Dział 2

180 6 0
                                    

  Minął już dzień odkąd miałam urodziny i nic. Na szczęście miałam przy sobie plecak z potrzebnymi rzeczami. Czyli na przykład jedzeniem i rybą. Ryba jest dla smoka bo mięsa nie mam. A zresztą one wolą ryby tylko w naprawdę poważnych przypadkach szukają ofiary.

Chodziłam po lesie i niczego ciekawego nie znalazłam. Jestem ciekawa czy Daphne już wróciła i jakiego ma smoka. Po długim chodzeniu postanowiłam usiąść.

Usłyszałam szelest. To może być mój smok. Chociaż wiedziałam, że nie powinnam tego zrobić to zrobiłam. Pobiegłam w stronę dźwięku. Nikogo tam nie było. Zawiedziona wróciłam na wcześniejsze miejsce. Usiadłam na kamieniu obok jeziora. Patrząc w taflę wody usłyszałam głos w mojej głowie.

- Jeśli mnie słyszysz wstań i podejdź w stronę krzaków.

  Tak więc zrobiłam. Nie wiedziałam skąd ten głos. Nagle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam się. Ledwo powsztrzymałam się od krzyku. Stał przede mną o trochę większy ode mnie smok. Był koloru ciemnego fioletu. Miał zielone oczy.

- To ty do mnie przemówiłaś?- zapytałam.

- Tak.

Łał. Tego się nie spodziewałam. Rozmawiamy ze sobą telepatycznie. No nieźle. I w dodatku mam swojego smoka. Super! Teraz muszę tylko wrócić do domu i ogłosić to co się wydarzyło. Daphne zapewne znalazła sobie smoka wojowniczego ale i za razem eleganckiego.

  Zapewne nie powiedziałam wam kim są jej rodzice. Otóż jej ojciec to dowódca straży i armi królewskiej a jej matka jest damą dworu. Daphne jest królewską damą dworu ponieważ jej rodzice są na bardzo wysokich stanowiskach i do tego ja ją wybrałam. Będzie także moją doradczynią. Ale do tego jeszcze daleko. Bardzo daleko. Choć w sumie to tylko osiem lat i zostanę królową.

- Lećmy.

Wsiadłam na mojego smoka.

- Jak masz na imię?- zapytałam.

- Aria.

Ładne imię.

- A więc Aria lećmy!

  Fioletowa smoczyca uniosła skrzydła i machnęła nimi. Wzbiłyśmy się w powietrze. Jak zobaczyłam, że nie jesteśmy na ziemi złapałam moja smoczycę za szyję. Gdy tak leciałyśm zaczęłam się zastanawiać gdzie my wylądujemy. Bo przecież nie w zamku. Ale możemy też niedaleko zamku. Wiem, że Aria zmieści się do zamku bo nie była super wielka. Ale nie była też mała. No cóż teraz zostaje mi tylko czekać na lądowanie. Aria postanowiła wylądować niedaleko zamku. Gdy z niej zeszłam postanowiłam, że zrobię niespodziankę.

- Aria czekaj na mój znak. Powiem ci telepatycznie już. Ok?

  Ona kiwnęła głową na tak. Weszłam do zamku. Poszłam w stronę sali tronowej. Zapewne tam wszyscy na mnie czekają. Miałam rację.

Weszłam do sali tronowej. Zobaczyłam moją matkę, mojego ojca, Daphne, jej rodziców, kilka pokojówek i strażników. Wszyscy posłali mi pytające spojrzenie.

- Niestety nie udało mi się.- powiedziałam z super smutną miną.

Wszyscy także byli smutni. Daphne przyszła mnie przytulić.

- Mówiłem, że nie ma to sensu. - powiedział król.

A zaraz się przekonasz.

- Aria już!- krzyknęłam w myślach.

  Nagle do sali tronowej wparował jak huragan mój smok. Wszyscy zrobili zdziwione lub przerażone miny.

- Nabrałam was!- krzyknęłam śmiejąc się.- To jest Aria - dodałam.

Smocza trenerka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz