🌹Róże🌹

325 36 140
                                    

Róże, róże... wszędzie malował róże. I twarz pewnego młodzieńca, który już nie był tak tajemniczą istotą, odkąd poznał jego imię. Lovino. Czy ono nie jest piękne? Albo raczej pytanie powinno brzmieć: Czy on nie jest piękny?

Antonio uzyskał swój cel, ale co z tego skoro nadal o nim myśli? Skoro stawił sobie kolejny? Stwierdził, że skoro zna już imię łatwiej mu będzie odnaleźć młodego, jak zgadywał po akcencie Włocha.

Wystarczy go odnaleźć. Umówić się. Rozkochać...

Artysta potrafił być romantyczny, chociaż zwykle biegał roztrzepany i nieogarnięty. W jego głowie tworzyły się różne formy wyznania chłopakowi swojej miłości. Aby wybrać najlepszą z nich postanowił po prostu przeanalizować informacje, które zebrał o swojej miłości.

Lovino. Z wyglądu ma może jakieś dwadzieścia? Maksymalnie dwadzieścia trzy lata. Czyli prawdopodobnie student. Ma brata.. Feliciano. Chyba tak miał na imię. Jego brat ma chłopaka. Niemca. On chyba nie lubi Niemców. Przynajmniej sprawia takie wrażenie. Za to lubi róże.

I Hiszpanów. Chociaż o tym Antonio miał zapomnieć i udawać, że młodszy tego nie powiedział.

Nie do końca wiedząc co zrobić z tymi informacjami udał się do knajpy swojego przyjaciela. Chociaż ten nazywał to miejsce resteuracją...

Wszedł do budynku od strony zaplecza, nie miał ochoty na kontakt z ludźmi, których tak uwielbiał. Aktualnie po prostu miał swój własny problem, którego nie potrafił rozwiązać.

Praktycznie od razu po wejściu ujrzał całującą się parę.

- Em.. nie chciałem wam przeszkodzić. - Powiedział niepewnie malarz.

- Oh mon ami, przecież wiesz, że ty nigdy nie przeszkadzasz. - Usłyszał głos właściciela lokalu.

Niepewnie spojrzał na stojącego obok przyjaciela Anglika.

- Em... ja tylko... ten... - niepewny wzrok zielonookiego blondyna zdradzał zakłopotanie. - Myślałem, że ta żaba zamieni się w księcia!

- Dobrze wiemy, że nie dlatego mnie całowałeś Arthurze... - Uśmiechnął się pobłażliwie Francuz. - Ale. Przejdźmy do rzeczy. Co cię tu sprowadza Antonio? Znaczy. Miło, że wpadłeś, ale nie spodziewałem się ciebie o tak wczesnej porze.

- Chodzi o tego chłopaka. Z obrazu. Widziałem go ponownie w kwaiciarni i.. - Niebieskooki przerwał mu gestem dłoni.

- Chodź, pójdziemy się napić. Wtedy powiesz wszystko na spokojniej, bez tego zbędnego pośpiechu. - Obrócił się od malarza w stronę blondyna. - Arthur, dasz sobie radę sam, prawda?

- Jasne, ty cholerna żabo.

***

- Więc? - zaczął blondyn, na co artysta rzucił mu pytające spojrzenie. - Opowiadaj. Spotkałeś go. Gdzie? Jak? Kiedy? Co z tego wynikło?

- Lubi róże. - Westchnął Hiszpan zajmując miejsce naprzeciw przyjaciela.

- Aha. To fajnie. Naprawdę. - Niebieskooki podparł głowę na ręce. - A coś więcej?

- To może od początku. Ale nie samego. Znaczy. No. - W odpowiedzi blond włosy mężczyzna po prostu się ciepło zaśmiał. Znał doskonale swojego przyjaciela i wiedział jak nierozgarnięty potrafi być. Szczególnie wtedy gdy podchodzi do czegoś emocjonalnie. Wtedy to nie ma co liczyć na składną wypowiedź.

- Więc ten. No. I go spotkałem. Nawet z nim rozmawiałem! W każdym razie myślałem, że ma dziewczynę. Ale okazało się, że nie, więc spytałem czy jest gejem. - Francuz wyraźnie chciał mu przerwać wtrącając coś, jednak zielonooki uniemożliwił mu to, zasłaniając jego usta dłonią. - Aleeeee! To nie tak, że jestem idiotą! On sam zasugerował! No ale okazało się, że te kwiaty na grub chłopaka jego brata. - Zakończył historię.

- Czekaj. - Francis analizował słowa przyjaciela. - Jakie kwiaty? Jaki brat? Jaki chłopak? CO?

- No gerbery. Białe. - Odpowiedział Antonio, jakby to było oczywiste. - A moja różyczka to Lovino. Piękne imię, prawda? Jest cudowne. I ma brata. Trochę mi się żalił. Nie lubi Niemców, aleee powiedział, że Hiszpanie są przystojni i takie tam. Znaczy. O tym miałem zapomnieć. Ja ci mówię Fran, to mój przyszły mąż.

🌹🌹🌹🌹
Francis i Antoś to taka Yuuki888 i ja xD

Aleee pamiętaj słonko, to nie tak, że jestem idiotką...

Sto róż [SPAMANO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz