? Albo ja z nimi?- zapytał nieco podniesionym tonem superbohater, ale tym razem jego towarzysz nie planował odpuścić tak łatwo
- No weź, musi być tam ktoś fajny
-Właściwie.. będzie MJ- powiedział i lekko się zaczerwienił
- No proszę, mój braciszek ma dziewczynę?
-Starszy brat- powiedział z dumą Peter, ale szybko spoważniał- i nie jest moją dziewczyną.
- Jeszcze
-Nikt nigdy nie zaczął mnie wkurzać tak szybko.
- No weź, chce tylko pomóc... Ale jak chcesz zejść z tematu, to powiedz mi jakie plany mamy na dziś?
-Dziś idziemy do mnie, ja grzecznie odrabiam zadanie domowe, a potem możemy obejrzeć jakiś film
- No weź, może jakaś impreza...?
-Jutro mam lekcje.- na błagający wzrok kumpla dodał- Możemy iść jutro na te imprezę do Flasha. Może być?- zapytał zrezygnowany
-Niech będzie- chłopak próbował ukryć to, że plan w zupełności mu odpowiada- ale dziś maraton Gwiezdnych Wojen!
-Teraz mogę uwierzyć, że jesteś moim bratem- zaśmiał się.
W końcu wyszło na to, że razem zrobili zadanie domowe Petera, nawet nie zastanawiając się nad wypracowanie z fizyki, które było dla nich banalne. Harley stwierdził, że nie rozumie, dlaczego chłopak jeszcze męczy się w liceum, skoro spokojnie mógłby razem z nim studiować, ale starszy nastolatek stwierdził, że po tym całym szaleństwie potrzebuje wrócić do czegoś co dobrze zna, więc na razie posiedzi jeszcze w tej szkole.
Później na prawdę dobrze bawili się oglądając kilka części ulubionego filmu. W pewnym momencie zaczęli rywalizować, kto z nich lepiej zna dialogi, więc niemal wszystkie kwestie wypowiedzieli przed aktorami. Pojedynek okazał się nie do rozstrzygnięcia, gdyż każdy z nich popełnił jedynie kilka nieznaczaych błędów, więc zgodnie stwierdzili, że obaj mogą nosić tytuł największego fanana Gwiezdnych Wojen.
Następnego dnia Peter poszedł do szkoły, a jego gość w tym czasie szwędał się po mieście bez celu próbując zabić czas. Tym razem zgodził się spotkać z Peterem nie pod szkołą, a niedaleko knajpki w której mieli zjeść obiad. Tak też zrobili, a gdy obaj zamówili nalesniki z mięsem mielonym i sosem śmietonowo- koprowym znów umiechneli się do siebie porozumiewawczo.
-Peter, obiecałaś, że pójdziemy na te imprezę! Teraz się nie wymigasz! Przebieraj się!
-A co jest nie tak z tym strojem?
-Chyba żartujesz? Nie pójdziesz na imprezę w tej koszulce!
-Niby czemu nie?
-Bo ci jej zazdroszczę- zasmiał się młodszy- wyglądasz w niej jak rasowy kujon, a to ja jestem ten mądrzejszy
-O, niedoczekanie twoje- zaśmiał się, ale rzucił mu jedną że swoich koszulek.
Tym sposobem obaj mieli na sobie trampki, jeansy i koszulki z matematycznym nadrukiem. Harley w takim stroju czuł się świetnie, tak jak i Peter, więc kiedy po kilkunastu minutach znaleźli się pod wypasioną rezydencją Flasha (która nie robiła aż tak dużego wrażenia, kiedy bywało się u Starka) bez skrępowania weszli do środka. Parker musiał przyznać, że czuje się dużo lepiej mając przy sobie pseudo brata.
-Parker, jednak jesteś- powiedział gospodarz- i przyprowadziłeś kolegę. Jestem Flash- zwrócił się do chłopaka, który zmierzył go wzrokiem i z miną pełną niechęci powiedział
-Harley
-Nie jesteś z okolicy, nigdy cię tu nie widziałem.
-Pochodzę z małej miejscowości. A teraz studiuje na MIT. Przyjechałem do Petera
-MIT, nieźle. Musisz być niezły.
-W Stark Industrid tylko Peter dotrzymywał mi kroku, prawda?- szturnął milczacego chłopaka
- Nie przesadzaj- zaśmiał się tak naturalnie, że Harley sam się zdziwił, że tak szybko można złapać grę- pan Stark też dawał radę.
-Zwykle- zaśmiał się młodszy- gdzie możemy zostawić alkohol?
-Kuchnia jest tam- wskazał im kierunek, a sam, lekko zszokowany, poszedł w drugą stronę
- Co to miało być?- spytał szeptem z delikatnym wyrzutem starszy chłopak
-Robię ci reputację.
-Nie potrzebuje...
-Hej chłopaki, o czym tak konspiracyjne szepczecie?
-O, hej MJ, poznaj Harley'a- Peter zmieszał się nagle i prawie zaczął się jąkać jak tylko w pobliżu pojawiła się dziewczyna
-Część- powiedziała w jego stronę- wydajesz się być z tych fajnych. Czemu trzymasz się kimś takim jak Parker?
-Dzięki MJ.- Powiedział sucho pająk
-Jesteś przegrywa, tak samo jak ja, więc nie rozumiem oburzenia.
-Szczera do bólu- uśmiechnął się szeroko młodszy chłopak- znamy się z Peterem ze stażu u Starka- Na szczęście nastolatek zdążył mu wcześniej podpowiedzieć, że wszystko, co związane z jego drugim życiem ten tłumaczy stażem
-Dziwne, nigdy nie wspomniał o żadnych znajomych że stażu, a zwykle gęba mu się nie zamyka- przyglądał się im uważnie, aż w końcu wzruszyła ramionami- ja idę po jakiegoś drinka, idziecie?
-Jasne- rzucił luźno Harley, widząc, że jego... brat... Nie do końca wie co zrobić.
MJ szła przodem, a chłopaki za jej plecami wymienili kilka konspiracyjnych gestów, w których młodszy próbował namówić starszego do zrobienia jakiegoś kroku w celu umówienia się z dziewczyną, a ten próbował mu przekazać, że to nie ma sensu. Harley postanowił więc zmienić taktykę. Jak tylko doszli do stolika, na którym stało kilka butelek różnych alkoholi wcielił swój plan w życie.
-Mogę ci zrobić drinka?- zapytał dziewczynę uśmiechając się przy tym zalotnie
- Jak chcesz- odpowiedziała obojętnie, jednak ukradkiem spojrzała na Petera.
Student wziął że stołu plastikowy kubek i zmieszał kilka płynów z taką gracją, jakby był profesjonalnym baranem, po czym podał dziewczynie jednocześnie puszczając jej oczko.
-Myślę, że będzie do ciebie pasować
-Jest... dobry- Harley zaśmiał się na ten obojętny ton. Ten drink był genialny i dobrze o tym wiedział, a w oczach dziewczyny wyczytał, że i jej smakuje tak samo jak jemu.
W tym czasie Peter zdążył zrobić napój dla siebie i rzucić kilka piorunów w stronę swojego towarzysza. To znaczy rzuciłby, gdyby miał taką moc, niestety ta należała jedynie do Thora, więc on mógł co najwyżej popatrzeć na chłopaka piorunujacym spojrzeniem.
-Mj, może opowiesz mi coś o sobie?- zapytał filutnie Keenan patrząc jej w oczy.
- To nie przesłuchanie, żeby ci coś opowiadała- warknął drugi chłopak
-Dzieki, ale sama umiem odpowiadać- posłała mu zimne spojrzenie, po czym zupełnie zmienił jej się wyraz twarzy- masz może ochotę na... spacer czy coś?-słowa kierowała jednak do Petera, nie do Harley'a, a mówiąc to podziwiał swoje buty, które może były dość ładne, ale na tyle stare, że na pewno zdążyła im się wcześniej przyjrzeć.
-Jasne, tak, tak, chętnie, Harley...
-Mną się nie martw, dam sobie radę- puścił mu oczko i zniknął idąc w stronę salonu22.54
Harley: Nie chce nic mówić, ale nie ma cię już od ponad godziny. Poszło aż tak dobrze? 😏23.23
Harley: Nie chce nic mówić, ale twoja ciocia miała po nas podjechać przed północą.
Peter P: O cholera
Peter P: Za dziesięć minut będziemy
Harley: Czyli poszło dobrze 😏23.35
Harley: Nie chce nic mówić, ale minęło więcej niż 10min. No i czemu Cię do cholery nie ma?
Peter P: Trochę zabladzilismy
Harley: Urzyj tego swojego pajączkowatego zmysłu. Albo nawigacji w telefonie 😑23.53
Peter P: O, widzę już dom Flasha.
Peter P: I samochód May, zbieraj się.
Harley: A właśnie udało mi się zaproponować drinka świetnie lasce...W samochodzie Peter lekko przysypiał. Zdecydowanie cierpiał na brak snu, szczególnie, że zeszłej nocy zamknął oczy maksymalnie na trzy godziny. Pewnie zasnąłby przed dojechałem do domu, gdyby nie dźwięk SMSa w jego kieszeni. Wyjął telefon i od razu po przeczytaniu zamrugał kilka razy, po czym postawił telefon pod nos przyjaciela.
Pepper: Przyleć jak najszybciej.
CZYTASZ
Prawie bracia
FanfictieAkcja dzieje się po Endgame'ie i całkowicie olewa FFH. UWAGA: Mocno przesłodzone!!!