🌹Szukam cię🌹

244 31 49
                                    

Było to następnego dnia po spotkaniu z Francisem. Antonio nigdy wcześniej nie poświęcił tyle uwagi, tyle myśli jednej osobie. Wcześniej żaden człowiek nie wzbudził w nim takiego zainteresowania. Ostatnimi czasy Antonio nie potrafił myśleć, ani malować nic innego niż chłopca z kwiaciarni, jego aktualnego objektu zainteresowań. Zazwyczaj towarzyszyły mu kwiaty. Czerwone róże. Białe gerbery. Dziwił się samemu sobie, że przez to jedno przypadkowe spotkanie na La Rambla przestał myśleć o czymkolwiek innym. Zauroczenie to pogłębione zostało niedługo potem, przy ich ponownym spotkaniu w kwiaciarni. Chociaż malarz dobrze wiedział, że nie powinien tak wariować z powodu jednego chłopca, jego serce twierdziło co innego. Nie mogło nie oszaleć.

Antonio myślał. Nie miał pojęcia gdzie mógłby go ponownie ujrzeć. Nie miał pojęcia, co zrobić, by się z nim ponownie spotkać. Przez tą drobną istotkę nie potrafił skupić się na żadnej podstawowej czynności. Chodził bardziej rozkojarzony niż normalnie i rano nieomal spalił był dom. Jedyne co przyszło mu do głowy od czasu rozmowy z przyjacielem, to odwiedzenie cmentarza. Ale tu również pojawiał się problem. W Barcelonie są jakieś trzy cmentarze z tego co malarzowi udało się obliczyć, a niestety, z matematyki on orłem nigdy nie był, więc obawiał się, że jest ich więcej. Plus to, że nie są to takie malutkie, miejskie cmentarze. Zanim znalazłby tam swój skarb, zdołałby zginąć. Nie mówimy tu o gubieniu się, chociaż to też jest niewykluczone.

Francis też niewiele mu pomógł. W sumie to stwierdził tylko, że dzięki niemu może wreszcie o niej zapomni, co sam Antonio potraktował jak zniewagę. Nigdy nie mógłby zapomnieć tak cudownego stworzenia. Ale ten chłopiec. To coś zupełnie innego. Do niej nigdy nie czuł tego samego, co do uroczego Lovino, rumieniącego się co chwile i nie myśleniu do końca o wymawianych słowach, przed wypowiedzeniem ich. Artysta wiedział, że musi zdobyć jego serce. Zawładnąć jego umysłem, tak, jak ten chłopiec zawładnął jego. Chciał go posiąść w każdym znaczeniu tego słowa. Wiedział, że to nie jest jakaś przelotna miłostka. Chłopiec nie mógł być też jego przyzwyczajeniem, jego rutyną. Przecież dopiero co go poznał. Jeśli tak krótką wymianę zdań można nazwać poznaniem.

Postanowił częściej odwiedzać pewną kwiaciarnię.

Sto róż [SPAMANO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz