Byłaś umówiona z Tooru do kina na osiemnastą. Mimo że już dawno minęła określona godzina rozpoczęcia waszego spotkania, siedziałaś na ławce niedaleko waszej szkoły jak ostatni przygłup, nerwowo zdrapując niebieski lakier z paznokci i czekając na chłopaka.
Słysząc kroki niedaleko siebie, uniosłaś z nadzieją głowę. Widząc nie swojego siatkarza, a przypadkowego przechodnia, ciągnącego za sobą grubego jamnika, twój entuzjazm opadł. Z frustracją wstałaś z ławki, łapiąc za ucho torby. W twojej dłoni natychmiast znalazł się telefon z wykręconym numerem do Oikawy. Znowu nie odebrał, a zamiast tego usłyszałaś oklepaną formułkę gościa od poczty głosowej.
Byłaś niemal stuprocentowo pewna, że chłopak zapomniał o randce.
Rozglądnęłaś się, przygryzając ze złości policzek od środka. Nagle cię olśniło. Ten dupek pewnie znowu trenował, mimo że ty, trener i lekarz wyraźnie zabroniliście mu tego robić przynajmniej na dwa tygodnie. Od jakiegoś czasu Oikawa zmagał się z poważną kontuzją kolana, która za każdym razem wracała ze zdwojoną siłą, powodując u chłopaka ogromny ból. Oikawa, jak to Oikawa, wcale nie miał zamiaru was słuchać i ignorując fakt, że kontuzja może się pogłębić, trenował częściej i ostrzej.
Wrzuciłaś telefon do torby i szybkim krokiem zaczęłaś iść w stronę hali. Po drodze już wymyślałaś wiązankę przekleństw i epitetów, jakimi mogłabyś obrzucić nieodpowiedzialnego chłopaka. Kiedy byłaś kilka kroków od budynku i usłyszałaś dźwięk odbijanej piłki, myślałaś, że jasny szlak cię trafi.
Dysząc ze złości, z całej siły otworzyłaś drzwi, które z hukiem obiły się o ścianę. Zlustrowałaś pomieszczenie świdrującym spojrzeniem. Twój wzrok spoczął na właśnie lądującym na ziemi Toru, po wykonaniu celnej zagrywki z wyskoku. Chłopak nic sobie nie robiąc z twojej obecności, przeklął niezadowolony ze swojej zagrywki i zabrał kolejną piłkę z wózka.
-Oikawa. – ostrzegawczo wysyczałaś przez zaciśnięte zęby. - Możesz mi łaskawie wytłumaczyć, co ty odwalasz?
Już nawet nie miałaś zamiaru poruszać tematu jego nieobecności na waszej randce. Miałaś na celu tylko i wyłącznie solidnie go okrzyczeć i przemówić do rozsądku.
-Wyjdź, (TI). - Powiedział w końcu lekceważącym tonem, podrzucając piłkę.
Wybauszyłaś oczy, nie dowierzając. Jeszcze nigdy nie słyszałaś, by Toru mówił tak oziębłym tonem, a w szczególności do ciebie, nie kiedyś - jego oczka w głowię.
-Chyba sobie żartujesz. - Szepnęłaś, obserwując jak znów wykonuje celną zagrywkę.
Kiedy chłopak opadł za ziemię, mocno zacisnął szczękę przenosząc ciężar ciała na zdrową nogę. Nie wytrzymałaś.
-Oikawa, do jasnej cholery! - Krzyknęłaś, bezskutecznie próbując zwrócić na siebie jego uwagę.
Chłopak nawet nie spojrzał w twoją stronę, kuśtykając w stronę wózka.
-Nie ignoruj mnie! - Wrzasnęłaś zaciskając pięści.
Z twoich oczu zaczęły wydobywać się łzy bezradności. Tooru zacisnął zęby znów serwując. Tym razem jednak piłka uderzyła w siatkę, a brązowooki złapał się za kolano klnąc.
-Ty zidiociały kretynie - wrzeszczałaś łamiącym się głosem. - zrobisz sobie krzywdę.
Tym razem brązowooki nie zignorował cię, a gwałtownie odwrócił głowę w twoją stronę.
-Odwal się, dziewczyno! - Warknął wściekle.
-Chcesz nie móc już nigdy zagrać w siatkówkę? - Ze złością wskazałaś na boisko.
-Jeśli przestanę trenować, to Kageyama wkrótce zostawi mnie w tyle! - krzyczał patrząc na ciebie hardo. - Zrzucą mnie z posady kapitana, zawiodę drużynę - jego głoś zaczynał się łamać. - stracę ciebie i zostanę kompletnie sam! Sam, rozumiesz?!
-Jak możesz tak w ogóle myśleć?! - twój głos rozniósł się po sali głośnym echem. - Uważasz, że jestem z tobą tylko dlatego, że jesteś kapitanem? A drużyna? Oni oddaliby za ciebie życie, palancie! Jak śmiesz mówić takie rzeczy! Musisz przestać obciążać kolano, do cholery.
-Wtedy będę już całkiem bezużyteczny! Myślisz, że chce siedzieć na ławce i patrzeć, jak oni walczą beze mnie? - Kopnął z całej siły piłkę, zaciskając pięści.
W końcu nie wytrzymałaś i rzuciłaś się na niego z głośnym krzykiem. Chłopak nie był na to przygotowany, więc opadł prosto na ławkę. Złapałaś go za koszulkę, przybliżając się do jego twarzy.
-Nie byłeś, nie jesteś i nigdy nie będziesz bezużyteczny! - kolejne łzy opuszczały twoje oczy, a ty szarpałaś chłopakiem - Drużyna cię potrzebuje, JA cię potrzebuje!
Oikawa patrzył na ciebie, z szeroko otwartymi oczami, czując zimną ciecz, spływającą po jego rumianych policzkach. Ty płakałaś, ciągle szarpiąc go w złości. Chłopak złapał twoje dłonie, a ty spojrzałaś w jego czekoladowe oczy, zaprzestając swoich działań. Tooru przytulił cię mocno do swojej piersi. Wtuliłaś się w niego, chlipiąc i w kółko szepcząc, że jest idiotą. Oikawa schował twarz w twoich włosach, mocno zaciskając oczy. Po chwili poczułaś, że chłopakowi trzęsą się ramiona, a on sam cicho szlocha. Odsunęłaś się od niego i złapałaś jego twarz w dłonie, klękając.
-Toru, pamiętaj, że otacza cię mnóstwo wspaniałych ludzi, dla których jesteś bardzo ważny. Wszyscy się o ciebie martwimy - szeptałaś, stykając ze sobą wasze czoła. - Nie obchodzi mnie, czy siedzisz na ławce, dopingując, czy jesteś na boisku i wylewasz z siebie siódme poty. - kciukami otarłaś jego łzy. - Dla mnie i tak jesteś najlepszy.
Tooru zamknął oczy, zaciskając zęby.
-Przepraszam cię, (TI). - szepnął. - Ja
Przerwałaś jego wypowiedź pocałunkiem. Chłopak od razu oddał pieszczotę, kładąc swoje dłonie, na twoich.
Tak, zdecydowanie ci tego brakowało.
Wyobrażam sobie, jak dumna się czułaś, kiedy na następnym meczu ćwiczebnym zobaczyłaś Oikawe, dopingującego drużynę zza boiska, dającego swojemu zdrowiu się zregenerować.
××××××××××××××××××××××××××××××××
Witam kochani!
Wiem, trochę mnie nie było, ale nareszcie wróciłam 😁
Dzisiaj trochę krócej, potraktujcie to jako rozgrzewkę 😏
Pamiętajcie, żeby myć łapki i dbać o siebie, okey? 🤒
Dziękuję bardzo za wszystkie odczyty i do następnego! ♥
CZYTASZ
One-Shotowe Scenariusze | Haikyuu!
FanfictionNie mam pojęcia jak powinna nazywać się ta książka xD Będą się tu pojawiać twoje różnorakie przygody z naszymi kochanymi siatkarzami.