Z natury jestem indywidualistką. Wszystko robię sama, irytuje mnie gdy ktoś się wtrąca w moje sprawy. To MOJE życie. Kupujesz sobie paczke chipsów to nie wpycham ci do niej łapy, nie zaczynam wpierdalać twojego żarcia. Nie wyrywam ci opakowania z rąk drąc się "WIESZ ILE TU JEST KONSERWANTÓW?" Kurwa. To moje konserwanty, okej? Byłoby miło jakbyś to uszanował. Nawet jeśli jest tam dużo rzeczy których nie powinnam jeść to nie bój się, nie mam w planach dostać wrzodów żołądka przez 70 gramów krojonych ziemniaków.
Mam dwójkę starszego rodzeństwa, siostrę i brata. Siostra wyprowadziła się gdy skończyła osiemnastkę. Nie dziwię jej się. W naszym domu nie ma prawdziwej rodziny, każdy jest sam dla siebie. Nic się nie dzieje. Czuję się jakbym była jedynaczką, sierotą i w ogóle wszystkim co jest równoznaczne z samotnością. Nieważne. Uwielbiam czytać książki, uczyć się ale nie tak jak w szkole. Mam cholerne łaknienie wiedzy. Usłyszę coś co mnie zaintryguje i MUSZĘ dowiedzieć się wszystkiego co możliwe o tym. Nie chwalę się ocenami w domu bo nie mam czym się chwalić. Nie jestem zbuntowaną nastolatką z czerwoną głową i pieszczochą na nadgarstku. Żyję w ciągłej rutynie, jakby w nicości, bez uczuć.
Jasna cholera. Muszę się stąd wynieść jak najszybciej.

CZYTASZ
Syndrom sztokholmski
Teen FictionWyobraź sobie, że masz te NAŚCIE lat. Na niczym ci nie zależy. Nie masz żadnych większych problemów ani nic. Gdyby ktoś podał ci linę i powiedział "Powieś się" odpowiedziałbyś "Czemu nie?". Codziennie wszystko jest takie same, uważasz się za kogoś l...