ROZDZIAŁ IV

154 10 1
                                    

*Oczami Nica*

  Las wydawał mi się tej nocy szczególnie tajemniczy, jednakże bez lęku przemierzałem jego kolejne zakamarki. Zastanawiała mnie pewna kwestia, która dotyczyła mnie samego. Nie potrafiłem określić targających mną uczuć, gdy patrzyłem na Sabrinę, Natalie czy Willa...

Właśnie. Willa.

Jeszcze rok temu byłem gotów poświęcić wszystko, bylebym mógł przebywać w jego pobliżu. Miałem ochotę porzucić zajęcia i program dnia wyznaczony mi przez Chejrona, a nawet niektóre... cechy mojej osobowości. Czułem motyle w brzuchu za każdym razem, gdy się do mnie uśmiechał. Uwielbiałem patrzeć na jego pełne precyzji ruchu, kiedy strzelał z łuku. Kochałem jego śmiech, jego złote potargane włosy, nawet dźwięk, który wydawał podczas kichania. Will ma uczulenie na pyłki.

Dlaczego więc nie czułem tego teraz?

Moje uczucie do niego bardzo osłabło i przerodziło się w jakąś dziwną... niechęć. I dobrze wiedziałem dlaczego. Fala nieprzyjemnych wspomnień zalała mój umysł. Spróbowałem szybko je od siebie odepchnąć.

Westchnąłem z desperacją, po czym wstąpiłem w cień i przeniosłem się do mojego pokoju w domku trzynastym. Od razu ruszyłem do łazienki, ściągając po drodze koszulkę. Po chwili wszedłem pod prysznic. Pozwoliłem, by chłodna woda zmyła wszystkie moje zmartwienia.

Po pół godzinie zakręciłem kurek i, włożywszy piżamę, wróciłem do pokoju. Ułożyłem się wygodnie na łóżku i założyłem słuchawki. Po paru sekundach w moich uszach rozbrzmiała spokojna muzyka zespołu Coldplay. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w melodię.

Sam nie wiem, kiedy zasnąłem.

***

Byłem na jakiejś łące. Czułem zapach polnych kwiatów, słyszałem śpiew ptaków, słońce przyjemnie grzało moją bladą skórę. Dookoła mnie latały pszczoły i motyle; wszystko wyglądało tak, jakby było żywcem wyrwane z jakiejś bajki Disney'a. Nie byłem pewien, co o tym myśleć.

Nagle na łące, niedaleko przede mną, pojawiła się dziewczyna. Miała długie, lśniące czarne włosy, ciemnobrązowe oczy i jasną karnację. Była mniej więcej w moim wieku. Na jej czole połyskiwała srebrna opaska, a w ręku trzymała kurczowo łuk i dwie strzały.

To była Bianca.

Spojrzałem na nią, a ona na mnie. Ja ze strachem i niedowierzaniem, ona ze spokojem i ciepłem w oczach. Moje ręce zaczęły się trząść, więc zacisnąłem je mocno, by tego nie dostrzegła.

– Cześć, braciszku  odezwała się cicho. Na dźwięk jej głosu poczułem, jak moje serce się zaciska. Bardzo dawno jej nie słyszałem; nie sądziłem, że tak bardzo mi jej brakuje  myślałem, że przestałem za nią tęsknić, chociaż trochę. Tymczasem prawda okazała się inna. I bolesna. 

 Wolałabym, żebyś nie musiał tego oglądać  kontynuowała półgłosem. Miała smutne spojrzenie, z kolei jej słowa wydawały się być przepełnione współczuciem i... poczuciem winy. Zwiesiła głowę i mówiła dalej:  Masz jeszcze szansę, Nico. Nie musisz na to patrzeć. Możesz się jeszcze wycofać, wybudzić ze snu. – Teraz w jej głosie dostrzegłem nutę desperacji. O co tu, do diabła, chodzi?

 O czym ty mówisz?  spytałem, jąkając się lekko.

 O czymś, co nie powinno mieć w ogóle miejsca, ale... jako córka Hadesa mam taki przywilej. Ja... – Westchnęła niepewnie.  Będę teraz wybierać jeden ze swoich trzech żywotów. W tym ciele, które wybiorę, zostanę i...  odchrząknęła.  I reszta jest na razie zagadką  zakończyła szybko, jakby nie chciała mi powiedzieć całej prawdy, jednak ja byłem wciąż w zbyt wielkim szoku, by zwrócić na to uwagę.

Spokojnie - to tylko ja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz