Prolog

521 12 2
                                    

*Oczami Percy'ego*


Ferie zimowe. Uwielbiam je. Mam wtedy całe dwa tygodnie dla siebie, Annabeth oraz wszystkich moich kumpli. W dodatku jest wolne od szkoły. Czego można chcieć więcej?

Postaram się teraz w skrócie opowiedzieć wam jak mi minęły ferie, a także podam wszystkie najnowsze i najfajniejsze newsy z obozu.

Po pierwsze i na chwilę obecną najważniejsze: Leo Valdez. Pewnie pamiętacie, że syn Hefajstosa podczas ostatniej wojny pokonał Gaję, Matkę Ziemię, i to kosztem własnego życia. Mieliśmy nadzieję, że przeżył, ponieważ nie znaleźliśmy jego ciała, jednak po kilku dniach zaniechaliśmy poszukiwań i spaliliśmy na jego cześć całun z wizerunkiem młota i kowadła wyszytym na czerwonym tle.

Leo został uznany za zmarłego.

Ale w styczniu wydarzyło się coś dziwnego. Mianowicie, w środku nocy nad obozem rozbłysło światło. I to nie byle jakie. Wyglądało zupełnie jak kometa, która zmierza coraz niżej i niżej, kierując się wprost na nas. Rozległ się alarm. Obozowicze pospiesznie wstali i ustawili się pod Wielkim Domem, jednakże za chwilę wszyscy zwiewali gdzie pieprz rośnie, ponieważ niezwykły obiekt leciał w ziemię niedaleko od nas z prędkością światła.

Po chwili z tumanów kurzu wyłonił się nie kto inny, jak Leo Valdez z odżyłym metalowym smokiem Festusem w pełnym rozmiarze i swoją nową dziewczyną, nimfą Kalipso. Radości nie było końca, a impreza na ich cześć trwała trzy dni. W końcu jednak Pan D. oraz Chejron musieli przerwać to miłe przyjęcie, gdyż nastąpiły pewne komplikacje w postaci złodziejaszków Hood'ów i reszty domku Hermesa oraz nielegalnie wprowadzonego wina, które jakimś dziwnym trafem znalazło się nieco zbyt blisko pana Dionizosa. Wino oczywiście skonfiskowano, co niezbyt uszczęśliwiło Pana D.

Wracając do Leona: okazało się, że przyczyną jego powrotu do życia jest fiolka z lekarstwem lekarza, którą przez cały czas miał przy sobie, o czym większość zapomniała w przypływie rozpaczy po utracie przyjaciela, a ci, którzy pamiętali najwyraźniej nie skojarzyli, że może ona również zapobiec zgonowi.

Ale co z Festusem i Kalipso? Jak się później dowiedzieliśmy, Hefajstos czuwał nad swoim synem. Zreperował Festusa, dodał mu parę fajnych gadżetów jak mini-zamrażarka i Super Nowoczesna Wyciskarka do Soków, a następnie wysłał smoka do jego pana, by ten ,,złapał go w locie", jak się wyraził Leo, co było czystą prawdą. Po jakimś czasie Leo odżył i, tak, jak obiecał, wrócił po Kalipso, która postanowiła opuścić Ogygię i podróżować po świecie ze swoim nowym chłopakiem. W końcu jednak postanowili nas odwiedzić, gdyż słusznie podejrzewali, że się o nich martwimy.

No i stąd ta kometa.

Wiecie już o historii syna Hefajstosa. Teraz czas na kolejną wiadomość: otóż Annabeth rozmawiała z Chejronem o pewnych zmianach w Obozie Herosów. Chodziło o to, że nie każdy chce opuszczać to miejsce, ale jednocześnie może chcieć mieć, no, nie wiem, własny dom lub założyć rodzinę, co niestety nie jest możliwe wśród Greków, natomiast w Nowym Rzymie- jak najbardziej. To nie tak, że obozowicze źle się czują wśród Rzymian, ale mogą im nie odpowiadać surowe zasady Obozu Jupiter. Albo czują sentyment do lawy na ściance wspinaczkowej i za nic w świecie nie chcą jej zostawić. Nie wiem.

W każdym razie, moja cudowna dziewczyna dogadała się z Chejronem i bogami, że - wzorując się na pomyśle Rzymian- wybudują osobne domki, w których greccy i rzymscy półbogowie, po osiągnięciu pełnoletności, będą mogli mieszkać i zakładać rodziny. Budynki zostaną wykonane w stylu greckim, a budowę nadzorować będzie Annabeth Chase.

Co zaś za tym idzie? Jak na razie, przynajmniej w tym roku, ja i córka Ateny nie przeprowadzamy się do Nowego Rzymu. Gdy to do mnie dotarło, czułem się z początku trochę zawiedziony, jednak potem wstąpiła we mnie nowa nadzieja. Porozmawiałem o tym z Annabeth; nie musimy się z niczym spieszyć. Na wszystko przyjdzie właściwa pora.

Moje ferie przebiegały w wesołym i nieznającym nudy rytmie. Pojawiało się coraz więcej nowych dzieci półkrwi, a bogowie stosunkowo szybko się do nich przyznawali - maksymalnie po tygodniu. Rzymianie wpadali na herbatkę do Greków, a Grecy na podwieczorek do Rzymian. W dodatku Nico di Angelo, syn Hadesa, postanowił przenieść się na stałe do Obozu Herosów. Coraz częściej wychodził do ludzi, no i staliśmy się dobrymi kumplami.

Nareszcie wszystko było w porządku.


*****************************************************************


Witam Cię bardzo serdecznie :). Jeśli tu dotarłeś, to znaczy, że zdołałeś przebrnąć przez najnudniejszą część mojego opowiadania – jednak mam nadzieję, że nie była to katorga :P. Prolog to jedynie wprowadzenie tłumaczące niektóre zabiegi, które stosuję w kolejnych rozdział. Mają na celu wytłumaczenie niektórych zawiłości i niejasności – czyli prościej mówiąc, naprowadzają Czytelnika na moją historię :).

Jeśli prolog zdołał Cię zaintrygować – to wspaniale! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą w Twoim odczuciu tylko coraz ciekawsze ^^.

Xoxo,

Annabell di Angelo

Spokojnie - to tylko ja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz