Rozdział VII

151 11 1
                                    

*Oczami Percy'ego*

– Tatuś przesyła ci pozdrowienia – powiedział Tyson, uśmiechając się do mnie szeroko.

Siedzieliśmy na naszych łóżkach w domku Posejdona. Mój brat przyjechał do obozu dzisiaj przed kolacją. Był bardzo radosny – również dlatego, że jutro do Obozu Herosów ma przylecieć w odwiedziny harpia Ella, jego dziewczyna.

Uśmiechnąłem się.

– Dzięki. Ty też go ode mnie pozdrów. Co u niego słuchać?

– Ma bardzo dużo pracy. – Cyklop zrobił smutną minę. – Przez ostatnie tygodnie rzadko ze sobą rozmawialiśmy. Z tobą też rzadko rozmawiał, prawda?

Przytaknąłem.

– Nie rozmawialiśmy od... dwóch miesięcy – powiedziałem, marszcząc czoło.

Tyson pokiwał głową ze smutkiem.

– Tatuś prosił, żebym ci przekazał, że jest mu bardzo przykro z tego powodu, i że niedługo się odezwie, ale teraz naprawdę nie ma czasu.

– W porządku, rozumiem. Jest bogiem. Na pewno ma mnóstwo obowiązków.

– Tak, ale on myśli o tobie, wiesz? – rzekł, a jego wielkie brązowe oko spojrzało na mnie z powagą.

– Wiem. – Znów się do niego uśmiechnąłem.

– I to często. Przygotował dla ciebie prezent! – dodał z entuzjazmem, po czym rzucił się do swojego worka marynarskiego (trzymał w nim wszystkie swoje rzeczy) i wyciągnął z niego muszlę koloru morelowego, mniej, więcej wielkości pięści dorosłego mężczyzny. – Proszę, weź to. To wyjątkowa rzecz.

Wziąłem muszlę w dłonie i przyjrzałem się jej uważnie. Nie wyglądała jakoś szczególnie imponująco. Była zwinięta spiralnie wokół własnej osi, miała chropowatą powierzchnię... jak zwykła muszla.

– Och! Hm, dziękuję. Jest... bardzo ładna – powiedziałem, patrząc na nią niepewnie.

– To prawda, jest śliczna. Ale tatuś nie dał ci jej ze względu na wygląd. Ona jest magiczna. – Tysonowi rozbłysły oczy.

– Tak? – Spojrzałem na muszlę bez przekonania.

Mój brat pokiwał energicznie głową.

– Tak!

– Mhm. A co ona tak właściwie robi?

– Odpowiada. – Cyklop wzruszył beztrosko ramionami.

Zmarszczyłem brwi.

– Jak to ,,odpowiada"?

– Normalnie. Wystarczy, że wypowiesz jakieś pytanie wprost do tego jej śmiesznego otworka, a potem przyłożysz ją do ucha. I ona odpowie – zakończył uradowany.

– Czyli że... mogę zadać jej jakiekolwiek pytanie, a ona mi na nie odpowie? – upewniłem się.

– Dokładnie. Odpowie, poda wskazówkę... coś w tym rodzaju.

Poczułem, jak szarpie mną ciekawość. Nie mogłem się doczekać, by użyć muszli, więc od razu zacząłem zastanawiać się nad pierwszym pytaniem, jakie jej zadam.

– Och, Percy, tatuś mówił coś jeszcze o niej.

– Hm? Co takiego?

– No... coś tam było o tym, ile razy można jej używać, jak często... tylko że nie pamiętam dokładnie o co chodziło. – Tyson zrobił skruszoną minę.

Spokojnie - to tylko ja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz