Per. Karola
Wszedłem do mieszkania. Pierwsze co zobaczyłem to Huberta czekającego prawdopodobnie na mnie.
-Chyba mam przejebane.-mruknąłem do siebie.
Ostrożnie podszedłem do Huberta, jak gdyby zaraz miał mnie zaatakować. Miałem szczęście, bo on zasnął. Czyli że łóżko miałem wolne, więc je wykorzystałem. Położyłem się i myślami byłem gdzieś hen daleko! Wtedy kiedy znajdowałem się między granicą snu a przytomności, usłyszałem przybliżające się do mnie kroki. Rozpoznałem, że to był Hubert. Poczułem jego ciężar, kiedy siadał na brzegu łóżka. Udawałem, że śpię. Nie chciałem z nim rozmawiać, bałem się że znów zacznę się jąkać lub coś w tym stylu!
-Aha, chyba nie ma sensu starać się z tobą pogadać, bo widocznie nie chcesz tego. Nie będę cię zmuszać.-powiedział po czym skierował się do drzwi.
On nie wie, że ja spałem lub bynajmniej to wyglądało że śpię? Może znów się uchlał i zaraz mnie z zgwałci czy coś... Mam za dużą wyobraźnię jak na ten wiek!
-A i Karol na drugi raz postaraj się w normalnym tempie oddychać, a nie przyśpieszonym oddechem, to może się nie skapnę, że nie śpisz.- powiedział zanim wyszedł.
WTOPA! Ale i tak to lepsze niż od rozmawiania z nim. Po trzydziestu minutach drzemki w której naprawdę zasnąłem, wstałem i rozjerzałem się po pokoju. Nidzie nie było walizki Huberta! Lekko przestraszony szybkim krokiem poszedłem do salonu, gdzie na szczęście był Hubert, a obok niego była jego walizka.
-Co się dzieje?-spytałem lekko zdzwiony.
-To się dzieje, że wracam do domu.- wzruszył ramionami.
Poczułem bolesne ukłucie w sercu.
-J-jak to?
-Nie chcesz ze mną gadać, nie będę cię zmuszać, a ostatnio kontakty nam sie pogarszają i nie chcę nadużywać twojej gościnności? Jak to wogóle można tak nazwać.
-Nie mówisz chyba poważnie co?
W duchu modliłem się, żeby to był jego nieśmieszny żart.
-Mówię poważnie, a ty co byś zrobił na moim miejscu gdy przyjaciel miał cię w dupie...
-Nie mam cię w dupie!-przerwałem mu.
-Z mojej perspektywy masz.
-Trzeba patrzeć z kilku perspektyw, a nie tylko z jednej!
-No to podaj swoją, to może zrozumiem o co ci chodzi.
-Nie mogę... Sam nie wiem jak to dokładnie wygląda.
-No widzisz? Może kiedy indziej do ciebie przyjadę, albo ty do mnie.
-Niech ci będzie.-odparłem ze smutkiem.
Odwiązłem go na dworzec i tam się z nim krótko pożegnałem. Serio nie chciałem, żeby tak się to skończyło, nasza przyjaźń stała pod wielkim znakiem zapytania, a ja nadal nie wiedziałem czy to był TYLKO przyjaciel.
CZYTASZ
Jesteśmy tylko przyjaciółmi.Chyba //Rose
Fanfictionco więcej powiedzieć? DxD, chyba każdy wie o co chodzi.