6.

510 59 25
                                    

<zmiana narracji na pierwszoosobową z perspektywy Jimina>


Leżałem razem z Yoongim na kanapie, oglądając jakiś głupawy film. Miałem opartą głowę na jego ramieniu, a rękami obejmowałem go za szyję. Czułem się fatalnie.

Miałem ostatnio wielką chęć przejrzenia mojego starego konta. Motylkowego, oczywiście. W sumie, nie widziałem żadnych przeciwwskazań, więc to zrobiłem, ale po wejściu w archiwum, czułem jakby we mnie coś po prostu pękło.

Z jednej strony wiedziałem, że zjebałem. To było złe, cholera, ale ja tęskniłem za tymi dniami, kiedy piłem herbatę, bo nie mogłem nic zjeść i czytałem przy tym książkę. Kiedy ćwiczyłem i czułem się paskudnie, naprawdę paskudnie, ale kończyłam wszystko. Kiedy byłem chudy. Po prostu.

Z drugiej strony nie chciałem zawieść Yoongiego. Kochałem go, kochałem to jak się o mnie troszczył, jak łapał mnie za rękę, jak przytulał i całował, ale cholera, nie chciałem robić za tego większego w tym związku. Czułem się z tym okropnie, że jedynie przy prawie wygłodzeniu wyglądałem przy nim w miarę znośnie.

Nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem płakać.

Ciepłe łzy skapywały po moich policzkach na koszulkę starszego. Jego dłoń gładziła mój bark, a ja cicho pociągnąłem nosem, czując, że jest już cały zatkany. Pewnie wyglądałem cudownie.

— Co się dzieje, Minnie?

Jego głos dotarł do moich uszu, a ja tylko rozpłakałem się bardziej. On tyle dla mnie robił, a ja znowu chciałem wszystko zawalić, wracając do diety? Po prostu chciałem być dla niego idealny, nie chciałem, żeby musiał się mnie wstydzić.

Sam już nie wiedziałem czego chciałem, czułem się jak te wszystkie głupawe dziewczyny z książek, które nie potrafią się zdecydować czy chcą się pieprzyć czy nie.

— Jest w porządku, hyung — wychrypiałem, gdy trochę się uspokoiłem. Czułem jak zaczęły pulsować mi skronie, nie potrafiłem złapać normalnego oddechu.

— Chyba żartujesz — szepnął, przyciągając mnie tak, że siedziałem na jego udach. Zgarbiłem się, żeby znowu ukryć się w jego szyi i nie musiał patrzeć na moją buzię. Z każdą sekundą wyglądałem coraz gorzej. Nawet nie musiałem na siebie patrzeć, żeby to wiedzieć.

— Wypłacz się — powiedział głośniej i zaczął pocierać dłonią moje plecy. Czułem niewyobrażalną wdzięczność za każdy jego gest. W końcu zawsze mógł mnie zostawić, a on dalej ze mną siedzi i pociesza.

Chociaż tak naprawdę jestem przygotowany, że kiedyś się obudzę i go nie będzie.

Chociaż tak naprawdę jestem przygotowany, że kiedyś się obudzę i go nie będzie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


wujek ma bodajże niemiecką klawiaturę, wyobraźcie sobie pisanie rozdziału buby XD

luv, dbajcie o siebie!


heathly diary| myg.pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz