Dział 7

98 7 0
                                        

Następnego dnia

Byliśmy już na jakimś polu. Nie wiem po co i na co.

- Ktoś mi wytłumaczy czemu tu jesteśmy?- zapytałam.

- To właśnie tu odbędzie się wielką bitwa.- odpowiedział Leon.

  Wsiadł na swojego smoka i uniósł miecz do góry a jego armia zrobiła to samo.

  Nagle zobaczyłam ogromnego czarnego smoka. Za nim leciały jeszcze cztery smoki. Niczego z tego nie rozumiałam.
 
Skąd one się tu wzięły? Dlaczego tu są? I skąd Leon wiedział, że tego dnia nas zaatakują?

- To to są nasi wrogowie tak?- zapytałam.

- Tak.

Wsiadłam na mojego smoka.
Rozpoczęła się bitwa.

  Smok Leona strzelał ogniem gdzie popadnie. Inne smoki też ruszyły do boju. Ja i Aria poleciałyśmy do tego największego.

  Mia była bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy. Mogła wreszcie wykorzystać wszystkie swoje moce.

  Niespodziewanie Aria strzeliła w złego smoka lodem, potem ogniem, a następnie zaatakowała go zielonym ogniem.

- Jak ty to zrobiłaś?- zapytałam ją.

- Potrafię mieć taką samą moc jak smok którego spotkam. Czyli mam tę żywioły które miały smoki które spotkałam.- odpowiedziała mi.

  Zdziwiłam się. Nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego. Ale no cóż, żadnej bitwy też si nie spodziewałam więc...

- Bella uważaj!- krzyknął Leon.

  Odwróciłam się i zobaczyłam pocisk lecący w naszą stronę. Na szczęście minęłam go.

  Aria zaatakowała przeciwnika ogniem. On strzelał jakąś czarną kulą złej mocy. Zapewne jest jakimś smokiem mroku czy coś takiego.  Chociaż nigdy o takim nie czytałam to po tym wszystkim właśnie to można wywnioskować.

Aria strzeliła w niego kulą lodu. On ominął cios.

- Poddajcie się.- przemówił do nas.

Tego to ja się nie spodziewałam.

- Nigdy!- krzyknęłam choć w sumie nie wiedziałam na co się piszę.

  Walka dalej się toczyła. Smoki zawzięcie walczyły. Wszystkie nieznane mi osoby także starały się angażować w tą walkę.

  Niespodziewanie czarny smok uśmiechnął się. Postanowiłam się odwrócić. Wszyscy byli otoczeni.

- Poddaj się jeśli chcesz aby nic im się nie stało.

  Wylądowałyśmy. Nie wiedziałam co robić. W końcu jestem otoczona przez pięć smoków a w dodatku nikt mi nie pomoże. Jestem w tym całkiem sama.
Nagle wpadłam na pewien pomysł który nie wiem skąd się wziął.

- Aria złącz wszystkie swoje moce.- powiedziałam.

- Co?

- Złącz wszystkie swoje moce!- tym razem krzyknęłam.

  Ona wykonała moje polecenie. Strzeliła całą swoją mocą w wielkiego smoka i w jego pomagierów.

  Reszta smoków też trochę pomogła. I dzięki temu pokonaliśmy ich wszystkich.

- Udało się!- krzyknęłam szczęśliwa.

- Masz rację.- powiedziała Daphne gdy wstała.

  Blondynka szybkim ruchem pozbyła się całego brudu ze swoich ciuchów. Co było dość przewidywalne. Właściwie jestem zdziwiona tym, że doszło do takiej sytuacji.

- Więc możemy już wracać.- powiedziałam.

- Zostańcie jeszcze na trochę.- poprosił Leon.

- Skoro tak ładnie prosisz to zostaniemy.- powiedziałam.

Dwie godziny później

  Siedzieliśmy w salonie. Cała smocza armia już opuściła ten budynek. Wrócili do swoich domów. My już jutro wrócimy do swoich.

- Więc?- zapytała Daphne.

- Co?- zapytałam ją.

- Nie słuchałaś!- krzyknęła urażona.

- Przepraszam.

- Jutro wracamy do naszego domu.- powiedziała blondynka.

- A ty gdzie pójdziesz?- zapytałam Leona.

On odwrócił się w moją stronę i nic nie odpowiedział.

- Słuchasz mnie?- zapytałam machając mu ręką przed oczami.

- Nie. Nie słuchałem cię.

- Ile ty w ogóle masz lat?- zapytała Leona moją przyjaciółka.

- Szesnaście. - odpowiedział.

- Aha.

  Poszłam po chipsy, które znalazłam w jakiejś szufladzie, i po chwili wróciłam. Usiadłam po środku kanapy aby każdy mógł coś zejść.

Smocza trenerka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz