— Cześć, Jiminie — szepnęł Guk, dotykając mojego ramienia.
Ostatnio znowu czułem się źle, bardzo źle. Nie miałem siły wstawać z łóżka, robić treningów, ani nawet żuć jedzenia, które przynosił mi Yoongi. Przez to wszystko znowu zacząłem chudnąć, co bardzo mimo wszystko mnie cieszyło, ale nie odważyłem się mówić o tym głośno.
— Hej, Gukkie. — Chwyciłem rękę chłopaka, podnosząc się na łóżku. Zakręciło mi się mocno w głowie, więc przymknąłem oczy. Byłem przyzwyczajony do tego uczucia, jednak zawsze mnie trochę mdliło, co nie było przyjemne.
— Zagramy w UNO? — Zapytał Jeon.
— Uh, czemu akurat w to? Już wolałbym pograć w monopoly — odparłem, podciągając się wyżej i opierając o poduszki. Dalej nie ogarniałem tej gry, chociaż wszystkim innym ewidentnie nie sprawiała żadnego problemu. No tak, ale widocznie ja jestem po prostu większym problemem.
— No jak masz, to też możemy. — Szatyn wzruszył ramionami i podszedł do półki w komodzie, gdzie od razu zaczął grzebać.
— W tej dolnej — westchnąłem, patrząc na poczynania przyjaciela.
— No i super. — Jeon wyszczerzył zęby i odwrócił się, trzymając w rękach planszówkę. — Zawołam chłopaków i możemy grać.
***
— Holly przebiegła po planszy i wszystko zniszczyła — oznajmił pogodnym głosem szatyn, machając telefonem ze włączoną latarką. Przymrużyłem oczy.
— Gukkie, świecisz nam po oczach. — Upomniał chłopaka Tae, ciągnąc jego rękę niżej.
— A no racja, sorcia. Co robimy?
— Moglibyśmy wyjść na taras w sumie. — Yoongi wzruszył ramionami. Oboje uwielbialiśmy taką pogodę. — Przecież burze są naprawdę fajne.
— Dobra, chodźmy — zgodził się Taehyung.
— A co jak umrzemy? — zapytałem, wychodząc na zewnątrz. Było to pytanie czysto retoryczne, bo nawet jeśli marzyłem o tym, żeby teraz uderzył mnie piorun, to za nic nie chciałem, żeby to samo stało się z chłopakami.
Moje ramiona od razu pokryła gęsia skórka, co zauważył Yoongi od razu narzucając mi na ramiona swoją bluzę. No tak, jakbym nie mógł wziąć swojej ze środka.
— Damy radę. — Jeongguk uśmiechnął się ciepło, plecami przylegając do klatki piersiowej Kima.
Opierałem się o balustradę, a wiatr rozwiewał moją grzywkę. Mokre krople uderzały o moje policzki, które połączone z zimnym podmuchem zrobiły się delikatnie zaczerwienione. Dzięki takiej pogodzie miałem się o wiele lepiej. Mocno oddychając zimnym powietrzem, które prawie boleśnie wypełniało moje płuca, czułem, że żyję. Że dam sobie radę i jestem wolny.
Ale na jak długo?
CZYTASZ
heathly diary| myg.pjm
Fanfictionjimin walczy. II część Skinny Diary !angst¡topyg!soft¡zaburzenia odżywiania! recovery¡ wydarzenia dzieją się w tym samym czasie, co wydarzenia w memories! 060719; 191119