Dział 6

89 8 0
                                    

- Mam na imię Leon. - odpowiedział i odszedł.
  Zostałam sama ponieważ wszyscy poszli za nim. Nie wiedziałam co mam robić. Nagle przypomniało mi się coś.

Przecież Leon uniósł Weronikę i Daphne! To znaczy, że jego rodzice mają wyższą posadę. Ale nigdy nic mi o nich nie mówił. W sumie raczej nic mi nie powie....chociaż zaczyna mi ufać. Ale i tak w to wątpię. Muszę się też dowiedzieć o kim wcześniej była mowa jako o złym.

  Siedziałam i myślałam. Po chwili wstałam i poszłam w stronę budynku. Gdy weszłam od razu wpadłam na Leona.

- Co ty tu robisz?- zapytał.

- Nic. - odpowiedziałam.

- A więc po co tu przyszłaś?

- Nie wiem. Po prostu tu przyszłam.

- Lepiej stąd wyjdź.

- Nie!

  Nagle zaczęłam się unosić. Kasztanowłosy wyrzucił mnie z budynku. Świetnie. Siedzę na ziemi. Przed drzwiami bo nikt nie chce pozwolić mi wejść.  Lepiej być nie mogło.

  Siedząc postanowiłam stąd uciec. Jak ucieknę to po dłuższym czasie wrócę po dziewczyny. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Zaczęłam biec przed siebie. Jednak mi nie wyszło. Wpadłam na szarego smoka. Czyli smoka Leona. Nie miałam jak uciec i dlatego musiałam się wrócić.

- Gdzie ty byłaś?- zapytał szatyn.

- Gdzieś.

- Lepiej nie uciekaj.

- Bo co? Coś mi zrobisz?

- Nie ja. Ale ten którego powinnaś się bać.

- Lecz kim on jest?

- Niczego ci nie powiem.

- Fajnie.

Poszłam sobie do pokoju w którym spałam. Zasnęłam.

Następnego dnia

Wstałam i poszłam szukać tego szatyna. Po niedługim czasie go znalazłam.

- Leon dlaczego nie powiesz mi czegoś o tym złym?

- Bo nie.

- A gdzie jest Aria?

- Na dworzu. Bawi się z moim smokiem i smokami twoich towarzyszek.

- Gdzie one są?!

- Też na dworzu.

Poszłam sprawdzić czy mnie nie okłamał. Miał rację.

- Bella nareszcie!- krzyknęła Daphne i pobiegła mnie przytulić.

Przytuliła mnie a potem poszłyśmy w stronę smoków.

- Co tu się dzieje?- zapytałam.

- Już jutro wielka bitwa.

- Jaka bitwa?!

Nie odpowiedziała. Czyli niczego się nie dowiem.

- Musimy trenować swoje smoki.- powiedziała Weronika.

- Ale dlaczego?

- No przecież mówię, że za niedługo będzie wielka bitwa.- powiedziała Daphne.

- Ale dlaczego ona będzie?- zapytałam.

Nikt mi nie odpowiedział.

- Wiem chociaż z kim mamy walczyć?

Znowu to samo. Daphne milczy jak grób a Weronika patrzy się na ziemię.

- Czyli niczego nie wiem.- powiedziałam.

Usiadłam na kocu. Obok mnie usiadły moje towarzyszki.

- A kiedy ta ,,wielka bitwa" się odbędzie?- zapomniałam, że wcześniej mi powiedziały ale gdy się zorientowałam ktoś mi odpowiedział.

- Już jutro.- odpowiedział Leon.

Odwróciłam się. Stał za mną.

- Dlaczego nas nie wypuścisz?- zapytałam go.

- Bo nie.

- Wiem, że chcesz się nas pozbyć..

- Skąd wiesz?- zapytał.

- Bo wiem.

On tylko przewrócił oczami i poszedł gdzieś.

- Jeszcze z tobą nie skończyłam!- krzyknęłam i wstałam.

- Ale ja tak.

On za niedługo doprowadzi mnie do szału.

- Dobra idź sobie!

Poszłam do mojego smoka.
Aria dopiero po chwili zwróciła na mnie uwagę.

- Coś się stało?- zapytała.

- Nie,nic.

- Aha.

- Wiesz coś o tej wielkiej bitwie?- zapytałam ale ona nie odpowiedziała tylko poleciała bawić się ze smokiem Leona.

Wróciłam do dziewczyn.

- Czegoś się dowiedziałaś?- zapytała Weronika.

- Nie. - odpowiedziałam zawiedziona.

  Znów usiadłam obok nich na kocu. Przyglądałam się ludziom którzy tu są. Zauważyłam, że niektórzy nie mają smoków i każdy potrafi walczyć jakąś bronią. A mnie coraz bardziej ciekawi jak oni się tu znaleźli.

  Przecież nie zamieszkali w lesie aby czekać aż ktoś niespodziewanie stworzy jakąś smoczą armię. Coś musiało się stać albo po prostu poszli za Leonem.

- Nad czym tak myślisz?- zapytała moja przyjaciółka.

- Nad niczym.- odpowiedziałam szybko.

- Już ci wierzę.

  Nic nie powiedziałam tylko wróciłam do przyglądania się tym ludziom.

  Właśnie dwójka z nich rozpoczęła walkę. Trenowali do wielkiej bitwy. Przynajmniej tak mi się zdaje.
Po chwili do głowy przyszło mi pewne pytanie.

  Skąd oni wiedzą, że jutro będzie wielka bitwa?

Smocza trenerka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz